Chrześcijanin jest zobowiązany do przyjęcia tego, co jest objawione w Słowie i działaniu Boga, w Piśmie Świętym i w Tradycji. Zachwiejemy konstrukcją wiary, mówiąc o cudach, a nie o Ewangelii. Tygodnik Powszechny, 11 października 2009
Jeden z autorów książek o cudach eucharystycznych zatytułował swoją publikację „Reason to Believe” (Przyczyna wiary). Czy cud może być punktem wyjścia do wiary?
Wiara jest odpowiedzią na Słowo Boga. W odniesieniu do Eucharystii polega na przyjęciu, że Chrystus jest obecny w każdej hostii po przeistoczeniu. Argumentem za wiarą nie jest cudowna hostia, tylko słowa: „to jest Ciało Moje”.
Z hostii tryska krew, pojawiają się tkanki serca – to gwałt na wrażliwości...
Więc może nie wy jesteście adresatami tego znaku. Objawienie prywatne jest zawsze skierowane do kogoś konkretnego. Przez niego może być oczywiście skierowane ku pożytkowi Kościoła.
W „Encyklopedii katolickiej” czytamy, że przez cuda Bóg „oznajmia swą zbawczą wolę człowiekowi”. Więc czy cud może być dowodem na prawdziwość Objawienia?
To jest proces toczący się po kole: cuda mają wartość apologetyczną, ale także żeby uznać znak, potrzebna jest wiara. To, co kiedyś wydawało się contra naturam, dzisiaj takim nie jest. Nad Morzem Czerwonym wiał wiatr, woda się cofnęła; współczesny naukowiec wyjaśni to racjonalnie. Dla Mojżesza to był jednak znak działania Boga. Pozostaje też takim dla nas.
Ale dlaczego Pan Bóg miałby się nie posłużyć zjawiskiem naturalnym?
Właśnie! I tu dochodzimy do klasycznego rozumienia cudu: nie zjawisko przeciwne naturze, ale znak.
Czy warto, żeby Kościół wykorzystywał w kaznodziejstwie opowieści o cudach?
Gdyby exempla o cudach wyrzucić ze średniowiecznego kaznodziejstwa, niewiele by zostało... Dzisiaj człowiek jest bardziej sceptyczny, ale też może stanąć wobec zjawisk niezrozumiałych, które powinny wzbudzić jego refleksję. Znaczące, że w procedurach kanonizacyjnych utrzymano konieczność wystąpienia cudu.
Dr Maciej Krzywosz z Pracowni Badań i Dokumentacji Zjawisk Mirakularnych Uniwersytetu w Białymstoku powiedział, że „cuda związane z Eucharystią są rzadkie w naszym kręgu kulturowym, gdzie dominuje kult maryjny”. Więc od treści naszej kultury zależy, jakie cuda się zdarzają?
Co to znaczy „nasz krąg kulturowy”? Jest nim Kościół łaciński, chrystocentryczny, nawet jeśli kult maryjny stanowi w nim znaczącą jakość.
W historii można nieraz dostrzec równoległe działania Pana Boga: coś, co dokonuje się w kościelnych elitach, zachodzi w nieco inny sposób w masowej pobożności. Biskupi zgromadzeni na Soborze Laterańskim IV odkryli, że istnieje potrzeba pogłębienia nauczania o Eucharystii, a jednocześnie cuda eucharystyczne budowały ludową pobożność eucharystyczną. Przed Soborem Watykańskim II ludzie pokroju Chiary Lubich czy Kiko Argueillo dochodzili do intuicji, których potwierdzenie zyskiwali ze strony Vaticanum II.
Najważniejsze jednak, by nie sprowadzać wiary do poziomu fantastyki. Od uznania prawdziwości nadzwyczajnych cudów eucharystycznych znacznie ważniejsze pozostaje zawierzenie Słowu Chrystusa, które prowadzi do Komunii eucharystycznej z Bogiem i z braćmi we wspólnocie Kościoła.
Rozmawiali Joanna Bątkiewicz-Brożek i Maciej Müller
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.