Znałam Księdza Jerzego

Niedziela 23/2010 Niedziela 23/2010

Kiedy poznałam ks. Jerzego Popiełuszkę, byłam w trzeciej klasie liceum. W liceach warszawskich trwała wtedy walka o to, żeby w salach szkolnych mógł wisieć krzyż. Moje liceum należało do bardziej zaangażowanych w tę walkę.

 

 

– Czy Pani modli się za wstawiennictwem Księdza Jerzego?

– Modlę się do Pana Boga za przyczyną ks. Jerzego Popiełuszki od dnia jego śmierci. W tej chwili przygotowujemy się do niezwykle ważnego dnia beatyfikacji Księdza Jerzego. Byłam przekonana o świętości Sługi Bożego od jego śmierci. Zawsze był on dla mnie osobą niezwykłą i bardzo czułam jego pomoc. Czasami były to szczególne wydarzenia, które trzeba przypomnieć, m.in. to dotyczące sutanny.

Otóż w kościele była wtedy jedyna sutanna Księdza Jerzego i trwały intensywne zabiegi, żeby władze i prokuratura zwróciły osobiste rzeczy Księdza, w których został porwany. W 1987 r. parafia św. Stanisława Kostki przygotowywała się do wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II, ale w tej świątyni była to wizyta nieplanowana, nieujęta w grafik papieskiej pielgrzymki, nie było więc wiadomo, kiedy i czy w ogóle Jan Paweł II do kościoła przyjedzie. Toteż czuwaliśmy i przygotowywaliśmy się przez cały czas.

W tym czasie w Krakowie – w Nowej Hucie organizowana była wystawa poświęcona Księdzu Jerzemu i jej projektant wymyślił, że pewnym symbolem będzie umieszczenie tej będącej w posiadaniu żoliborskiej parafii sutanny ks. Popiełuszki w szklanej trumnie, gdzie na spodzie będzie woda – symbol śmierci, którą poniósł. Żeby sutanna się nie zamoczyła, użyto kleju, który miał ją skutecznie podtrzymać. Niestety, kiedy sutannę później wyjęto, okazało się, że jest zniszczona – była cała w białych plamach. Bezradny ks. prał. Bogucki prosił mnie o pomoc. Wydłubywałam więc skrupulatnie drobinki kleju spomiędzy nitek, odczyszczając materiał rozpuszczalnikami. Sutannę udało się wyczyścić, a ja dostałam wtedy od uszczęśliwionego ks. Boguckiego piękną pamiątkę – Biblię z 1830 r., piękne złocone wydanie. Sutanna została powieszona w dolnym kościele, gdzie były dwie izdebki, w których na prośbę Księdza Prałata staraliśmy się zgromadzić osobiste rzeczy Księdza Jerzego, urządzić coś w rodzaju izby pamięci, żeby nic nie zginęło, a potem może dało zaczątek większemu muzeum. S. Zofia Jańczak, zakrystianka, zamówiła więc specjalne szafy i w jednym z pomieszczeń zgromadzone zostały rzeczy osobiste Księdza Jerzego, np. listy z obozów internowania, które otrzymywał, pisane na skrawkach materiału, na ręcznikach, różańce od więźniów, robione z chleba, z mydła, pamiątki, którymi się posługiwał, była też m.in. ta połatana sutanna, bardzo stare dziurawe buty, którymi dysponował – kiedy dostał nowe, oddał je robotnikowi, według niego, bardziej ich potrzebującemu.

Ale wracając do wizyty Ojca Świętego: rozmawialiśmy wtedy z s. Zofią i ks. prał. Boguckim, czy na czas wizyty Ojca Świętego nie schować sutanny, bo cały kościół musiał być bardzo dokładnie sprawdzony przez BOR – tego wymagały względy bezpieczeństwa – i obawialiśmy się, że przy okazji może się ona gdzieś „zawieruszyć”. Przyśnił mi się wtedy Ksiądz Jerzy, który powiedział, by nie martwić się o sutannę. Potem chodziłam z oficerami BOR-u do dolnego kościoła, gdzie sprawdzali każdy zakątek. W pewnym momencie zapytali, co jest za drzwiami po prawej stronie. Powiedziałam, że siostra trzyma tam skrawki materiałów, wazony. Machnęli ręką, mówiąc: – Dobrze, tam nie idziemy. Stwierdziliśmy później z ks. prał. Boguckim i s. Zofią, że przy całej skrupulatności, którą się BOR wykazał, sprawdzając każdy centymetr kościoła, to, że akurat tam nie poszli, było czymś zadziwiającym.

A potem była piękna, wspaniała wizyta Ojca Świętego w kościele, milcząca modlitwa przy grobie Księdza Jerzego, poświęcenie dzwonu, który wtedy uderzył pierwszy raz... I było jeszcze dużo równie pięknych wizyt różnych osób, najprostszych i tych najznakomitszych z całego świata, co znajduje swoje odbicie w księgach archiwalnych. Od kilku lat mamy już muzeum poświęcone ks. Popiełuszce, gdzie do ksiąg wpisują się osoby przyjeżdżające do kościoła z Polski i z całego świata. To ogromnie wzruszające.

Miałam przyjemność tłumaczyć te księgi z archiwum i z muzeum. Wśród wpisów dziesiątków nieznanych osób tłumaczyłam m.in. przepiękne słowa kard. Josepha Ratzingera, obecnego Papieża Benedykta XVI, a także słowa wielu kardynałów. Przy okazji każdej wizyty wpisuje się do ksiąg pamiątkowych abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji ds. Kanonizacji, któremu bardzo bliska jest postać Księdza Jerzego – za każdym razem wyraża się o nim z wielkim szacunkiem i podziwem. Ostatni jego wpis, pamiętam, był życzeniem modlitewnym, żeby w Roku Kapłańskim, który niedługo się zakończy, wszyscy kapłani potraktowali bardzo poważnie ten wzór kapłaństwa i żeby starali się w swoim życiu kapłańskim naśladować Księdza Jerzego. Bo to piękny wzór do naśladowania – piękny wzór kapłaństwa i piękny wzór człowieczeństwa.

– Co Pani powie Księdzu Jerzemu w dniu beatyfikacji?

– To, co zawsze. Ja zawsze Panu Bogu dziękuję za łaskę spotkania Księdza Jerzego i Księdzu Jerzemu dziękuję za spotkanie.

Z Joanną Grzybowską rozmawiał ks. Ireneusz Skubiś

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...