Wszystkim niosła serce i pomoc. Bezinteresownie udzielała lekcji słabszym uczniom. Wspierała samotne, opuszczone dzieci, biorąc je do swego domu; zastępowała rodziców, kochając jak własne i dając odpowiednie wykształcenie. Ze skromnej nauczycielskiej pensji utrzymywała studiujących do uzyskania dyplomu na wyższej uczelni, często poza Częstochową
Wspaniały człowiek, Boży i szlachetny; niezrównany pedagog, znakomita polonistka. Osoba niepowtarzalna. Przez dziesiątki lat służyła pokoleniom polskiej młodzieży, kształtując jej serca i umysły. Mądra, oszczędna w słowach, obowiązkowa i wymagająca, niepozorna i skromna. Pełna pietyzmu dla przeszłości narodowej, dla zdobyczy polskiej nauki i kultury. Jednocześnie – choć krytyczna – otwarta na współczesność, poznająca ją przez baczną obserwację i sięganie do wartościowych źródeł. Zawsze z książką, szanująca własny i cudzy czas.
Wychowanka i absolwentka (1937) katolickiego Gimnazjum i Liceum „Nauka i Praca” w Częstochowie (prowadzonego przez niehabitowe Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Imienia Jezus) oraz magister filologii polskiej Uniwersytetu Warszawskiego – zaraz po wojnie (do 1950 r., kiedy to komunistyczne władze zamknęły szkołę, jak wszystkie wyznaniowe placówki oświatowe w Polsce) właśnie w „Nauce i Pracy” uczyła nas języka polskiego. Zadziwione wiedzą naszej Pani Profesor i wsłuchane w jej słowa – wówczas jeszcze nastolatki – urzeczone też jej młodością i elegancją, z przejęciem chłonęłyśmy bogactwo polskiej literatury i ojczystego języka. Po trudnych wojennych przeżyciach, dzięki naszej polonistce, stawała przed nami w całym swoim pięknie – jak pisał Norwid – „Polska, od zenitu/ Wszechdoskonałości dziejów./ Wzięta tęczą zachwytu –/ Polska – przemienionych kołodziejów!/ Taż sama, zgoła,/ Złoto-pszczoła”.
Pod jej kierunkiem pięknie rozwijało się kółko polonistyczne, gdzie toczyły się ciekawe dyskusje; działał zespół teatralny (wystawiłyśmy „Zemstę” Fredry – grałam Podstolinę), wychodziła gazetka szkolna. Pani Profesor prowadziła również kolonie wakacyjne (w Szaflarach i Mszanie Dolnej), dbając o porządek i dobry odpoczynek dziewcząt. Łączyła nas wspólna modlitwa, niedzielne Msze św., a przy pobliskiej polnej kapliczce – „Anioł Pański”, na który w południe sygnaturką wzywałyśmy chętnych. Cieszyły spacery i wędrówki po górach, gry sportowe, śpiewy i nieszkodliwe psoty. Świąteczne dni kończyły się zwykle ogniskiem z wesołymi występami uczestniczek, wieńczone ciszą i pieśnią „Idzie noc”…
Przez wiele lat – pośród niesprzyjających warunków politycznych – jako polonistka i metodyk nauczania języka polskiego Pani Profesor pracowała w częstochowskim Liceum Pedagogicznym, również na specjalistycznych kursach wyrównawczych i w wyższej uczelni. Właśnie prof. Orpych najczęściej wyznaczano do prowadzenia trudnych lekcji pokazowych, podobnie jak jej uczniów. Dla grona decydentów – nawet ideowych antagonistów, bojących się o swoje posady i widzących, jak mocno wpływa na młodzież – była prawdziwym autorytetem i wzorem dobrego nauczyciela. Jednoznaczną życiową postawą „tak-tak, nie-nie” świadczyła, jak postępować. Do dziś pamiętamy jej słowa: „Żyjcie tak, jakby każdy wasz dzień miał być ostatni”.
Wszystkim niosła serce i pomoc. Bezinteresownie udzielała lekcji słabszym uczniom. Wspierała samotne, opuszczone dzieci, biorąc je do swego domu; zastępowała rodziców, kochając jak własne i dając odpowiednie wykształcenie. Ze skromnej nauczycielskiej pensji utrzymywała studiujących do uzyskania dyplomu na wyższej uczelni, często poza Częstochową. Znam dwie takie osoby, a było ich więcej. Nie zawsze doznawała wdzięczności… Przez ponad 40 lat opiekowała się jak rodzonym synem przygarniętym chłopcem, potem już dorosłym człowiekiem, poświęcając mu wiele serca i wysiłku do ostatnich chwil swojego życia.
