Co takiego wydarzyło się w dziejach myśli psychologicznej, że dusza nie tylko przestała być przedmiotem zainteresowania współczesnych nauk empirycznych, ale sama została skazana przy tym na nieodwracalną, jak się zdaje, banicję? Znak, 1/2009
Całością człowieka zajmuje się filozofia, teologia czy nawet humanistyka (i o ile uzna się psychologię za naukę humanistyczną, to refleksja dotycząca duszy może i powinna się znaleźć w jej obrębie; w końcu sporo ludzi wierzy nadal, iż takową duszę, nawet nieśmiertelną, posiada).
W tym jednak aspekcie, w jakim psychologia jest nauką przyrodniczą – a tak chce dzisiaj większość psychologów akademickich – zarówno dla niej samej, jak i dla duszy jest znacznie lepiej, żeby nie wchodziły sobie w paradę. Wybitny behawiorysta amerykański Donald O. Hebb przedstawił już w 1966 roku rozumowanie, które nadal chyba nic nie straciło na znaczeniu:
W psychologii – bez względu na to, czy ktoś wierzy w istnienie duszy, czy też nie – przyjmuje się obecnie jako hipotezę roboczą, że dusza nie istnieje. Założenie takie nie ma nic wspólnego z wiarą. Nie istnieje tutaj żaden konflikt między religią a metodą naukową. Teoria naukowa zbliża się do prawdy poprzez układ przybliżonych twierdzeń i psychologia nigdy nie może dogmatycznie zakładać prawdziwości swoich założeń dotyczących natury psychiki[14].
A o tym, że rozum nawet najbardziej inteligentnego filozofa empirysty jest w stanie uznać swe własne ograniczenia, najlepiej świadczy ostatnie zdanie Hume’a z przywoływanego już wcześniej eseju. Po wyliczeniu bowiem najistotniejszych powodów, które niezbicie świadczą o tym, że niepodobna nie tylko dowieść nieśmiertelności duszy, ale nawet nie za bardzo mamy argumenty, żeby takiego stanowiska bronić za pomocą rozumu naturalnego („potrzebna byłaby jakaś nowa logika i jakieś nowe władze umysłowe, które mogłyby te logikę pojąć”), Hume konkluduje:
Nie istnieje nic, co w pewniejszy sposób przekonywałoby nas o nieskończonej wdzięczności, jaką powinniśmy żywić wobec boskiego objawienia, skoro tylko ono upewnia nas co do tej wielkiej i ważnej prawdy[15].
Oczywiście, zawsze znajdą się malkontenci, którzy wychwycą w tej frazie niepohamowaną ironię, ale cóż, nie można zadowolić wszystkich…
*****
BARTŁOMIEJ DOBROCZYŃSKI, dr hab., pracuje w Zakładzie Psychologii Ogólnej UJ, publicysta i eseista.
[14] D.O. Hebb, Podręcznik psychologii, Warszawa 1969, s. 26.
[15] D. Hume, dz. cyt., s. 153.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.