Bronię więc nie Harrego, ale Kościoła Katolickiego przed... jego obrońcami. Chciałbym bardzo, żeby jak najmniej dzieci znających Harrego, miało okazję po antypotterowskim kazaniu powtórzyć stwierdzenie pewnego sześciolatka: „ksiądz dzisiaj głupio mówił”. Więź, luty-marzec 2008
W „Harrym” nie ma prawdziwej magii, ale czy samo wprowadzanie niebezpiecznego tematu nie może zaszkodzić czytelnikowi? Jest teoretycznie możliwe, iż zawarta w „Potterze” zabawa z magią, może jakieś dziecko skłonić do zainteresowania się prawdziwą magią. Z pewnością jednak nie taka jest wymowa tej sagi. Podobno po obejrzeniu filmu, który nie wiadomo dlaczego ma tytuł książki Sienkiewicza, jacyś chłopcy zaczęli próbować, czy da się kolegę nabić na pal. Trudno nie przyznać, że ani film, ani tym bardziej książka do tego nie zachęca. Dzieci mogą wpaść na wiele pomysłów na podstawie najbardziej niewinnej książki. Jednak autorytetem, który mógłby ocenić rzeczywiste oddziaływanie literatury na odbiorcę, nie jest fachowiec od okultyzmu, lecz psycholog, pedagog i literaturoznawca. A on też musiałby się oprzeć na szeroko przeprowadzanych i dobrze opracowanych testach. Przecież świadomy odbiór, a realne oddziaływanie, to dwie różne rzeczy. Dzieci podkreślają, że najfajniejsze w „Harrym” są czary. No to mamy! Książka wprowadzająca w okultyzm! Spalić! Nieprawda – dzieciak zapytany o „Czterech pancernych i psa” nie powie, że w tym filmie najważniejsza jest prosowiecka propaganda i fałszowanie historii. Powie raczej, że Szarik jest fajny, Janek dobrze strzela i że chciałby być taki silny jak Gustlik. Podobnie dziecko pytane o „Harrego” nie wymieni dydaktycznych wątków i postaci, takich jak rola czytania, kłamliwa dziennikarka, zwierciadło pragnień, czy ochronna tarcza matczynej miłości.
Zasadnicze pytania, jakie należało by tu postawić brzmią: czy opisane zagrożenia, rzeczywiście odnoszą się do książek o Harrym? Czy te książki negatywnie oddziaływują na młodzież? W tej dziedzinie żaden egzorcysta, choćby watykański – o.Gabriel Amorth czy polski – ks. Aleksander Posacki nie jest autorytetem.
Całą kolekcję zarzutów, malujących czarny obraz twórczości Joan Rowling, podaje Gabriele Kuby. Jej broszurka opatrzona jest, niestety, pozytywną notką samego kard. Ratzingera. Notka ta odnosi się do przestróg zawartych w książce Kuby, natomiast w żaden sposób nie rozstrzyga, czy rzeczywiście uzasadnione jest stawianie takich zarzutów cyklowi powieściowemu Rowling. Nie sądzę, żeby obecny papież czytał Pottera. Ja czytałem i jestem przekonany, że owe zarzuty przeinaczają treść książek, a często są całkowicie wyssane z palca. Trudno komentować wszystkie, bo jest ich za dużo i są zbyt niedorzeczne, warto jednak odnieść się do kilka najbardziej rozpowszechnionych i najczęściej powtarzanych, także poza broszurką Kuby.
Niektórzy widzą w Potterze niewychowawczy przykład – Harry używa w dążeniu do sukcesu niemoralnych metod (np. kłamie) i mimo to osiąga cel, a nauczyciele nie są wzorami moralnymi ani osobowymi. Drwiną z przestrzegania zasad miałaby być na przykład odrażająca postać nauczyciela Snape’a, który wymaga przestrzegania tych zasad.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.