Teraz jestem kimś

Moja córka chce, żebym przejęła opiekę nad wnukami. Ale ja zapytałam: „A moje studia teologiczne to co?”. Obraziła się, a ja przecież trójkę swoich dzieci wychowałam i wykształciłam. Czy teraz nie mam prawa zrobić coś dla siebie? Idziemy, 3 czerwca 2007



Warszawskie spotkanie jubileuszowe poświęcone jest „Roli odchodzącego pokolenia w kształtowaniu przyszłości”. Tadeusz Myślik, członek Rady Naukowej mokotowskiego uniwersytetu, wyjaśnia: – Czasem obserwuje się postawy lekceważące w stosunku do ludzi starych: „bo co tam stary wie!”. Ja mam już prawie 79 lat i mogę powiedzieć, że może młodzi lepiej znają maszyny, ale starsi lepiej znają człowieka i tego doświadczenia nic nie zastąpi. Ten zgromadzony kapitał powinien zostać wykorzystany, żeby seniorzy mogli służyć społeczeństwu. Ot, choćby w nauce patriotyzmu.

On sam ma wnuków, którzy dziwią się: „dziadek taki stary, a posługuje się komputerem”. A dlaczegóż by nie? – odpowiada im, zaś naszym czytelnikom podpowiada:
– Uniwersytety trzeciego wieku nie pozwalają gnuśnieć, bo jeśli ludzie się raz wyprzęgną, to potem już nikt nie wróci do dyscypliny intelektualnej, a przecież dzięki osiągnięciom medycyny żyje się coraz dłużej.


System boloński – to naprawdę działa!


Pani Ola Kozioł, przewodnicząca Rady Słuchaczy, czyli studenckiego samorządu, nie ukrywa, ze zapisała się na Piaseczyńską, żeby „poszerzyć swoje horyzonty myślowe”. Ceni sobie zwłaszcza wykłady z historii, bo ma już prawie 80 lat i za jej szkolnych czasów w pierwszej dekadzie PRL-u „historia była tak okrojona, że prawie nic nie wiedziała o Piłsudskim czy o rządzie londyńskim”. – Ukrywano to wszystko przed nami, a teraz dowiaduje się tylu szczegółów – wzdycha. Ale przecież wie, że takie były czasy. – Na naszym uniwersytecie mamy bloki tematyczne, środy poświęcone są zagadnieniom z dziedziny medycyny i nauk pokrewnych, a w poniedziałki mamy tzw. wszechnicę, czyli wykłady i dyskusje z całej humanistyki: historii, politologii, socjologii, religioznawstwa. Był nawet wykład z teologii pastoralnej. A mówił ktoś o kółku malarskim? – pyta pani Ola. I szybko wyjaśnia: – Od 7 lat uczymy się malować, ja na przykład nigdy w życiu nie malowałam, dopiero tutaj pierwszy raz wzięłam do ręki pędzel i farby. Sprawia mi to ogromną satysfakcję.
– Wreszcie odkryła pani swoje talenty? To znaczy, że na emeryturze można spełnić swoje marzenia? – pytam
– O tak! – twarz pani Oli rozjaśnia się. – Bo proszę pani, ja na emeryturę przeszłam z banku. Byłam tam szarą myszką, nic nieznacząca. A tu jestem kimś. Osobą. Reprezentuję studentów! Tam byłam pomiatana, a tu mogę się wykazać: przede wszystkim w pracy społecznej. Pracuję, ile mogę i ile chcę, i wciąż udowadniam sobie, że potrafię coś dobrze zorganizować.


«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...