Przed teorią nie ma ucieczki

Możliwe, iż dla ludzi mojego pokolenia nowe teorie są trudne do zrozumienia. Jeśli idzie o mnie, zdarza się, że po uważnej lekturze dochodzę do przekonania, iż daną myśl można było wyrazić znacznie prościej i że po takim przekładzie okazuje się banałem albo arbitralnym paradoksem. Znak, 10/2009



Jak przed prozą…

Tak. I występuje tu asymetria; wydaje mi się, że zła teoria musi wieść na manowce. Natomiast dobra teoria nie zawsze przynosi dobre rezultaty. Dodam tu, że w naszej praktyce literaturoznawczej zainteresowanie nowinkami teoretycznymi z Zachodu, zwłaszcza ze Stanow Zjednoczonych, jest duże. Ale oddziaływanie ich jest według mnie znacznie mniejsze. Na palcach bodaj jednej ręki mogłbym wyliczyć prace, które realizowały na przykład w praktyce interpretacyjnej koncepcje dekonstrukcjonizmu.

Są książki Iwasiow i Rzońcy, ale większego rezonansu nie wywołały… Nie wiem, być może coś ważnego przeoczyłem. W Polsce uprawia się głownie tematologię. Przy czym ze względów zrozumiałych uprzywilejowane są tematy dawniej dyskryminowane – na przykład aspekty religijne i metafizyczne literatury, tematy narodowo-patriotyczne. Nie widzę jakiegoś szczególnego wyrafinowania teoretycznego w tych pracach, które po prostu referują i porządkują pewne tematy, uzupełniając je jakimiś spostrzeżeniami intertekstualnymi i hermeneutyką symbolizującą.

Ostatnio propagowany jest projekt antropologii literatury czy też antropologii literackiej. Ale przez tę antropologię literacką rozumie się bardzo rożne rzeczy. Antropologia literacka to z jednej strony traktowanie antropologii jako literatury, ale to zostawmy na boku. Według innej koncepcji miałaby ona badać rożne cechy ludzkie (albo uniwersalne, albo ograniczone – narodowo, etnicznie, płciowo itd.), tak jak przejawiają się one w literaturze.

Z czym łączy się przekonanie, że literatura potrafiła w niektórych swoich utworach powiedzieć o człowieku coś znacznie więcej lub wcześniej niż nauka. Oznacza to rehabilitację poznawczego aspektu literatury. Ale przez antropologię literatury rozumie się także badanie funkcji, jakie literatura pełni w życiu człowieka. Do tego dochodzi jeszcze badanie tkwiących w naturze ludzkiej elementów, które doprowadziły do powstania rożnych gatunków literackich. Na przykład śmiech rozpatrywany jest jako źródło komedii itp.

Jak Pan Profesor zapatruje się na ten projekt?

Z sympatią, choć wymagałby on rozgraniczenia tych rożnych dziedzin. I doprecyzowania ich przedmiotu. W gruncie rzeczy bowiem, ponieważ literatura zajmuje się prawie wyłącznie człowiekiem i odczuciem przez człowieka zjawisk pozaludzkich, przeto każda prawie praca tematologiczna może być w zakres antropologii literatury zaliczona. Podroż w literaturze romantycznej – bez wątpienia! Obyczaj staropolski w Panu Tadeuszu – proszę bardzo. Sposób, w jaki Sienkiewicz traktuje Kozaków w Ogniem i mieczem – dlaczego nie! Nawet są już na ten temat dwie prace z zakresu antropologii literatury.

Antropologia literatury rehabilituje, a nawet gloryfikuje poznawcze możliwości literatury i tu krzyżuje się ona z kulturową teorią literatury, proklamowaną przez Ryszarda Nycza. Kibicuję tym projektom, bo jestem przekonany o poznawczych funkcjach literatury, co nie znaczy, że te funkcje zawsze w sposób rzetelny czy twórczy realizowano. Bo przecież grafomańskie czy ideologicznie odrażające powieści mają również zawartość poznawczą (banalną, szkodliwą itp.).

Widzę, że z jednej strony antropologia literatury, z drugiej zaś „zwrot etyczny” są nurtami, z którymi wiąże Pan dziś największe nadzieje. Na koniec chciałbym jeszcze zapytać, jakie prace literaturoznawcze – obce, a zwłaszcza polskie – ostatnich dwóch dziesięcioleci wydają się Panu najbardziej wartościowe i pozwalają wierzyć, że literaturoznawstwo wcale nie jest w kryzysie?

Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. W ostatnich latach czytam już przeważnie to, co wiąże się z moimi własnymi przedsięwzięciami naukowymi. Dotyczy to zwłaszcza piśmiennictwa zagranicznego, więc nie odważę się o nim mówić.

Z literaturoznawstwa polskiego zawsze czytałem z uwagą i pożytkiem książki Kazimierza Bartoszyńskiego, Marii Janion, Marii Podrazy-Kwiatkowskiej, Stefana Sawickiego, Jana Błońskiego, Teresy Kostkiewiczowej, Janusza Sławińskiego, Michała Głowińskiego, Ireneusza Opackiego, Jerzego Jarzębskiego, Ryszarda Nycza, Przemysława Czaplińskiego. Nadto wymienię Średniowiecze Teresy Michałowskiej, Literaturę dwudziestolecia międzywojennego Jerzego Kwiatkowskiego, Zrozumieć swój czas Teresy Walas, Między stylami Stanisława Balbusa oraz Teorie literatury XX wieku Anny Burzyńskiej i Michała Pawła Markowskiego (nie dlatego, że książka jest mi dedykowana, i mimo że mam wobec niej sporo zastrzeżeń). Z pozycji zbiorowych: Kulturową teorię literatury i Polonistykę w przebudowie. Na pewno niejedno przeoczyłem.

*****
HENRYK MARKIEWICZ, polonista, historyk i teoretyk literatury, emerytowany profesor UJ.



«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...