Polska zmieniła Benedykta XVI

Gdybyśmy poszli za wskazaniami Papieża, zupełnie inaczej myślelibyśmy o Kościele. Na pewno nie uciekalibyśmy od trudnej przeszłości, ale umielibyśmy podejść do niej w sposób chrześcijański, a więc z miłością. A tego nam z całą pewnością zabrakło. Idziemy, 3 czerwca 2007



Który moment tej pielgrzymki uznałby Ojciec za przełomowy?

Pielgrzymka Benedykta XVI do Polski składała się z dwóch bardzo wyraźnych etapów. Pierwsza część była pielgrzymką do Polski śladami Jana Pawła II i dziękczynieniem za niezwykłą postać Wielkiego papieża Polaka. Druga część miała zupełnie inne przesłanie, co związane jest z wizytą w dawnym hitlerowskim obozie zagłady KL Auschwitz-Birkenau i z poświęceniem Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu. Ten etap pielgrzymki był najbardziej komentowany przez media. W tym miejscu – wyjątkowo jak na charakter Benedykta XVI – mocniej przemawiał jego gest niż słowa. Wywodzący się z narodu niemieckiego papież przyjechał do Oświęcimia, ażeby modlić się za ofiary niemieckiego nazizmu. To było z całą pewnością najmocniejsze wydarzenie całej pielgrzymki przypieczętowane tęczą, która niespodziewanie pojawiła się na niebie, symbolizując przymierze Boga ze swoim ludem.

Wielokrotnie towarzyszył Ojciec Janowi Pawłowi II podczas pielgrzymek zagranicznych. Czy można porównywać zachowanie obu papieży?

Nie ma takiej potrzeby. Najbardziej cenię u Benedykta XVI to, że nigdy nie starał się naśladować Jana Pawła II. Obecny papież ma swój styl, któremu pozostaje wierny, nie robi nic pod publiczkę, nie stara się naśladować gestów swego Wielkiego Poprzednika. Oczywiście przejął część spuścizny Jana Pawła II, choćby Okno Krakowskie. Podczas wizyty w Krakowie wszyscy zastanawiali się, czy Papież pojawi się w oknie na Franciszkańskiej, jak się zachowa, czy będzie spontaniczny i – przede wszystkim – czy coś powie. Pojawił się, powiedział, rozruszał młodzież. Co więcej, Okno Krakowskie otworzyło Papieżowi chyba wszystkie inne okna na świecie. Jego ostatnia pielgrzymka do Brazylii miała podobny charakter. Tam Papież także pojawiał się w oknie klasztoru benedyktyńskiego, w którym mieszkał w San Paulo, i był równie entuzjastycznie witany przez młodzież.

Czyli jakieś porównania się narzucają…

Zawsze bardzo ryzykowne jest porównywanie papieży. Wzrastali w dwóch odmiennych światach zupełnie do siebie nieprzystających, mimo że obydwaj mieli za sobą przeszłość totalitaryzmu. Myślę, że Benedykt XVI wymaga przede wszystkim dużo większej uwagi. Jan Paweł II był człowiekiem gestów i często nie pamiętamy, co do nas mówił, ale jak się zachowywał. Papież Benedykt jest raczej człowiekiem słowa. Nie da się go zrozumieć, jeżeli człowiek nie wsłucha się w jego homilie, które są w pewnym sensie mini wykładami akademickimi, powiedzianymi prostym językiem. Wystarczy jednak chwila dekoncentracji, by potem już nie wrócić do głównego wątku. Jan Paweł II, jako fenomenolog, często wracał do tej samej myśli i oglądał ją jakby z różnych stron. Benedykt XVI jest od początku do końca bardzo logiczny i stąd może nieco trudniejszy w odbiorze.


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...