Nader znaczące jest, że odwaga granicząca z brawurą, która przylgnęła do wyobrażenia o pokoleniu wojennym głównie za sprawą postaci Kolumba, okazuje się psychologiczną reakcją na pokutujący stereotyp. Zgodnie z nim Żydzi są narodem tchórzy. Nie był w stanie tego zmienić nawet taki akt heroizmu, jak powstanie w getcie.
B. Engelking, D. Libionka, Żydzi w powstańczej Warszawie, Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2009, 390 s.
Nie trzeba mieć wykształcenia historycznego, by docenić pracę, jaką wykonali Barbara Engelking i Dariusz Libionka przygotowując to monumentalne opracowanie. Oprócz materiałów wspomnieniowych i pamiętnikarskich (tych najnowszych i tych sprzed kilkudziesięciu lat) badacze sięgają po dokumenty zgromadzone między innymi w archiwach Żydowskiego Instytutu Historycznego, Yad Vashem, Archiwum Akt Nowych, Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego oraz relacje znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej. Przedzierając się przez stosy zapisków rekonstruują niejedną biografię, dopowiadają fakty nieznane, przeprowadzają prywatne śledztwa tropiąc życiorysy ludzi, którzy wtedy znaleźli się w stolicy przenikniętej ideą buntu i pragnieniem zemsty. Należy podziwiać erudycję i maestrię, z jaką autorzy poruszają się w gąszczu skrupulatnie zebranych materiałów.
Jako historycy Engelking i Libionka posiłkują się głównie tekstami, które mają status źródeł historycznych, a do których zazwyczaj nie zalicza się przekazów stricte literackich. Jednak bodaj najbardziej znana powieść o pokoleniu, które w sierpniu 1944 stanęło do walki – Kolumbowie. Rocznik 20. – w dość wymowny sposób opowiada o Żydach podczas powstania. Jeśli jednym z polskich symboli tych dni może być „Antek Rozpylacz” (Antoni Godlewski), to Żydzi też mają taką postać – jest nią Stanisław Likiernik, sportretowany przez Romana Bratnego jako „Machabeusz” (przywołują go też Engelking i Libionka). Jeśli jednak dokładnie przeczytamy utwór Bratnego okaże się, że również główny bohater, od którego pochodzi nazwa całej generacji, ma żydowskie korzenie. Choć nigdzie się o tym nie mówi wprost, w jego żyłach płynie żydowska krew. Istnieje wystarczająca ilość pośrednich dowodów wskazujących na jego „nieodpowiednie” pochodzenie. Nader znaczące jest, że odwaga granicząca z brawurą, która przylgnęła do wyobrażenia o pokoleniu wojennym głównie za sprawą postaci Kolumba, okazuje się psychologiczną reakcją na pokutujący stereotyp. Zgodnie z nim Żydzi są narodem tchórzy. Nie był w stanie tego zmienić nawet taki akt heroizmu, jak powstanie w getcie. Presja stereotypu sprawia, że Kolumb – aby uwolnić się od „przeklętego piętna rasy” – na każdym kroku musipodkreślać swoją dzielność. Odwaga staje się sprawdzianem i przepustką do polskości. Najmniejsza oznaka tchórzostwa mogłaby go zdradzić. Kolumb jednak nie uważa się za Żyda; inaczej niż tylu innych, którzy trafili do powstania, konspiracji i tam egzystowali na „aryjskich papierach”, a niekiedy i ginęli jako Aryjczycy, do końca ukrywając swą tożsamość. Jak wielu ich było w sierpniu 1944 roku? Nie da się tego dokładnie ocenić. Skazani jesteśmy na domysły i szacunkowe dane. Ale może istotniejszy niż dokładne określenie liczby winien być fakt ukrywania swego pochodzenia przez Żydów. I tu dochodzimy do pierwszego punktu zapalnego.
Zdawać by się mogło, że los żydowskich i polskich cywilów był w momencie wybuchu powstania taki sam. Ale tylko początkowo niesieni entuzjazmem jedni i drudzy poczuli się zjednoczeni, owładnięci tymi samymi marzeniami. Wydarzenia z 1 sierpnia oznaczały dla każdego z tych narodów co innego. Cytowany przez Engelking i Libionkę Alojzy Muraszko wspominał: „Pamiętam jeszcze teraz, jak niezwykle szczęśliwy i bezpieczny czułem się w środku strzelaniny i narastających walk”. Dla Żydów – poza nadzieją na rychłą wolność – dzień ten przynosił kres fali szantażystów i szmalcowników. Nie wszyscy jednak poczuli się bezpiecznie. Gdyby było inaczej, nie mielibyśmy do czynienia z tak liczną reprezentacją osób, które pozostawały na „aryjskich papierach”. Walcząc w szeregach Armii Krajowej, oddziałach Armii Ludowej czy Polskiej Armii Ludowej w większości nie zdecydowali się na ujawnienie prawdziwego nazwiska. Nie tyle jednak lękano się o własne życie, co obawiano drwin, napiętnowania, traktowania jako kogoś gorszego. Zwłaszcza ci Żydzi, którzy zdecydowali się walczyć z bronią w ręku narażeni byli na docinki kolegów wychowanych w przekonaniu, że jest to naród – zgodnie z polskim przysłowiem – zupełnie nie nadający się do walki. Tymczasem publikacje z ostatnich lat (ale i te wcześniejsze) pokazują, że przejawów buntu wśród ludności żydowskiej w czasie wojny było dość dużo. Niemal każde getto miało swoją siatkę konspiracyjną, w większości z nich doszło do zbrojnego oporu lub wybuchu powstania. Oczywiście w świadomości powszechnej pozostaje tylko to z 19 kwietnia 1943. Również Libionka i Engelking przytaczają liczne dowody bitności Żydów i rzadko spotykanej odwagi. Jerzy Żmigryder-Konopka ps. „Poręba”, jeden z żołnierzy batalionu im. Czarnieckiego, niepozorny młody chłopak, znany z brawury i heroizmu, zginął na stanowisku bojowym pod koniec sierpnia. Nie był on jedynym Żydem odznaczonym Krzyżem Walecznych.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.