Czy zdejmując ekskomunikę z czterech biskupów lefebrystów Benedykt XVI... zdradził Sobór? Od zakończenia Vaticanum II minęło ponad 40 lat, ale nie oznacza to, że w Kościele panuje zgoda co do jego oceny. Tygodnik Powszechny, 8 lutego 2009
Stronnictwo rozczarowanych” uważa, że Kościół hierarchiczny zdradził Sobór niezależnie od ostatnich decyzji Papieża, czy to przez nadmiar instytucjonalnej kontroli Watykanu nad „oddolnymi inicjatywami” Kościołów lokalnych, czy przez inercję instytucji niedostosowanych do nowych czasów i hamujących rolę świeckich.
„Stronnictwo wystraszonych” z kolei obwieszcza klęskę Soboru, podkreślając nadużycia, jakie wynikły z wprowadzania go w życie: brak respektu dla ważnych elementów tradycji i pojawienie się innowacji o słabej skuteczności i wątpliwym smaku, a objawiających się w „liturgicznej partyzantce”, „teologicznym nowinkarstwie” i naiwnym optymizmie wobec świata. Żeby poznać stanowisko samego Benedykta XVI, trzeba sięgnąć po tekst przemówienia do przedstawicieli Kurii Rzymskiej na zakończenie pierwszego roku pontyfikatu.
Zacznijmy jednak od podstawowego pytania: czy Sobór był Kościołowi w ogóle potrzebny?
Geniusz Jana XXIII
A cóż złego jest w Kościele, że trzeba to zmieniać? – pytali kardynałowie, biskupi i członkowie Kurii Rzymskiej, kiedy Jan XXIII wyraził pragnienie zwołania soboru powszechnego. Kard. Francis Spellman, potężny arcybiskup Nowego Jorku, napisał wtedy do jednego z przyjaciół: „Jak on śmie zwoływać sobór już po stu latach, i zaledwie trzy miesiące po elekcji? Papież Jan jest lekkomyślny i impulsywny”.
Kiedy został wybrany, papież Jan miał 77 lat i spodziewano się, że będzie „papieżem przejściowym”. Miał nie zakłócać normalnego biegu rzeczy – a już w najmniejszej mierze nie zapowiadać zwołania soboru. Żadne nadzwyczajne konflikty w dziedzinie polityki kościelnej, żadne spory doktrynalne, rozłamy w Kościele itp. nie wymagały, zdaniem Kurii, szybkiego i gruntownego rozpatrzenia. Stąd można zrozumieć zdystansowaną, jeśli nie wprost wrogą postawę niektórych hierarchów i urzędników watykańskich.
Sceptycznie do idei nowego soboru odnosili się początkowo także wybitni teologowie. Dominikanin Yves Congar, który był jednym z czołowych protagonistów reform, uważał, że sobór przychodzi o dwadzieścia lat za późno, zważywszy bezruch mocno scentralizowanej i zhierarchizowanej kultury katolickiej.
Pomysł zwołania Vaticanum II trzeba rozpatrywać z jednej strony w kontekście zakończenia „epoki piusowskiej” (która obok papieży Piusa IX, X, XI i XII obejmuje też Leona XIII i Benedykta XV), z drugiej zaś w odniesieniu do Soboru Watykańskiego I (1869-70), który nie został zakończony, lecz przerwany – a ściślej: odroczony sine die wskutek sytuacji politycznej.
Na tamtym soborze ogłoszono dogmat o nieomylności papieża, ale nie uchwalono planowanego dokumentu o Kościele. Pius XI rozważał kontynuację soboru, a Pius XII zlecił nawet podjęcie prac przygotowawczych – ale obaj mieli na myśli zwołanie soboru doktrynalnego. Jan XXIII zaznajomił się z tymi pracami przygotowawczymi, ale do nich nie nawiązał – on chciał soboru duszpasterskiego. Nie chciał precyzować jakichś elementów doktryny i potępiać inne; chodziło mu o tych, którzy są powierzeni pasterzom, czyli – jak podkreślał – nie tylko członków Kościoła instytucjonalnego, lecz wszystkich ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.