Sens jest ważniejszy od efektu, skuteczność nie może być po prostu ślepa, ponieważ w rachunku ostatecznym obróci się przeciw ludziom, wymykając się ich możliwościom przewidywania. Znak, 10/2009
Kapitał we współczesnym i obiegowym, a nie ściśle ekonomicznym, rozumieniu właściwie nie ma tak wiele wspólnego z pojęciem, które zostało opisane i utrwalone w filozofii choćby przez marksizm. Idzie tu raczej o funkcję, jaką przypisano tej szczególnej kategorii rzeczy – mianowicie mają one stale powiększać swą wartość, mają podlegać nieustannej waloryzacji.
Granica między światem realnych przedmiotów i światem wytworów myśli w zasadzie przestała istnieć, zlewając się w jeden świat kapitału – uniwersalnych wymiennych wartości. W ten sposób tak rozumiany kapitał, jego wartość wirtualna, stawał się niemal obiektywnym układem odniesienia dla zachowań i decyzji podejmowanych codziennie przez owych konsumentow-posiadaczy. Trzeba oczywiście zaznaczyć, że możliwe to jest w sytuacji upowszechnienia własności, to znaczy wówczas, gdy posiadaczem jakiegoś kapitału, mniejszego czy większego, jest w praktyce każdy człowiek.
Można powiedzieć, że ów model gospodarki zakłada, iż każdy jest posiadaczem, a co za tym idzie, że jest aktywnym graczem na rynku wymiany kapitałów-wartości. Każdy człowiek jest podmiotem gry rynkowej, każdy jest w kręgu zainteresowania innych graczy jako konsument lub oferent. Każdy też staje się inwestorem, kiedy tylko nabywa rzeczy (przedmioty lub prawa), które nie służą zaspokojeniu jakiejś realnej potrzeby, albo kiedy w jego imieniu nabywa się abstrakcyjne prawa na przyszłość, jak dzieje się choćby w przypadku inwestowania składek emerytalnych obowiązkowo płaconych przez wszystkich. Oczywiście podstawowym źródłem kapitału jest rozbudowany system finansowy, który umożliwia każdemu dostęp do rożnych form kredytowania.
Ta powszechna rola uczestnika w gigantycznej grze interesów wpisana jest w logikę systemu, który nie przewiduje wyjątków. Każdy obywatel nowoczesnego państwa wraz z nabyciem prawnej osobowości, czy tego chce, czy nie, staje się graczem w owym globalnym kasynie. Nie ma w nim miejsca dla neutralnych obserwatorów, ponieważ zasadą systemu jest, by wszyscy byli jego beneficjentami. Każdy jest uczestnikiem wirtualnego świata wartości, który staje się światem prawdziwszym od świata rzeczywistego, w miarę jak rośnie skala naszych oczekiwań co do stanu posiadania oraz nasza pasja jego powiększania.
Jest to możliwe tylko przy założeniu, że gospodarka ze swej istoty stale się rozwija. Zachwiania koniunktury i kryzysy interpretowane są jako chwilowe wahnięcia, po których przychodzi z konieczności okres jeszcze większego dobrobytu. W pewnym sensie mamy tu do czynienia ze swoistym złudzeniem perpetuum mobile, któremu poddają się bezkrytycznie wszyscy uczestnicy gry. Jednak nie można tu mówić o powszechnej naiwności, ponieważ stoją za tym poważne teorie ekonomiczne, idea stałego rozwoju gospodarczego znajduje też swe wsparcie w statystyce historycznej.
Otwarta gospodarka światowa rozumiana jest jako samonapędzającą się maszyna, która uzyskuje swój potencjał wzrostu przez ogarnianie swym zasięgiem nowych, gorzej rozwiniętych terytoriów i przyjmowanie nowych uczestników rynkowej gry – nowych potencjalnych dysponentów kapitału i nowych konsumentów. W pewnym sensie należałoby tu mówić o znanym mechanizmie piramidy, która może się rozwijać tak długo, jak długo znajdują się chętni, by wstępować do nobliwego towarzystwa posiadaczy i zasilać go swymi potrzebami i swoją pracą.
Nieludzka twarz kapitalizmu.
Trzeba powiedzieć, że wbrew całej socjalnej otoczce, jaka okrywa twarde prawa finansowej arytmetyki, mechanizm egzekucji zobowiązań pozostaje niezmiennie brutalny i przenosi nas w czasy prymitywnych praktyk windykacyjnych. Abstrakcyjne zobowiązania nie mają swojej stałej wartości, nie ograniczają się do przedmiotu, którego dotyczą. Wszelkie drastyczne zmiany czynników zewnętrznych mogą spowodować, że zobowiązania staną się niewykonalne. Tak dzieje się, gdy rozchwianiu ulegają rynkowe parametry wyznaczające układ odniesienia dla gospodarczych decyzji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.