Imię Afryki

"Nasz afrykański Kościół bez kobiet by nie istniał. Mężczyzna to jedynie drugie 50 procent. Nie ma innej drogi jak współpraca." Tygodnik Powszechny, 18 października 2009


Co Kościół robi, by podnieść status kobiety na kontynencie?

To nadal trudny temat. Tłumaczymy, że mężczyzna w domu jest również po to, by żonie służyć. Że najpierw ma patrzeć na nią przez pryzmat miłości i szacunku. Że właśnie wtedy wzrośnie jego znaczenie. Jeśli dzieci w domu będą widziały szacunek rodziców do siebie, będą się szybciej i w spokoju rozwijać, co przełoży się na społeczeństwo.

Te oczywistości w Afryce są trudne do przełożenia na praktykę i często zdecydowanie odrzucane. Musimy np. mężczyznom uświadamiać, że kobiety mają ważne miejsce również w Kościele. Mówiąc szczerze, nasz afrykański Kościół bez kobiet by nie istniał! One pracują niewiarygodnie ciężko. Mężczyźni nie chcą się angażować. Ale kiedy jakaś kobieta ma zadecydować o czymś w parafii, to nagle pojawiają się mężczyźni. Z wyższością kręcą głowami – nie ma mowy, wy jesteście tylko kobietami, decyzje podejmujemy my!

I co wtedy?

Kobieta jest istotą uprzywilejowaną, tłumaczymy, bo jest 50-procentowym odbiciem obrazu Boga. Mężczyzna to jedynie drugie 50 procent. Nie ma innej drogi jak współpraca.

Kościół afrykański pełni także rolę mediatora w życiu publicznym. Z jakim rezultatem?

Polityka generuje u nas nieustanne konflikty, często krwawe. Kościół jest katalizatorem zmian.

Gdy w Zambii na włosku wisiał konflikt zbrojny, Konferencja Episkopatu próbowała doprowadzić do spotkania polityków. Trzeba było znaleźć neutralne miejsce do negocjacji, bo żadna ze stron nie chciała przyjść do siedziby przeciwnika. Zaproponowaliśmy katedrę i udało się uniknąć rozlewu krwi. Niestety, przydarzyło się to Rwandzie. Kilku biskupów próbowało się tam przedostać i przypłacili to życiem w publicznej egzekucji. Podziały między Hutu i Tutsi sięgają dalekiej przeszłości, są zakorzenione zbyt głęboko w świadomości. Nie udało się zapobiec zbrodni ludobójstwa. Do dziś zadajemy sobie pytanie, czy zrobiliśmy wszystko, co można było. I dochodzimy do gorzkich wniosków.

Jakie znaczenie może mieć październikowy Synod dla Afryki?

Chcemy poczuć się częścią Kościoła Powszechnego. Z Afryką jest trochę jak z dzieckiem, które rodzi się, wszyscy się cieszą, ale kłócą się o jego imię. Jeśli dziecko zachoruje i umiera po kilku dniach, bez imienia, to tak jakby nie należało do rodziny. Dlatego tak ważne jest dla nas, Afrykańczyków, nadanie imienia i poczucie wspólnoty z innymi.

Rozmawiała Joanna Bątkiewicz-Brożek

*****

Abp Telesphore George Mpundu jest Metropolitą Lusaki w Zambii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...