Podziemny anioł prawdy

Nie wyobrażam sobie poważnej lektury Pięcioksięgu, Psalmów, księgi Hioba bez uprzedniego sprawdzenia, co ów fragment znaczył dla pokoleń komentatorów. W tym geście jest zaufanie i podziw dla wiedzy wielkich mistrzów, jest wdzięczność. Tygodnik Powszechny, 5 października 2008



Jego imię nie jest również wspominane przy pogrzebie. Sam Abraham urządza wszystko. Nawet stara się sam (i jego sługa) o żonę dla prawowiernego syna. Czyżby Izaak udał się po scenie ofiary w innym niż ojciec kierunku? A może – jak powiada pewien midrasz – trafił do boskiej szkoły i tam przez kilka lat przebywał? Może zmarł i potem jakoś zmartwychwstał?

Ten obszar milczenia rodzi domysły i niepokoje. Ten obszar niejasnego może do pewnego stopnia rozświetlić wiedza o przeszłości ludu Izraela, ale najcennniejszych wskazówek dostarczają, moim zdaniem, komentatorzy i wielcy mistrzowie tradycji. Oni na podstawie subtelnych wskazówek, wartości liczbowej słów, kontekstu, analogii, sposobów, w jaki słowa zostały zapisane, dochodzą do arcyciekawych i na swój sposób zawsze starannie uzasadnionych wniosków. To nie są tylko legendy czy wolna gra skojarzeń. To wiedza oraz poważna filozoficzno-teologiczna refleksja zapisana najczęściej nie w postaci traktatów, dialogów, ale w postaci przypowieści.



Tropy


Jest ich olbrzymia liczba, a każdy zmusza do namysłu pokolenia czytelników i znawców tradycji. Oto dowiadujemy się z jednego z midraszy, że Bóg radził się aniołów stworzonych drugiego dnia (dlaczego dnia drugiego?), czy ma stworzyć człowieka. Najbardziej konsekwentnym przeciwnikiem pomysłu na stworzenie człowieka był anioł prawdy. Nie życzył sobie jego istnienia również anioł pokoju. Ale Elohim cisnął pod ziemię anioła prawdy – tkwi tam po dziś dzień – i jednak stworzył człowieka. Opowieść jest przejmująca i nie można powiedzieć, że ma charakter przypadkowy. Ma swój dramatyczny wydźwięk i nie sądzę, by można było zbyć midrasz tylko uśmiechem z odcieniem poczucia wyższości oraz wtajemniczenia. Ten midrasz ma z kolei swoje midrasze i komentarze.

Czytanie Biblii jest więc czytaniem zawsze z kimś, i w tym sensie poznając lepiej zawiłe czy niejasne fragmenty, trzeba wejść nieco w literaturę hermenuetyczną. Nie ma czytania Pisma poza jakąś względnie ustaloną tradycją. Nie sposób czytać Ksiąg z oczami malarza naiwnego. Z tego okresu naiwności każdy z nas bywał po wielekroć wyganiany. (Choć legenda powiada, że każda dusza przed narodzeniem studiowała Torę, a schodząc na ziemię ją zapominała).

Zapewne protestant będzie szukał innych wątków i tropów w księgach (nawet ich porządek w protestantyzmie jest nieco odmienny), zaś katolik zobaczy we wspomnianej już scenie spotkania Abrahama z aniołami zapowiedź zwiastowania, a w ofierze z syna odnajdzie prefigurację śmierci swego Mesjasza. W tym sensie nie ma jednej Biblii, jednej Tory. Ma ona swoje czytania, tłumaczenia, komentarze, które w nas bardziej lub mniej intensywnie żyją i pomagają w uważnej lekturze Pisma. Brzmi to paradoksalnie, ale chyba tylko w ten sposób potrafię swoją intuicję wypowiedzieć.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...