Polska była największą ofiarą II wojny światowej. Kolejne nasze rządy jednak nic nie robią w tym kierunku, aby dochodzić sprawiedliwości. Zamiast tego kajamy się i płacimy odszkodowania Niemcom, którzy wyjechali z Polski w czasach PRL-u, bo nie uregulowaliśmy spraw własnościowych przez ostatnie dwadzieścia lat.
A przecież Polska była największą ofiarą II wojny światowej. Kolejne nasze rządy jednak nic nie robią w tym kierunku, aby dochodzić sprawiedliwości. Zamiast tego kajamy się i płacimy odszkodowania Niemcom, którzy wyjechali z Polski w czasach PRL-u, bo nie uregulowaliśmy spraw własnościowych przez ostatnie dwadzieścia lat. Uważam, że jest to również efekt braku dekomunizacji. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych pracują tajni współpracownicy, a minister Sikorski mówi, że… mają do tego moralne prawo. Ludzie, gdzie my żyjemy?
„Powiernictwo Polskie”
W tej atmosferze nierównych relacji między Polską a Niemcami przed sześciu laty powstało Stowarzyszenie „Powiernictwo Polskie”. Nazwa – jak mówi jego przewodnicząca senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk – była trochę prowokacyjna, w odpowiedzi na niemiecką organizację Rudiego Pawelki „Powiernictwo Pruskie”. – Założyliśmy tę organizację, inicjatywę oddolną, żeby zacząć uświadamiać społeczeństwu, że w stosunkach polsko-niemieckich jest jakiś problem – wyjaśnia pani senator. – Przywróceniem równości w stosunkach polsko-niemieckich nie zajmowało się bowiem MSZ. Kiedy poruszałam te zagadnienia w parlamencie czy na łamach prasy, politycy pukali się w głowę. Dziś w dyskusjach wolą mi ubliżać, mówiąc, że mam fobię na punkcie II wojny światowej, niż merytorycznie rozwiązywać problemy.
A problemy są
Stowarzyszenie postawiło sobie trzy cele. Początkowo do priorytetowych należało formowanie wniosków i pozwów przeciwko państwu niemieckiemu, tak by ofiary II wojny
światowej mogły uzyskać odszkodowania. Od kiedy natomiast pojawiły się pozwy Niemców wobec Polski, żądające odszkodowań za mienie pozostawione przez nich w Polsce, „Powiernictwo Polskie” zajęło się pomocą prawną i finansową ludziom zamieszkującym rewindykowaną posiadłość. Tak aby zagrożeni roszczeniami mogli się bronić. – Kolejną formą naszego działania było podjęcie wielkiej pracy edukacyjnej – podkreśla pani senator. – W Polsce, w obliczu propagandy sączonej przez niemiecką prasę wychodzącą w języku polskim, społeczeństwo jest zdezorientowane. Ludzie nie wiedzą, na jakiej podstawie odbierane jest mienie niemieckie pozostawione przez byłych niegdyś obywateli polskich, a dziś niemieckich, którzy wyjechali z Polski w latach PRL-u. Trzeba więc społeczeństwu uzmysławiać, w jakiej sytuacji prawnej znajduje się Polska. Niestety, rząd bombarduje nas pretensjami w imię rzekomo dobrych stosunków polsko-niemieckich, a strona niemiecka działa jak dobrze naoliwiona maszyna. Związek Wypędzonych jest po cichu sponsorowany przez rząd niemiecki za pomocą licznych fundacji wspieranych przez państwo niemieckie i konsekwentnie uprawia swoją propagandę o prześladowanych Niemcach.
„Powiernictwo Polskie” od kilku lat zajmuje się też losem mniejszości polskiej w Niemczech, która tam nie jest uznawana za mniejszość. Wynika to ze złych zapisów w traktacie polsko-niemieckim, co z zimną krwią wykorzystuje rząd niemiecki. Jego zdaniem, w Niemczech nie ma mniejszości polskiej, a są jedynie Niemcy polskiego pochodzenia, i co za tym idzie – Polaków przywileje mniejszości nie dotyczą. Tymczasem mniejszość niemiecka w Polsce ma ogromne przywileje. Wśród nich jest m.in. i ten, że nie musi przekraczać
5-procentowego progu wyborczego w żadnych wyborach. Polska łoży też dziesiątki milionów złotych rocznie na potrzeby tej społeczności, zarówno na rozwój kultury, jak i mediów. – Nie respektuje się traktatu między Polską a Niemcami z 1991 r., a w szczególności artykułów 21 i 22, mówiących właśnie o mniejszości – podkrela senator Arciszewska-Mielewczyk. – Kolejną sprawą do koniecznego załatwienia jest uregulowanie działalności jugendamtów. Niemieckie sądy bowiem podczas procesów rozwodowych przyznają dzieci niemieckiemu rodzicowi, a nie polskiemu. Jak twierdzą, na psychikę dziecka źle wpływa mówienie „w obcym języku”… Czyż nie jest to germanizacja? Przypomina się zachowanie jugendamtu przed wojną. Nota-bene powstałego w czasie rządów Hitlera.
Tymczasem Niemcy zakładają kolejne fundacje propagujące „niemiecki punkt widzenia”. Struktury te działają na terenie Polski i są finansowane przez niemieckie partie polityczne. To właśnie one fundują liczne stypendia naszym rodakom. Otrzymują je zarówno studenci, jak i pracownicy naukowi, ludzie sztuki, literaci. I wszyscy systematycznie zaznajamiani są z „niemieckim punktem widzenia”. Obecnie najwięcej stypendiów otrzymywanych przez Polaków pochodzi właśnie z Niemiec.
To, czego nie widzi polski rząd, niepokoi Europejskie Stowarzyszenie Dziennikarzy. Uważa ono, że od lat odbywa się ekspansja Niemiec na kraje Europy Środkowo-Wschodniej. W niej także upatruje wielkiego zagrożenia dla wolności myśli i niezależnego dziennikarstwa. Europejskie Stowarzyszenie Dziennikarzy w swoim raporcie pisze m.in.: „Stary monopol państwa totalitarnego został w Europie Środkowej zamieniony na monopol obcego kapitału (…). Zagraniczny kapitał, w ¾ niemiecki, kontroluje 85% rynku medialnego w Europie Środkowej, w tym ponad połowę rynku prasowego. (…) Niemieccy właściciele gazet w Polsce, Czechach i na Węgrzech próbują narzucać redakcjom swój zgodny z narodowym interesem punkt widzenia”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.