Męskość, ojcostwo – kryzys i wyzwanie

Jednym z trendów kulturowych minionego stulecia był i nadal jest kryzys męskości i związany z nim kryzys ojcostwa. Nie poświęcono mu tak wiele uwagi, jak kryzysowi kobiecości i macierzyństwa, lecz jego konsekwencje są równie rozległe i złożone. Ze względu na komplementarność płci oba te kryzysy są ze sobą ściśle związane. Kwartalnik "Cywilizacja", 17/2006




W środowiskach, w których nie ma ojców lub ojcowie stanowią negatywny wzorzec ojcostwa, dzieci trafiają na ulice, do domów poprawczych lub więzień, które bezskutecznie podejmują się zadania nauczyć ich, co to znaczy być „prawdziwym mężczyzną”. Niewątpliwie budzą się uzasadnione obawy, czy ulica, dom poprawczy lub więzienie nauczy chłopca lub mężczyznę, jak być dobrym synem, mężem, ojcem, pracownikiem, obywatelem, jeśli nie nauczył tego pierwszy i najważniejszy mężczyzna w życiu – własny ojciec, nie nauczył dom rodzinny, a w nim kochający i wymagający rodzice.

Ojciec fizycznie nieobecny

Brak ojca w rozwoju dziecka jest negatywnym „znakiem czasów”, czasów wojen światowych i legalizacji rozwodów. Biorąc pod uwagę skalę społeczną zjawiska nieobecności ojca w rodzinie, trzeba wyraźnie podkreślić, że mamy obecnie do czynienia z pokoleniem dorosłych, z których stosunkowo duża część nie ma doświadczenia w zakresie: co to znaczy mieć ojca lub być ojcem. Brak takiego doświadczenia ma rozległe i dalekosiężne konsekwencje.

Brak ojca w wychowaniu dziecka może być spowodowany śmiercią lub jego dobrowolną decyzją, ewentualnie decyzją matki. Pod względem formalnym wydaje się to być sytuacja identyczna – w strukturze rodziny brakuje ważnego jej członka. Pod względem psychologicznym sytuacja jest zdecydowanie odmienna. W wypadku śmierci ojca – dziecko przeżywa żal po stracie kogoś, kto go kochał i kto w niezawiniony sposób musiał je opuścić. Dziecko wie, że nie ma od tego odwrotu. Pielęgnuje dobre wspomnienia o nim, jest zapewniane przez dorosłych o opiece nad nim ojca z nieba i czuje jego opiekę, stara się zasłużyć na jego pochwałę – ojciec żyje bowiem w jego sercu. Inni otaczają go współczuciem, matka zazwyczaj podtrzymuje pamięć o ojcu i jego pozytywny wizerunek.

W sytuacji rozwodu lub nieprzyznania się ojca do dziecka – oprócz żalu po stracie dziecko przeżywa złość, niepokój, poczucie winy. Stara się zapomnieć o ojcu, a jeśli mu się to nie udaje, czuje rozżalenie, pretensje, uraz, krzywdę. Ojciec żyje, więc może dręczyć się myślą, iż jest sposób, by do rodziny powrócił, ale nie wie, jak to przeprowadzić. Czuje się zagubione, bezradne i bezsilne. Inni uważają, że „tak jest lepiej”, że „do tego trzeba się tylko przyzwyczaić”, więc nie może liczyć na współczucie i zrozumienie dla swojej tragedii. Matka zazwyczaj nie solidaryzuje się z nim w opłakiwaniu straty, więc jego samotność narasta. Najbliższe otoczenie robi wszystko, by obraz ojca w dziecku zatrzeć lub by był to obraz na tyle negatywny, aby nie miało ochoty widywać się z nim. Wzbudza się w dziecku uczucie lęku przed ojcem, niechęci, wrogości, a nawet agresji do niego, poczucie wstydu z powodu „takiego ojca”.

Niszcząc obraz ojca, niszcząc szacunek do niego i jego wartość w oczach dziecka, niszczy się tym samym w dziecku obraz jego własnej osoby, którego ojciec jest integralną częścią oraz poczucie własnej wartości i szacunek do siebie. Niezależnie bowiem od zastosowanych mechanizmów obronnych, jest ono jego dzieckiem i jego cechy będzie ono w sobie zawsze znajdować. Trudno natomiast swoje życie i swój rozwój budować na zaprzeczaniu temu, kim się jest (dzieckiem swego ojca), skąd się jest (z rodziny ojca), do kogo się należy. Złamane drzewo genealogiczne, to złamane życie psychiczne i duchowe dziecka.

Przysłowie polskie mówi „Bóg się takim brzydzi, kto się ojca wstydzi”. Myśl wyrażona w tym przysłowiu mówi nie tylko o stosunku Boga do nas, ale również o tym, że brak ojca jako autorytetu i osoby godnej czci, utrudnia kształtowanie się obrazu Boga jako Osoby godnej czci najwyższej, dzięki której my też jako Jego obraz jesteśmy godni szacunku i ten szacunek w pierwszym rzędzie odbieramy właśnie od Boga. Wiele przysłów polskich wyraża podobne przekonania. Przede wszystkim to, że słowu ojca należy się szacunek podobny jak słowu Boga („słowo ojcowskie – słowo Boże”, „co ojciec powie, to święte”), że ojciec ma prawo karać i strofować dzieci („nikogo nie znieważa ręka ojcowska, ale katowska”, „ojciec wybije, a Pan Bóg wygoi”, „wola córki jest jak trzcina, a wola ojca jak wiatr, który ją ugina”, „ojcowska łaskawość syna psuje”), że Bóg wynagradza okazane ojcu posłuszeństwo („kto czci ojca swego, doczeka się pociechy z dziatek”, „słuchaj ojca, matki, da Bóg i dostatki”, „kto ojca i matkę czci, tego Bóg i szczęściem obdarza”, „kto czci rodziców i Boga, temu się nie powinie noga”), zaś karze zasmucenie ojca („które dziecię rodzicom serce zakrwawi, temu Bóg nie pobłogosławi”) a błogosławieństwo Boga jest uzależnione od błogosławieństwa ojca („syn przez ojca nie błogosławiony bywa od Boga opuszczony”). Przysłowie pigmejskie natomiast wyraża piękną myśl, że śmierć to spotkanie z ojcem: „umrzeć, to powiedzieć do swego ojca «oto jestem»”.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...