Niezapomniany, wielki wkład wniosła w rozwój Tygodnika Katolickiego „Niedziela”, przez kilkanaście lat pracując w redakcji przy adiustowaniu tekstów, dbając o ich poprawność językową, merytoryczną i wysoki poziom.
Swoje dawne uczennice pani Helena obdarzała wierną przyjaźnią – modląc się za nie, uczestnicząc w ich uroczystościach rodzinnych, radościach i troskach; one też ją odwiedzały. Wysyłała serdeczne i życzliwe listy, szczerze wdzięczna osobom okazującym jej serce. W postępującej chorobie z utrudzeniem pisała: „Z woli Bożej i dzięki modlitwie Twojej i dobrych ludzi – jeszcze żyję ku pomocy Markowi. Kulawa jest ma opieka, ale na inną mnie nie stać. Każda godzina jest darem Miłosierdzia (…). Błagam Boga, by raczył błogosławić szczególnie tym, których skrzywdziłam, którym nie usłużyłam na drodze ich pielgrzymowania. Boli mnie niemożność bywania w kościele, co ma miejsce od kilku lat. Żyję ufnością w nieograniczone Miłosierdzie (…). Wielu szlachetnych ludzi sprawia, że ja jeszcze żyję, mimo parkinsona, atakującego nie tylko nogi i ręce (…). Prawa ręka nie może utrzymać długopisu, nic nie chce robić. Marek stanowi moją niezbędną pomoc. Troska o jego przyszłość przepełnia mnie. Twoja pamięć nie ma ceny. Jestem na drodze odchodzenia. Modlę się. Życzę zdrowia i ufnej nadziei”.
Do końca pamiętała, choć ostatnie przesyłki, adresowane inną ręką, zawierały tylko niezapisaną świąteczną lub imieninową kartkę.
Po pięknym, pracowitym życiu odeszła chwalić przez wieczność Boże Miłosierdzie.
Absolwentki Gimnazjum i Liceum „Nauka i Praca” w Częstochowie zapraszają na Mszę św. w intencji śp. Heleny Orpych w dniu imienin Pani Profesor – 2 marca br. o godz. 12 – w kościele Najświętszego Imienia Maryi w Częstochowie (Al. Najświętszej Maryi Panny 56).
Przez jej polonistyczną szkołę przeszedł jeden z pracowników „Niedzieli”, który został mistrzem ortografii w Dyktandzie Ogólnopolskim, organizowanym przez prof. Krystynę Bochenek, a potem wszedł w skład zespołu redakcyjnego „Słownika ortograficznego PWN”.
29 grudnia 2010 r. zmarła w wieku 93 lat prof. Helena Orpych, wyjątkowa częstochowska nauczycielka języka polskiego, przez wiele lat należąca do zespołu redakcyjnego „Niedzieli”. Pracowała w Gimnazjum i Liceum Żeńskim „Nauka i Praca” oraz w Liceum Pedagogicznym w Częstochowie. Pod jej okiem ukształtowała się rzesza nauczycieli doskonale przygotowanych do zawodu, rozmiłowanych w języku ojczystym. Wprowadziła także do dorosłego życia wiele wzorowych żon i matek.
Z „Niedzielą” związała się zaraz po jej reaktywowaniu w 1981 r. Przez wiele lat z wielką troską dbała o poprawność językową tygodnika i przekazywała młodej kadrze redakcyjnej zasady posługiwania się piękną polszczyzną, pomagając w organizowaniu warsztatu dziennikarskiego.
Ostatnie pożegnanie śp. Heleny Orpych odbyło się 31 grudnia 2010 r. w kościele parafialnym pw. św. Stanisława Kostki w Częstochowie. W pogrzebowym kazaniu ks. inf. Ireneusz Skubiś zwrócił uwagę, że ta krucha kobieta przeszła przez życie, czyniąc wiele dobra. Była nie tylko doskonałą nauczycielką języka polskiego, ale również matką dla tych, którzy potrzebowali w życiu, i to przez wiele lat, specjalnej troski oraz rodzinnego wsparcia. Osiągnęła wiele sukcesów wychowawczych, nauczycielskich i redakcyjnych. Po pracowitym, twórczym życiu została odprowadzona na miejsce wiecznego spoczynku na cmentarzu Kule w Częstochowie. (L. D.)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.