W Kościele monogamia konsekwentna ma swój sens symboliczny. Dzięki sakramentowi miłość małżonków, którzy są chrześcijanami, jest uprzywilejowanym uczestnictwem w miłości Chrystusa i Kościoła. Otóż Chrystus Pan ma tylko jedną Małżonkę, swój Kościół.
Jednak już w Starym Testamencie ideałem jest monogamia. „Niech źródło twe świętym zostanie – wychwala wierność małżeńską Księga Przysłów – znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz!” (Prz 5,18n). „Używaj życia z niewiastą, którąś ukochał, po wszystkie dni marnego twego życia” – to samo mówi Kohelet (9,9).
„Pan był świadkiem – protestuje przeciwko zbyt łatwym rozwodom prorok Malachiasz – pomiędzy tobą a żoną twojej młodości, którą przeniewierczo opuściłeś. Ona była twoją towarzyszką i żoną twojego przymierza. (…) Wobec żony młodości twojej nie postępuj zdradliwie! Jeśli ktoś, nienawidząc, oddalił [żonę swoją] – mówi Pan, Bóg Izraela – wtedy gwałt pokrywał swoją szatą” (Ml 2,14–16).
Jakiś wpływ na pogłębienie zainteresowania wiernością małżeńską miała z pewnością rozwijana przez proroków symbolika małżeństwa Boga ze swoim ludem (por. cała Księga Ozeasza; Iz 54,4–10; Jr 3,1–5). Rosnąca znajomość tej symboliki zapewne przyczyniła się również do tego, że w czasach Pana Jezusa i apostołów poligamii w społeczeństwie żydowskim już nie było i powszechnie przyjętym modelem małżeństwa była monogamia.
Wierność, czyżby nawet po śmierci współmałżonka?
Podstawową nauką na temat małżeństwa, którą ogłosił Pan Jezus, jest zasada, że „co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10,9). Żeby zaś zasada ta nie przemieniła się w ogólnik, Pan Jezus doprecyzował: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo” (Mk 10,11n). Rozwód jest dopuszczalny tylko w wypadku związku, którego Bóg nie połączył, a który w Ewangelii nazwany jest „nierządem” (Mt 19,9).
Nawet kiedy małżonkowie są skłóceni i nie potrafią już ze sobą mieszkać, obowiązuje ich wierność, przy czym od samego początku w Kościele podkreślano, że tak właśnie nauczał Pan Jezus: „Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony” (1 Kor 7,10n).
Jednak tylko śmierć rozwiązuje małżeństwo i uprawnia osieroconego małżonka do poślubienia kolejnej osoby: „Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić, kogo chce, byleby w Panu” (1 Kor 7,39, por. Rz 7,2n).
Tu parę słów należy się monogamii konsekwentnej, tzn. zachowywaniu wierności współmałżonkowi nawet po jego śmierci. Temat ten pojawił się już w Starym Testamencie (por. Jdt 8,4–6; 16,22), a na kartach Nowego Testamentu spotykamy go wielokrotnie. Idealnym przykładem takiej postawy jest 84-letnia Anna, która „od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową” (Łk 2,36), żyjąc pobożnie i sprawiedliwie.
Apostoł Paweł zachęcał owdowiałych małżonków, że „dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja” (1 Kor 7,8). Zarazem jednak – kiedy lękał się, że ktoś swojego wdowieństwa nie udźwignie – zachęcał do powtórnego małżeństwa: „Chcę, żeby młodsze wychodziły za mąż, rodziły dzieci, były gospodyniami domu, żeby stronie przeciwnej nie dawały sposobności do rzucania potwarzy” (1 Tm 5,14).
W Kościele apostolskim specjalną troską otaczano wdowy, które zobowiązywały się trwać w swoim stanie do końca życia, jednak pod warunkiem – na ten moment zwróćmy teraz uwagę szczególną – że „była żoną jednego męża” (1 Tm 5,9). Jeśli były to kobiety ubogie, Kościół starał się zapewnić im opiekę, oczekując w zamian, że będą „trwały w zanoszeniu próśb i modlitw we dnie i w nocy” (1 Tm 5,5).
Jak wiadomo, analogiczny warunek musieli spełniać kandydaci na przełożonych w Kościele: kandydat na biskupa, prezbitera czy diakona powinien być „mężem jednej żony” (1 Tm 3,2; Tt 1,6). O co tu chodzi, skoro przecież prawo Boże zezwala wdowcom i wdowom na powtórne małżeństwo? Z całą pewnością niektóre owdowiałe osoby są tak głęboko związane ze swoim zmarłym małżonkiem, że do końca życia czują się niezdolne do następnego małżeństwa. Są one jakby żywymi świadkami tej prawdy, że „miłość jest większa niż śmierć” (Pnp 8,6).
Jednak w Kościele monogamia konsekwentna ma ponadto swój sens symboliczny. Dzięki sakramentowi miłość małżonków, którzy są chrześcijanami, jest uprzywilejowanym uczestnictwem w miłości Chrystusa i Kościoła. Otóż Chrystus Pan ma tylko jedną Małżonkę, swój Kościół. Dla podkreślenia tej prawdy apostoł Paweł żył w celibacie, toteż czuł się później uprawniony napisać do Kościoła w Koryncie: „Jestem o was zazdrosny Boską zazdrością. Poślubiłem was przecież jednemu mężowi, by was przedstawić Chrystusowi jako czystą dziewicę” (2 Kor 11,2).
Jeżeli zaś do posługi uobecniania Chrystusa Pana w Kościele wybierano mężczyznę żonatego, przywiązywano wielką wagę do tego, żeby był on mężem jednej żony i żeby w wypadku owdowienia już się drugi raz nie żenił.
Z kolei wdowa, która była żoną tylko jednego męża, idealnie symbolizuje Kościół, jeżeli jest osobą naprawdę oddaną Panu Jezusowi. Przecież to cały Kościół jest taką Wdową, która Męża ma w niebie i ogromnie za Nim tęskni!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.