Co takiego wydarzyło się w dziejach myśli psychologicznej, że dusza nie tylko przestała być przedmiotem zainteresowania współczesnych nauk empirycznych, ale sama została skazana przy tym na nieodwracalną, jak się zdaje, banicję? Znak, 1/2009
Podobną funkcję dowodową w czasach prehistorycznych pełnić musiały marzenia senne. Ludzie z pewnością zastanawiali się nad tym, dlaczego towarzysze nadal widzą ich ciała, podczas kiedy oni we śnie „walczą”, „polują” i „wędrują”.
Jako efekt rozbieżności w relacjach ludzi śpiących oraz ich obserwatorów mogła pojawić się hipoteza istnienia innego, duchowego, „śniącego ciała”, które prowadzi niekiedy niezależne życie. Wreszcie samo funkcjonowanie intelektualne – które mogło doskonalić się do późnych lat (a w tym samym czasie zdolności cielesne systematycznie się pogarszały) – było kolejnym powodem przypuszczenia o koniecznej odrębności pierwiastka psychicznego i fizycznego.
Jednak na samym początku odmienność ta nie miała istotowego charakteru. W najwcześniejszych koncepcjach ludzka dusza uznawana była za rodzaj rzeczywistości nadal fizycznej (chociaż subtelnej), jak na przykład mgła, oddech, ciepło, ogień, powietrze, cień, „sobowtór”.
Około 3000 lat temu dusza zaczęła być wiązana z różnego rodzaju właściwościami o charakterze psychicznym, najpierw i przede wszystkim z tymi, które podzielamy ze zwierzętami, a więc byciem żywym, posiadaniem emocji oraz pragnień. Nieco później dodano do tego ściśle ludzkie zdolności myślenia i autorefleksji.
W miarę rozwoju samowiedzy pojęcie duszy obrastało coraz bardziej wyrafinowanymi cechami i jakościami. Pojawiły się więc takie atrybuty jak wolna wola oraz zdolność do rozumowań logicznych, umiejętność kontemplacji i medytacji, intuicja i doświadczenie mistyczne. W rezultacie niektóre szkoły zaczęły uznawać duszę za byt mający boską naturę – a przynajmniej powiązany ze sferą sacrum[4].
III
Pierwszym starożytnym filozofem, który w całościowy sposób opisał duszę, jej pochodzenie i przeznaczenie oraz poszczególne właściwości, był Platon – i z tej racji należy mu się tytuł „ojca psychologii”. Jednak, co należy podkreślić, grecki filozof zaproponował charakterystykę duszy, której motywem przewodnim była istotowa, a przy tym nieprzezwyciężalna odrębność od ciała. Dało to początek licznym problemom i w konsekwencji doprowadziło do upadku dualizmu.
W Fedonie możemy zatem wyczytać, że ciało ma długość, szerokość, głębokość, a dusza nie ma tych właściwości, jest bowiem myślą. Ciało zostało potraktowane przez greckiego myśliciela jako widzialne, wielopostaciowe, ludzkie, śmiertelne, rozpadalne. Z kolei dusza jest rzeczywistością samą w sobie istniejącą, bez postaci, wieczną, boską, nierozkładalną, rozumną.
Człowiek jest zatem w istocie duszą, która posiada ciało. I to dusza jest aktywna, a ciało bierne; to dusza kieruje, a ciało jest kierowane; to dusza rządzi, zaś ciało jest rządzone. Ujmując sprawę z być może nadmierną prostotą: z lektury dzieł Platona wynika, iż dusza jest ważna, ba, najważniejsza – a wszystko inne na tym świecie, w tym nasze ciało – zupełnie nieważne i nieistotne.
Dusza staje się w jego ujęciu rzeczą (substancją) i ten motyw odnajdziemy u Kartezjusza w jego ontologicznym podziale rzeczywistości na ducha („rzecz myślącą” – res cogitans) oraz materię („rzecz rozciągłą” – res extensa). Równocześnie w nurcie platońskim – aż do Kartezjusza, a nawet do Kanta – pielęgnuje się raczej nieufny stosunek do „poznania zmysłowego”.
Platon mówił o „błędzie poznania przez oczy” oraz „błędzie poznania przez uszy” i ostrzegał, że jeśli „dusza ogląda coś za pomocą ciała”, to „ono ją w błąd wprowadza”. Kant dwa tysiąclecia później nie odstąpił od tego poglądu, wręcz utrwalił go, kiedy twierdził, że „noumenów”, a więc rzeczywistości jako takiej, nie poznajemy bezpośrednio.
[4] Zob. M. Daniels, The Transpersonal Self: 1. A Psychohistory and Phenomenology of the Soul, „Transpersonal Psychology Review”, 2002a 6 (1), 17–28.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.