Jedna z konsekrowanych dziewic w Paryżu jest tancerką. Kiedy w grudniu ubiegłego roku w łagiewnickim sanktuarium przystąpiło ich do konsekracji aż dziewięć, dziennikarze pytali, dlaczego to robią. Idziemy, 26 października 2008
Życie ukryte
Stan ten odróżnia się od pozostałych form życia konsekrowanego. Stąd dziewic konsekrowanych nie należy utożsamiać ani z zakonnicami, ani z członkiniami jakiegokolwiek instytutu czy stowarzyszenia życia apostolskiego, choć ze wszystkimi mają wiele cech wspólnych. Ich życie nie różni się na zewnątrz od losu innych, ale jest ono ukryte w Bogu i oddane tylko Jemu.
Dziewictwo konsekrowane nie jest ucieczką od świata. Wręcz przeciwnie. Ludzie wchodzą na taką drogę, aby być jeszcze bliżej człowieka, mając szansę głębiej zrozumieć ludzkie rozterki i zagubienia, a przede wszystkim mając co ofiarować. Zadania, jakie na siebie przyjmują, to oddawanie się pokucie, dziełom miłosierdzia, apostolstwu i gorliwej modlitwie. Kościół zaleca, aby kobiety te, dla lepszego spełniania obowiązku modlitwy odmawiały codziennie Liturgię Godzin, a przynajmniej Jutrznię i Nieszpory.
Będzie im trudno. Żyjemy w świecie, w którym z prostytutek nikt się nie śmieje, ale z dziewic – tak. Dla większości będą dziwaczkami. Część nie uwierzy w ich styl życia. Pokręcą głową i powiedzą, że to niemożliwe. Nie przekona ich nawet prof. Zbigniew Lew-Starowicz – utrzymujący, że wręcz przeciwnie, jest to droga możliwa do realizacji.
Nie tylko dlatego, że według seksuologów są ludzie o orientacji aseksualnej – i po prostu nie mają takich potrzeb, ale i dlatego, że bywają ludzie o bardzo silnej motywacji religijnej, uzdalniającej do tak wielkiego wyrzeczenia. W wielu miejscach nie będą pasowały. Poczują się niezręcznie na wyjeździe integracyjnym z firmy, na którym zaplanowano egzotyczny wieczór w strojach nie kompletnie plażowych. Nie będą miały ochoty tłumaczyć obcesowym dżentelmenom, że nie są lesbijkami i nie mają urazu z okresu dojrzewania.
To wszystko będzie ich krzyżem, ale przecież bez niego nie można iść za Jezusem. Jeśli ich wybór jest z natchnienia Ducha Świętego, to On sam pośle je tam, gdzie staną się dla innych cennym darem. Może koleżance w pracy, która rozstała się z mężem i nie ma zamiaru „zmarnować” reszty życia, więc czeka na zachętę do odważnego rozejrzenia się za ciekawym seksem, któraś z nich opowie o swoim wyborze. Może inna, obdarzona zaufaniem swojej uczennicy, zestresowanej w środowisku rówieśników, bo jeszcze „nie zaliczyła” stosunku z żadnym chłopakiem, zdradzi swój sekret o niekonwencjonalnej drodze i przywróci jej poczucie piękna, jakim się szczyci tylko obszar jeszcze niezadeptany przez człowieka.
Może to właśnie w kontakcie z takimi kobietami ktoś zatęskni za życiem czystym, a inny odkryje, że celibat ze względu na królestwo niebieskie to nie księżowskie gadanie, któremu od dawna nie daje już wiary, ale absolut-na prawda. Może niejeden spośród tych, którzy w szaleństwie współczesnego pokolenia zdetronizowali Pana Boga tak, że spadł On w jego rankingu wartości poniżej zdrowia, sukcesu, wykształcenia i majątku, całkiem na poważnie postawi sobie pytanie o miejsce dla Niego.
Przed uczniem Jezusa jest do przebycia droga, jaką przeszedł Mistrz. Już starzec Symeon powiedział do Maryi, że życie Jej Syna będzie znakiem sprzeciwu. W zlaicyzowanym i zerotyzowanym świecie mała trzódka, którą wciąż fascynuje życie według ośmiu błogosławieństw, też jest takim znakiem. Jednym z najczytelniejszych są konsekrowane dziewice.
Przypominają o świecie przyszłym, którego się spodziewamy i za którym tęsknimy, a w którym nie będziemy się żenić ani za mąż wychodzić, gdzie człowiek będzie jak aniołowie – czysty i cały dla Boga. Swoją decyzją pokazują, że wyznanie Pawła: „wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana naszego”, to nie zapis o sile wiary ludzi sprzed dwóch tysięcy lat, ale to przekonanie podzielane i dzisiaj przez wiele kobiet i mężczyzn.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.