Asyż niejedno ma imię

Brak komentarzy: 0

Ks. Łukasz Jaksik

publikacja 06.10.2009 21:16

Pytanie: Po co wielka świątynia w środku lasu? zadawali sobie kiedyś mieszkańcy okolicznych domów i pukali się w czoło. Dziś bazylika panewnicka nie mieści się już pośród drzew, lecz w samym centrum miasta. Niedziela, 4 października 2009



Wszystko zaczęło się od dwóch zakonnych „złotych rączek” – braci Tacjana i Ubalda, którzy przed ponad stu laty przybyli do wioski Panewniki Stare, by stojący do dziś domek przerobić na klasztor. Trzy lata później rozpoczęła się budowa potężnej, neoromańskiej bazyliki i klasztoru, które dziś są nazywane Śląskim Asyżem. Mieszka tam ponad stu duchownych. Są wśród nich bracia pracujący w klasztorze jako krawcy, ogrodnicy czy stolarze, ale są też wykładowcy mieszczącego się tam seminarium oraz zakonnicy „do wynajęcia”, którzy zastępują chorych księży lub jeżdżą z rekolekcjami. – To bardzo typowe dla franciszkanów, którzy od początku byli wędrownymi kaznodziejami – tłumaczy o. Ezdrasz, zakonny archiwista.

Strzał w dziesiątkę

Ale na początku wieku byli tacy, którzy dziwili się, że franciszkański architekt i budowniczy – brat Manswet Fromm buduje monumentalny kościół w... lesie. I była w tym jakaś racja. – Kierowcy nie uwierzą, ale często zatłoczona dziś ul. Panewnicka w Katowicach była wtedy leśnym duktem – opowiada o. Ezdrasz. W krajobraz miasta wrosła nie tylko architektura kompleksu religijnego braci mniejszych, ale nade wszystko duch św. Franciszka.

Pomysł zakonników w brązowych habitach nie był jednak taki zły, bo Górny Śląsk przeżywał wówczas okres burzliwego rozwoju przemysłu, przybywało tam coraz więcej ludzi, którzy potrzebowali opieki duchowej, i to był powód sprowadzenia franciszkanów z Góry Świętej Anny do Panewnik. Z czasem spokojna wieś rozrosła się i stała częścią Katowic.

Dziś panewnicki klasztor jest stolicą franciszkańskiej prowincji, do której należą klasztory w ośmiu krajach: od Rosji, Estonii, Białorusi i Ukrainy aż po Polskę, Czechy, Niemcy i Austrię.

– Prowincja ta jest jedyną na świecie franciszkańską prowincją, do której należą zakonnicy dwóch obrządków: zachodniego i wschodniego – mówi o. Ezdrasz. Dodaje, że otwarcie na inne kultury, narodowości i języki było w Panewnikach obecne od początku, bo już przed stu laty w klasztorze tym mówiono i po polsku, i po niemiecku.

Różnorodność widać też w obowiązującej u panewnickich franciszkanów niepisanej zasadzie, że zakonnicy, wstępując do klasztoru, zmieniają dotychczasowe imiona na inne – im dziwniejsze, tym lepsze! Są więc bracia, którzy wybrali sobie imiona starotestamentalne (Ezdrasz, Izajasz), anglosaskie (Alan, Roland), wschodnie (Dymitr, Igor), germańskie (Ginter, Manfred), słowiańskie (Witosław) czy rzymskie (Petroniusz).




Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama

Autopromocja