Diabeł nienawidzi w stopniu najwyższym, czyli heroicznym, a więc bezinteresownym: niczego nie musi na tym ugrać. Człowiek nienawidzący jest potencjalnym sprzymierzeńcem Złego, ale sam szatan niczego z tego nie ma.
Wiem, jak bardzo niepopularne jest dziś mówienie, że istnieją istoty duchowe, które mogą wpływać na naszą rzeczywistość. To obraza dla aksjomatu światopoglądu scjentystycznego, dla założenia, że materia jest autonomiczna. Doświadczenie Kościoła jednak przekazuje świadectwa o ludziach subiektywnie przekonanych, że możliwy jest nie tylko taki wpływ, ale świadomie przeżywany kontakt z tymi istotami. Możemy tu jedynie powiedzieć, że w świecie zdarzają się sprawy, które wymykają się eksperymentom. Racjonalnie patrząc, muszę przyjąć przynajmniej, że istnieje możliwość obecności i działania istot duchowych. Niedawno w „Tygodniku” prof. Vetulani mówił, że „klasyczny pogląd o rozdzielności ducha i materii zawodzi, jeśli chodzi o mózg”. Takie podejście zdecydowanie bardziej mi odpowiada.
Kiedy relacja z szatanem staje się relacją dominującą, to mamy do czynienia z opętaniem? Nowy Testament opisuje wiele takich sytuacji.
Jednak trzeba te opisy interpretować z dużym spokojem, ponieważ odzwierciedlają stan ówczesnej wiedzy: część opisanych wyzwoleń z opętania może być uzdrowieniem z chorób psychicznych lub epilepsji. W istocie nadal trudno rozstrzygnąć z całą pewnością, czy mamy do czynienia z opętaniem, czy z chorobą psychiczną.
Zdaje się, że istnieją dwa rodzaje opętania: bez udziału, a czasem wręcz wbrew woli człowieka, oraz związane ze świadomym oddaniem się duchowej istocie – na zasadzie uzależniania się, w którym człowiek działa wolą nie swoją, ale cudzą, wręcz ją odgadując i wyprzedzając.
Grzech, zło może być pomostem dla Złego. Punktem dostępu. Ale niekoniecznie będzie to uchwytne w świadomości grzesznika. Na szczęście opętanie jest stanem dość rzadko spotykanym. Dlatego nie ma sensu się na nim koncentrować. „Zwykły” grzech jest większym zagrożeniem.
Jak rozróżniać to, co w człowieku jego własne, od tego, co jest poruszeniem demona?
To nie takie proste, bo zdaje się, że zwykle są one splecione jak pszenica i kąkol z Jezusowej przypowieści. Może lepiej, zamiast zastanawiać się, skąd pochodzi ruch odwracający nas od Boga i braci, skupić się po prostu na tym, by się nie odwrócić? Oczywiście – pewną wskazówką są takie sytuacje, w których zderzamy się z jakąś myślą, postrzegając ją wyraźnie jako nie naszą, niepasującą do kierunku, w którym zmierza nasza wola... Ale poza pewnymi ekstremalnymi przeżyciami duchowymi Zły dobrze się maskuje.
W Modlitwie Pańskiej padają słowa o Bogu, który wodzi nas na pokuszenie. W innym tłumaczeniu prosimy, by nie dopuszczał do nas pokus. Mimo tak istotnej zmiany, Bóg wciąż rozdaje karty. W przypadku Hioba człowiek stał się przedmiotem zakładu z szatanem, a ofiarami zakładu były dzieci Hioba. Na koniec tej historii Bóg serwuje wyznawcy tanie pocieszenie: stracone dzieci zastępuje nowymi – choć przecież nie są te dzieci utracone.
To nie jest tanie pocieszenie, to rekompensata. Bóg nie pociesza Hioba, tylko mówi mu: jesteś za mały, by to zrozumieć – taka jest prawdziwa odpowiedź Boga. Niezadowalająca dla człowieka, to prawda. Ale to stanowi o teologicznej sile tej opowieści.
Skoro wiedział, że nie zrozumie, po co wystawiał go na taką próbę? Czemu pozwolił szatanowi nim grać?
Samo danie człowiekowi wolności było rozpoczęciem tej gry. Wolna istota staje wobec dwóch możliwości: być z Bogiem albo nie. Stworzenie jest niedoskonałe, bo nie jest Bogiem. Gdzieś ma więc „dziurę”, którą prędzej czy później odkryje, co będzie bolesne i może prowadzić do sprzeciwu. W świecie widzimy masę niedoskonałości, widzimy zło – część z tego jest spowodowana przez nas, ale część zawsze w świecie była, bo... świat nie jest Bogiem. Żeby mógł istnieć jako nie-Bóg, musi być niedoskonały.
Czy warto było taki świat stwarzać?
Najrozsądniej będzie uznać stan faktyczny i założyć, że w tym szaleństwie musi być metoda. Nawet jeśli to oznacza, że przez niedoskonałość i wolność człowiek bywa utytłany, rozdarty, bezbronny.
Bóg się człowiekowi nie spowiada. Hiobowi odpowiada: jesteś za mały, nie zrozumiesz. Taka odpowiedź uderza w przekonanie o naszej wielkości. Nie potrafię jej zaakceptować bez pewnej dozy buntu. Niemniej nie mam innego wyjścia. Także jestem za mały.
Gdyby ta relacja angażowała wyłącznie Hioba, Boga i szatana – byłoby ją łatwiej zrozumieć. Czemu jednak musiało się to rozegrać kosztem życia innych osób?
Ponieważ konkretna relacja jest tylko jedną z nitek w gęstej sieci relacji. Cokolwiek dzieje się komukolwiek, wpływa na całość. Dziś mówimy: efekt motyla. Na płaszczyźnie duchowej jest analogicznie. Mamy zresztą znacznie bardziej radykalną opowieść niż ta o Hiobie: Adam i grzech pierworodny. Klasyczna interpretacja mówi, że szatan prowokuje grzech Adama, czego skutkiem jest przejście na wszystkich ludzi śmierci (zwłaszcza w najgłębszym sensie – oddzielenia od Boga). I tak z całej ludzkości zeszło powietrze, bo Adam zrobił sobie w brzuchu dziurę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.