Zaczęło się bezpardonowo. Zainstalowany przez moskiewską władzę Bolesław Bierut prowadził Prymasa Augusta Hlonda w procesji Bożego Ciała. W tym samym czasie kazał już organizować zakulisowe przygotowania do wyeliminowania Kościoła z życia narodu. Idziemy, 16 grudnia 2007
Jeszcze jednym z realizowanych przez władze komunistyczne rozwiązań było stworzenie grupy księży „pozytywnych” skupionych w formacji lojalnej wobec władz i działających dla dobra socjalistycznego państwa. Do takich kroków namawiał przedstawicieli polskich władz także sam Józef Stalin. Podczas moskiewskiego spotkania z Bolesławem Bierutem w dniu 1 sierpnia 1949 roku, generalissimus dowodził, że zadowalające efekty sprawowania władzy w Polsce zostaną osiągnięte tylko dzięki dokonanemu rozbiciu szeregów duchowieństwa katolickiego. Toteż następne lata przyniosły konkretne rozwiązania, które skupiły „księży-patriotów” w kilku organizacjach kontrolowanych przez władze komunistyczne.
Wśród ubeckich-esbeckich sposobów kilka wysuwa się na plan pierwszy: przede wszystkim gromadzenie informacji na temat ewentualnych kandydatów do seminarium i działania zmierzające do odwiedzeniach ich od tej decyzji; próby pozyskania alumnów do współpracy realizowane szczególnie w czasie wakacji czy ferii czy powoływanie w latach 1959-1980 alumnów do służby wojskowej i poddawanie ich wzmożonej agitacji politycznej.
W odniesieniu do czynnych duchownych działania operacyjne były nakierowane także na eliminowanie niepokornych kapłanów. Według szacunków ks. Zygmunta Wichrowskiego do 1953 r. w Polsce usunięto
z diecezji lub aresztowano 9 biskupów, zabito 37 księży, 260 zaginęło lub zmarło na skutek represji, 350 zesłano, 700 przebywało w więzieniu a 900 wygnano.
Szeroko wykorzystywano także różne sposoby skompromitowania najbardziej zaangażowanych kapłanów. Przykładem może sytuacja z przełomu 1971 i 1972 r., gdy funkcjonariusze chcąc przeszkodzić aktywnej działalności pewnego kapłana zrealizowali, jak to zostało określili: „kombinację przedsięwzięć operacyjnych zmierzających do kompromitacji księdza (….) w środowisku”. Do wspomnianego kapłana, co 2-3 tygodnie wysyłano na adres domowy, lub kaplicy sióstr, gdzie był kapelanem, odkryte karty pocztowe z Warszawy bądź Zakopanego z tekstami: „Moc serdecznych pozdrowień przesyła Jola”. Albo: „Marian. Muszę wyjechać do rodziców i nie będę mogła być w umówionym terminie. Jolka”. Lub: „Dlaczego nie dajesz znaku życia. Oczekiwałam Cię we wtorek lecz bezskutecznie. Zadzwoń do mnie. Jolka.”
Opracowano także list do przełożonej sióstr, którym posługiwał kapłan, gdzie rzeczona Jola C. dzieli się swoim bólem, jako kobieta wykorzystana przez księdza, rzekomo spodziewająca się dziecka i aktualnie pozostawiona sama sobie. Przygotowany list kończył się słowami: „Proszę, bardzo proszę niech siostra nie odtrąca mojej ręki, ręki samotnej, biednej, z rozdartym sercem kobiety, przyszłej matki. Niech siostra wspomni przyszłe dziecię, które będzie musiało przecież żyć. Proszę niech siostra chociaż w kilku słowach wspomni o tym ks. Marianowi, niech w tej trudnej sytuacji nie zostawia mnie samej”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.