Między klerkiem a laikiem

A może nie powinno się w ogóle mówić o pobożności ludowej, a jedynie o ludowych formach pobożności, która w swym zasadniczym wymiarze jest wspólna zarówno wykształconym, jak i niewykształconym członkom Kościoła? List, 6/2009



Z siłą tą trzeba odpowiednio paktować. Wobec tego praktyki religijne przypominają w średniowieczu rodzaj handlu, na wzór umowy feudalnej: tyle i tyle modlitw, tyle ofiar i pielgrzymek, a w najlepszym wypadku wstąpienie do klasztoru, powinno w zamian zagwarantować zbawienie. Nie należy jednak sprowadzać tych praktyk do tego „merkantylnego", interesownego wymiaru. Nawet prosty człowiek, gubiący się w zawiłościach doktryny, ma poczucie transcendencji i potrzebę kontaktu z sacrum.

Może po prostu nie należy mylić praktyk religijnych z pobożnością, która jest wyrazem autentycznego przywiązania i miłości do Boga, szacunku i bojaźni? A może nie powinno się w ogóle mówić o pobożności ludowej, a jedynie o ludowych formach pobożności, która w swym zasadniczym wymiarze jest wspólna zarówno wykształconym, jak i niewykształconym członkom Kościoła?

dramat liturgiczny

Kościół zresztą - jako budowla - jest miejscem spotkania tych dwóch odległych od siebie światów. Nawet jeśli zwykli wierni nie są w stanie odczytać złożonej symboliki proporcji, liczb i kierunków świata, z całą pewnością nieobce jest im doświadczenie piękna wiodące ku metafizyce: harmonia proporcji, blask świec, kolorowe światło przenikające przez witraże, postaci biblijne wyobrażone w kamieniu i szkle. Jeśli nawet słowa (a czasem i istota) liturgii są niezrozumiałe, śpiewany przez mnichów chorał budzi zachwyt Słowem Bożym, które nie może być niczym innym jak tylko Pięknem.

Przesłanie eschatologicznej nadziei niosą dramatyzowane tropy, poetyckie wstawki wprowadzane w tekst liturgiczny. W słynnym Quem quaeritis (kogo szukacie) liturgia Zmartwychwstania zostaje zilustrowana dialogiem niewiast i anioła przy grobie, zakończonym ukazaniem pustego grobu, śpiewem Te Deum i biciem w dzwony. Tak pisze o tym w swej pięknej książce Anna Drzewicka: „Radość wielkanocna ogarnia nie tylko przeora: największy prostaczek, nawet jeśli nie rozumie śpiewu, wie, co oznacza pusty grób, tak naocznie mu ukazany, i dlaczego biją dzwony. Czego nie zdoła przekazać trudno dostępne słowo, tego dokonuje żywy, ruchomy obraz. (…) Wszyscy obecni, współradując się, congaudentes, wspólnie celebrują wielkanocne misterium".

Te dramatyzowane wstawki z czasem rozrastają się, stają się autonomicznym dramatem liturgicznym. Ten z kolei stopniowo obrasta w inne wątki i zatacza coraz szersze kręgi tematyczne. Choć nie jest z pewnością „ludowy" i nie powstaje „dla ludu", to jednak wciąga lud w orbitę wspólnego przeżycia religijnego. Jego twórcy coraz chętniej korzystają z pozaewangelicznych źródeł: np. literatury apokryficznej, gdzie w scenie Narodzenia w Ordo Stellae Matce Bożej towarzyszą położne, w innym dramacie występują trzej Mędrcy i syn króla Heroda itp.).

Wykorzystywano też w hagiografii i schrystianizowane legendy czy tradycje o wyczuwalnie pogańskim rodowodzie (np. w Ordo Prophetarum prócz proroków Starego Testamentu występują takie postacie jak Wergiliusz i Sybilla). Szczególnym powodzeniem cieszą się wśród wiernych opowieści o cudach dokonywanych przez świętych i Maryję; z czasem będzie to osobny gatunek, zwany miraklem (złac. miraculum, cud).

o czynach rycerskich

Te fantastyczne opowieści o cudach nierzadko całkowicie legendarnych świętych, krążące od zarania dziejów w tradycji ustnej, były spisywane przez uczonych mnichów i biskupów, przekonanych, że spektakularny cud może stać się inspiracją dla mas wiernych. I tak było istotnie: prości wierni przenosili ziemską hierarchię kościelną w sferę duchową; święci byli niebieskimi odpowiednikami duchownych i mnichów, którzy tu na ziemi pośredniczyli między populum christianum a Bogiem.

Ich wstawiennictwo było, niczym łaska, koniecznie potrzebne do zbawienia, zaś wiara ówczesnego chrześcijanina w cuda - zupełnie nieograniczona. Święci też, mimo swych niezwykłych możliwości, byli wszak tylko ludźmi, dlatego kontakt z nimi wydawał się łatwiejszy. Ważna była „fizyczność" świętych - kult relikwii, pragnienie zostania pochowanym ad sanctos (czyli w pobliżu miejsca spoczynku świętego), pielgrzymowanie do sanktuariów naznaczonych ich obecnością.



«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...