Życie chciane i niechciane

W drodze 10/2010 W drodze 10/2010

Potrzebna jest nam wrażliwość pozwalająca dostrzec, że od momentu powstania pierwszej komórki nowego organizmu chodzi już o kogoś. Kontakt z nim jest na razie niemożliwy – ani tu rozumu, ani woli, ani nawet ludzkich kształtów – tacy właśnie na początku jesteśmy. Ale jesteśmy!

 

Zwolennicy i przeciwnicy in vitro będą się w tym miejscu powoływać na statystyki, zarówno skuteczności metody, jak i rozwojowych błędów stwierdzonych u urodzonych dzięki niej dzieci, będą wskazywać na procent rozpadu małżeństw, które mimo usilnych starań nie doczekały się potomstwa, i dramat rozbudzonych nadziei małżeństw, które mimo wielokrotnych prób in vitro pozostały bez dzieci. Będą też wskazywać na popularność i społeczną akceptację metody i – vice versa – na to, że gdybyśmy każdą z akceptowanych społecznie praktyk uznali za dopuszczalną moralnie i usankcjonowali prawnie, nasze społeczeństwa zapewne dawno by się już rozpadły. Nie wnikam tutaj w tę dyskusję. Zgadzam się, że to wszystko jest ważne, ale najważniejsze jest to, o kogo tutaj właściwie chodzi.

Proponuję czytelnikowi, by wrócił do początku, zamiast koncentrować się na skutkach: potrzebna jest nam wrażliwość pozwalająca dostrzec, że od momentu powstania pierwszej komórki nowego organizmu chodzi już o kogoś. Kontakt z nim jest na razie niemożliwy i długo jeszcze taki właśnie będzie. Ani tu rozumu, ani woli, ani nawet ludzkich kształtów – tacy właśnie na początku jesteśmy. Ale jesteśmy! Nie decydujemy o sobie przez długie lata dorastania, ponieważ nie jesteśmy w stanie, a gdy już jesteśmy w stanie, to nie zawsze są to mądre decyzje. Istnieje jednak różnica między pomaganiem komuś w decydowaniu o tym, co począć z własnym życiem, a decydowaniem o jego istnieniu. W pierwszym przypadku jesteśmy partnerami, w drugim mamy do czynienia z decyzją „władcy”. Bez względu na to, czy jesteśmy osobami wierzącymi, czy też nie, uznajemy dzisiaj zgodnie, że żaden człowiek nie powinien mieć totalnej władzy nad drugim człowiekiem. Czyż można mieć większą władzę nad drugim niż prawo decydowania o kresie jego istnienia? „Niechciana doktryna” nie lekceważy problemu „chcenia dzieci”, broni chcenia wszystkich, bez wyjątku. Nie może zatem zgodzić się na akceptację praktyki, która umożliwiając zaistnienie jednym, stanowi śmiertelne zagrożenie dla drugich.

Żyjemy w kulturze, która nie sprzyja budzeniu tego rodzaju wrażliwości, koncentrujemy się z reguły na widocznych efektach, stąd szereg ludzi zapewnionych o tym, że powstałe w warunkach laboratoryjnych życie będzie traktowane z pietyzmem, nawet jeśli nie są entuzjastami metody, mówią: czemu nie! Nie zmienią tego ani groźby, ani irytacja. Ustawa też tego nie zmieni. Nie twierdzę bynajmniej, że żadna ustawa nie jest potrzebna, nic po niej jednak, jeśli jednocześnie nie podejmiemy wysiłków zmierzających do budzenia wspomnianej wrażliwości. Dzisiaj, w porę i nie w porę. Inaczej za ileś lat dzieci urodzone za pomocą in vitro zapytane o moralną ocenę metody, za której sprawą się poczęły, powiedzą: „wszyscy tak robią”, „to powszechnie przyjęte”. Niestety – „Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi, z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką” (Mdr 9,16).

Barbara Chyrowicz prof. nauk humanistycznych, filozof, etyk, kierownik Katedry Etyki Szczegółowej KUL, członek Papieskiej Akademii Pro Vita, należy do Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Niedawno wydała książkę O sytuacjach bez wyjścia w etyce.

[1] W dyskusji na temat rozwojowej ciągłości i tożsamości ludzkiego organizmu przywołuje się często kazus bliźniąt monozygotycznych. Możliwość samoistnego podziału wczesnego zarodka miałaby wykluczać uznanie jego indywidualnego charakteru przed momentem implantacji, który stanowi kres możliwości podziału. Nie dyskutuję tutaj tego kazusu, ponieważ po pierwsze, można go interpretować w sposób, który nie wyklucza jednostkowego charakteru organizmu od momentu jego powstania, po wtóre zaś, nawet ci, którzy tej jednostkowości przeczą, niekoniecznie łączą swoje w tym względzie stanowisko z dopuszczalnością niszczenia ludzkiego życia we wczesnych fazach rozwojowych. 
[2] ICSI – polega na bezpośrednim wprowadzeniu plemnika do komórki jajowej.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...