Tu prawie wszyscy są muzułmanami. W kraju tym istnieje jeden kościół katolicki, w którym pracuje tylko jeden ksiądz. Jest nim ojciec Giuseppe Moretti, włoski barnabita, który specjalnie dla włoskiego tygodnika „Famiglia Cristiana” oraz „Magazynu Familia” opowiada o Afganistanie. Magazyn Familia, 10/2009
Lęk i przemoc
W ciągu ostatnich dwóch lat w Afganistanie znacznie wzrosła liczba aktów przemocy. Często są one podstępne i brutalne, typowe dla terroryzmu. Dotykają zwłaszcza ludzi bezbronnych i niewinnych. Jako ksiądz przeżyłem w Kabulu tragiczne lata wojny domowej (1992-1994), ale gdy obecnie wychodzę z domu, za każdym razem myślę o tym, czy nie napotkam na mojej drodze jakiegoś zamachowca-samobójcy. Afganistan to dzisiaj kraj, w którym o swoje wpływy walczą handlarze narkotyków, zwalczające się gangi, prywatne formacje milicyjne, przywódcy Talibów. Na 250 parlamentarzystów aż 90 przynależy do jednej z wymienionych grup. Brakuje w tym kraju podstaw do stworzenia demokracji, nie tylko w wymiarze oficjalnym, ale głównie praktycznym.
Walka terrorystów
Afgańscy Talibowie nie są grupą jednorodną. Są to walczące ugrupowania, które mają swoich własnych dowódców i różne strategie działania. Łączy je wspólna ideologia, która wyznacza im cel działania. Jest nim wycofanie z Afganistanu kontyngentów międzynarodowych oraz usunięcie jakiejkolwiek ingerencji obcych krajów w życie Afgańczyków. Nawet jeśli media używają czasem podziału na Talibów „umiarkowanych” i „ekstremistów”, tak naprawdę jest to podział czysto teoretyczny. Jeśli wszyscy Talibowie stosują metody terrorystyczne, to w zasadzie bez znaczenia jest mówienie o terrorystach umiarkowanych czy też radykalnych.
Zachodni, czyli chrześcijański
Nie można powiedzieć, że w Afganistanie szerzy się nienawiść do chrześcijan czy też toczy się antychrześcijańska krucjata. To kraj, w którym szacunek dla innych religii wynika z tradycji. Niestety, propaganda Al-Kaidy i ekstremistów islamskich stawia znak równości między słowami „zachód” i „chrześcijaństwo” oraz utożsamia człowieka „zachodniego” z przedstawicielem religii chrześcijańskiej. To spowodowało, że Afgańczycy stali się dla niej mniej tolerancyjni. Ma to także swoje podłoże historyczne. Od początku XIX wieku do Afganistanu często wkraczały obce wojska. Byli to Anglicy, Rosjanie, Amerykanie i – z misją tzw. pokojową – ich sojusznicy z krajów NATO. Dla Afgańczyków wszyscy oni stali się po prostu ludźmi z „zachodu”, a co za tym idzie – „chrześcijanami”, gdyż w ich kulturze religia równa się pojęciu narodu. Trzeba pamiętać, że Afgańczycy to na pierwszym miejscu muzułmanie, a dopiero potem takie rody, jak Paszutowie, Tadżycy, Hazarowie, Uzbecy i Beludżowie. Być nieprzyjacielem w Afganistanie równa się być nieprzyjacielem islamu.
Nadzieja na pokój
Według starej tradycji, jeden z trzech mędrców, którzy przyszli ze Wschodu pokłonić się w Betlejem nowonarodzonemu Jezusowi, pochodził z Afganistanu. Nie możemy zatem nigdy tracić nadziei, że gwiazda betlejemska zawita jeszcze do tej krainy i przyniesie temu wspaniałemu narodowi upragniony pokój. Jako wyznawcy Chrystusa w tym muzułmańskim kraju jesteśmy świadomi, że to nasza społeczność jest bardzo mała i bez znaczenia, biorąc pod uwagę Kościół katolicki na świecie. Wierzymy jednak, że jesteśmy ziarnem rzuconym na ziemię afgańską przez Boga, który nas kocha. Jedynym naszym życzeniem jest to, abyście „zrobili sobie w waszych sercach, nawet w ich najdalszych zakątkach, miejsce dla nas i za nas się modlili”.
Tłumaczenie i opracowanie: Mariusz Krawiec SSP
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.