Można przypuszczać, że humor towarzyszył człowiekowi od zarania jego świadomego istnienia. Stanowi on w pewien sposób o specyfice ludzkiego lub – szerzej nieco rzecz ujmując – osobowego przeżywania zdarzeń i idei. Cywilizacja, 29/2009
Można przypuszczać, że humor towarzyszył człowiekowi od zarania jego świadomego istnienia. Stanowi on w pewien sposób o specyfice ludzkiego lub – szerzej nieco rzecz ujmując – osobowego przeżywania zdarzeń i idei. Refleksja nad zjawiskiem humoru stosunkowo rzadko ukazuje je jako wartość o znaczeniu wychowawczym. Tymczasem głębsze nieco od potocznego spojrzenie na humor pozwala dostrzec w nim jakości wykraczające poza krąg zjawisk czysto komicznych, ulokowanych w niepoważnych wymiarach życia. W. Tatarkiewicz nie waha się nazwać humoru postawą moralną, czyli – dopowiedzmy – przejawem ludzkiej dojrzałości i odpowiedzialności[1].
Ściśle rozumiany termin „humor” zawiera się w zakresie znaczeniowym komizmu, stając obok innych terminów należących do tej kategorii, takich jak ironia, satyra, żart, dowcip itp. W potocznej polszczyźnie wiele z owych słów traktuje się jak synonimy humoru lub też terminy mu podporządkowane.
W Uniwersalnym Słowniku Języka Polskiego PWN humor uznany jest za synonim komizmu[2]. Jednak zjawisko humoru, rozumiane w ścisłym estetycznym sensie, wyróżnia się w swej genezie i charakterze spośród szerokiej gamy zjawisk z kręgu komizmu. Ta odrębność jest na tyle istotna dla refleksji moralnej i wychowawczej, że uzasadnia osobne i szersze nieco zarysowanie genezy pojęcia „humor” w jego specyficznym sensie.
W pracach niemieckich autorów badających humor z perspektywy psychologicznej i psychopedagogicznej, jak W. Ruch czy B. Rißland, rys historyczny problematyki humoru skoncentrowany jest na kulturze angielskiej. Niesłuszne byłoby poszukiwanie genezy zjawiska humoru jedynie na Wyspach Brytyjskich, jednak to właśnie brytyjscy myśliciele od przynajmniej trzech stuleci analizowali i definiowali ten fenomen, kształtując współczesną treść pojęcia „humor” obecnego w wielu językach o europejskiej genezie.
W literaturze oraz źródłach historycznych w języku polskim znajdujemy odcienie humoru analogiczne do wskazanych przez badaczy literatury i kultury angielskiej. Tradycja polskiej refleksji filozoficznej czy filologicznej nad zagadnieniami humoru jest jednak znacznie młodsza, stąd brak tekstów autorów różnych epok, analizujących zjawisko humoru z perspektywy im współczesnej.
To być może jedna z przyczyn braku syntetycznego historycznego opracowania na temat pojęcia i zjawiska humoru w kulturze polskiej, porównywalnego z pracą Wit and Humour W. Schmidt-Hiddinga, która stanowi podstawowe źródło informacji zawartych w niniejszym tekście. Przedstawione tu rozumienie humoru zdaje się jednak być na tyle uniwersalne i własne dla całej kultury europejskiej, że różnice odcieni kulturowych nie zmieniają jego wspólnej istoty.
Zarys historii terminu „humor” rozpocząć trzeba właśnie od jednego ze wspólnych nurtów kultury europejskiej. Łacińskie słowo humor lub umor oznacza wilgoć, płyn lub sok[3]. To pierwotne znaczenie stoi u początku niezwykłej ewolucji terminu przejętego z łaciny przez inne języki europejskie.
Droga do współczesnego zakresu znaczeniowego humoru wiodła początkowo przez dziedzinę medyczną. Hipokrates (ok. 460-377 przed Chr.) w swej klasyfikacji płynów ustrojowych – rozpowszechnionej przez Galena (ok. 130-200) – wyróżnił cztery ciecze zawarte, jak mniemał, w ludzkim organizmie: krew (sanguis), flegmę (phlegm), żółć (choler) i czarną żółć (melancholie)[4].
[1] W. Tatarkiewicz, Dzieje sześciu pojęć: sztuka, piękno, forma, twórczość, odtwórczość, przeżycie estetyczne, Warszawa 1975, s. 185.
[2] Zob. Humor, w: Uniwersalny słownik języka polskiego, PWN SA 2004, CD-ROM.
[3] Zob. Słownik łacińsko-polski, K. Kumaniecki, Warszawa 2001. s. 203, 442.
[4] Zob. Hipokrates, O naturze człowieka, w: Hipokrates, Wybór pism, t. 1, tłum. M. Wesoły, Warszawa 2008, s. 153-157.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.