Kiedy Bóg daje pragnienie

Niedziela 1/2019 Niedziela 1/2019

Lecąc do Afryki, nie wiedzieli, co ich czeka. Na pytanie, czy wybraliby się jeszcze raz, odpowiadają zdecydowane „tak”. Ta odpowiedź się nie zmienia, mimo że minął już ponad rok, od kiedy w pięć osób udali się na Czarny Ląd

 

Ludzie na drugiej półkuli znają tę samą Osobę, co my: Boga Ojca, Ojca wszystkich ludzi, który przekracza granice kultur – mówi Michał, jeden z wolontariuszy ewangelizujących w Ugandzie.

Zaproszenie

Kasia Knapik, Renata Kurek i Michał Rajs na co dzień spotykają się i posługują we wspólnocie „Góra Oliwna”, istniejącej od 2002 r. przy kościele Księży Misjonarzy w Krakowie. Do stolicy Ugandy, Kampali, wyruszyli w 2017 r. na zaproszenie franciszkanów z sanktuarium Męczenników w Munyonyo (dzielnicy Kampali). Poprowadzili tam 4-dniowe szkolenie Global Alpha Training, którego celem jest przygotowanie osób do samodzielnego przeprowadzenia kursu Alpha w swoim lokalnym środowisku. Odwiedzali także szkoły i parafie, gdzie dzielili się świadectwem swojej wiary. Pierwszy wyjazd ewangelizatorów z ekipy Alpha miał miejsce w 2011 r. na zaproszenie o. Mariana Gołębia, franciszkanina i misjonarza pracującego w Ugandzie. Oficjalne zaproszenie wysłał wtedy również arcybiskup Kampali, Cyprian Lwanga, a inicjatywie pobłogosławił ówczesny metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz. Bezpośrednimi owocami tamtego wyjazdu była Alpha dla studentów na 7 różnych uczelniach oraz trwające do dzisiaj spotkania i Msze św. na jednym z uniwersytetów w Kampali.

Alpha to cykl interaktywnych spotkań, który wyjaśnia podstawy wiary chrześcijańskiej. Powstał w Kościele anglikańskim, jednak po odpowiednim przystosowaniu jest z powodzeniem i błogosławieństwem hierarchów prowadzony także w Kościele katolickim. Polega na 10 cotygodniowych spotkaniach z poczęstunkiem (oraz jednego wyjazdu weekendowego), składających się z wykładów i rozmów w małych grupach. Atmosfera podczas dyskusji opiera się na zasadzie wolności i szacunku do każdego człowieka, niezależnie od jego światopoglądu.

Różnice

– Nie miałam innych obaw niż te, że może nie jestem osobą kompetentną i zamiast mnie powinien jechać ktoś, kto jest „bardziej odpowiedni” – wyznaje Renia. Żadna z jej obaw jednak nie potwierdziła się. – Wszystko wyszło idealnie – ocenia dziewczyna i podkreśla: – Przekonałam się, że Bóg działa i jeśli to jest Jego dzieło, to On prowadzi je nawet w najdrobniejszych sprawach (jak choćby terminy, zakupy, zdrowie), pomimo jakichś naszych niedoskonałości i słabości. Kasia z kolei wyznaje: – Bardziej niż bariery językowej obawiałam się, czy zdołam unieść tamtejszą kulturę. Michał natychmiast dodaje: – Pierwszego dnia szkolenia stawiliśmy się w miejscu spotkania punktualnie o 9. Następnego dnia wiedzieliśmy już, że nie ma co się spieszyć, bo ludzie i tak zaczną schodzić się o 9.30. Ta postawa nie wynikała jednak z braku zainteresowania, ale po prostu innego pojmowania czasu.

Michał tłumaczy, że biały człowiek otaczany jest w Ugandzie ogromnym szacunkiem. – Ludzie uważnie i z zainteresowaniem słuchali, co mamy do powiedzenia. Nie oznaczało to, że przyjmą wszystko bezkrytycznie. Na szkoleniu dużo osób zadawało pytania o Alpha, jej korzenie, zgodność z nauką katolicką; dzieliło się też własnymi spostrzeżeniami – mówi misjonarz i dodaje: – Ku naszemu zaskoczeniu, szkolenie ukończyło 50 osób, czyli prawie wszyscy, którzy je rozpoczęli. Wyjątek stanowili księża, którzy nie mogli być w sobotę z powodu swoich obowiązków w parafiach. Przepraszali nas, że ich nie będzie.

Zabawne sytuacje powodowała czasem odmienność kultury. – Na początku szkolenia podeszła do mnie kobieta i, podając mi coś, uklękła. Nie wiedziałem, co zrobić, więc też uklęknąłem, co bardzo rozśmieszyło Ugandyjczyków – wspomina Michał i wyjaśnia: – Okazało się, że to taki zwyczaj. Kiedy kobieta komuś w jakiś sposób usługuje, to klęka (najczęściej jednak tylko przed mężczyznami). Później, nie chcąc wywoływać rozbawienia, starałem się okazać szacunek i wdzięczność takiej kobiecie np. lekkim ukłonem głowy.

Podobieństwa

Radość (zresztą wzajemną) dawały im wspólne modlitwy, śpiewy, zabawy z Ugandyjczykami. Rzeczywistość w Ugandzie zaskakiwała każdego dnia, ale bardziej pozytywnie niż negatywnie. Hitem stały się boda boda, motocykle służące za taksówki, na których Afrykańczycy potrafią przewieźć dosłownie wszystko, łącznie z drzwiami i 4-osobową kanapą. Przez cały pobyt, trwający dwa tygodnie, misjonarze czuli się bezpiecznie, nie chorowali. – Doświadczyliśmy nie tylko ogromnej gościnności i życzliwości tamtejszych chrześcijan, ale przede wszystkim jedności Kościoła powszechnego – zapewniają, a Michał przekonuje: – Często, gdy mówiłem o Bogu, jakiego znam i spotykam, widziałem, jak inni potakują głowami, potwierdzając: tak, my też Go znamy, to On, ten sam. Ludzie na drugiej półkuli znają tę samą Osobę, co my: Boga Ojca, Ojca wszystkich ludzi, który przekracza granice kultur.

Czy warto więc zostawić na jakiś czas znajomy świat i jechać na misje? – pytam. Odpowiada Renia: – Kiedy Bóg daje ci pragnienie, pokazuje także możliwości. To zaproszenie, w którym nie ma przymusu, ale jeśli powiesz „tak”, staniesz się świadkiem tego, jak Kościół rośnie, jak Bóg działa i zmienia życie ludzi. To największy przywilej – podsumowuje wolontariuszka.

 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| MISJE, UGANDA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...