Miłość odsłania duszę

Braterstwo oznacza utożsamienie się z kimś drugim, więcej nawet – widzenie jego niebezpieczeństwa wyraźniej niż swojego, doznanie, że jego śmierć jest trudniejsza do przeżycia niż własna. Braterstwo jest łatwością przekraczania tych granic, które filozofowie głoszący samotność człowieka uznają za nieprzekraczalne. Zeszyty Karmelitańskie, 1/2007




Mówiąc o miłości nie możemy pominąć jej pojmowania przedstawionego w Fajdrosie i Uczcie Platona. Miłość (Eros) jest tu rozumiana jako dążenie w określonym kierunku, dążenie do dobra, szczęścia i piękna. Mówi o niej Platon, że to „najpotężniejsza i najbardziej zwodnicza miłość”. „Ale jeśli czyjeś myśli i pragnienia są skierowane do pieniędzy, do gimnastyki czy do filozofii, wtedy się ani o miłości nie mówi, ani o miłośniku”. Pragnienie i dążenie do ideału nie ma charakteru spontanicznych poszukiwań opartych na próbach i błędach. Rozwija się w sposób uporządkowany. Jest kształtowane przez przewodnika. Odbywa się według pewnych etapów czy stopni. Rozpoczyna się od dostrzeżenia i kochania pięknego ciała, następny etap to dostrzeżenie, „że piękność jednego ciała i piękność innych ciał to niby jak siostry rodzone… i że we wszystkich ciałach jedna i ta sama piękność tkwi”, zaczyna zatem kochać wszystkie piękne ciała, aby następnie przejść do wyższego etapu, czyli do dostrzeżenia i pokochania piękna ukrytego w duszy. Jeżeli człowiek jest dobrze prowadzony czy kształtowany, to następnym etapem rozwoju miłości jest dostrzec piękno ukryte w czynach i prawach, od czynów przejdzie do nauk, wreszcie dążenie do prawdy staje się nienasycone. Aż wreszcie ukaże mu się piękno w całej swojej istocie. Piękno wieczne, niezmienne, „które nie powstaje ani nie ginie, nie rozwija się, ani nie więdnie…, żadna go zmiana nie dotyka”.

Takim ideałem jest też miłość przedstawiona w słynnym Hymnie o miłości z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. „Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest, Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem… wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma”. I tu także miłość jest tym, co najważniejsze. Choćbyśmy mieli wszystkie cnoty i dary, a miłości byśmy nie mieli, to będziemy jak „cymbał brzmiący” lub „miedź brzęcząca”.

Innymi słowy, Starożytność, i ta biblijna, i ta grecka, przekazała nam rozumienie miłości jako najwyższego ideału i jako zakorzenionego w nas pragnienia tego ideału.

Hillman dodaje, że to właśnie w cierpieniu odnajdujemy duszę. Innymi słowy, prawdziwie głęboka, duchowa (w sensie: soul, a nie spirit) miłość – to miłość nieszczęśliwa. Przypomnijmy sobie najpiękniejszą poezję miłosną – ileż w niej jest rozpaczy!

To prawda, w poezji miłosnej jest rozpacz i szloch. Ale dlaczego? Czy powody cierpienia tkwią w samym fenomenie miłości, czy też są wywołane okolicznościami zewnętrznymi wobec samej miłości? Oto np. mój ulubiony Kawafis – Gdybym twą miłość miał: „Gdyby miłości blask rozgrzał me życie ciemne wtedy by pierwszą z łask były zbudzone we mnie błogosławione w duszy rapsodie niedaremne… Gdybym twą miłość miał wszystko by się zmieniło: kres byłby moim łzom, podła zwątpień zawiłość…”
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...