Módl się, pracuj i nie martw się

Jeśli człowiek jest jednością, to wszystko, co dotyczy ciała, przynosi skutki na poziomie duchowym. Łaciński termin „sanatio” oznacza i zdrowie, i zbawienie. Posłuchajmy powiedzeń takich jak: „powiedział, co mu leżało na wątrobie” albo „wylał z siebie żółć”... Tygodnik Powszechny, 21 lutego 2010


Więc co jest celem?

Cel jest tożsamy z celem religii jako takiej: zjednoczenia z Bogiem. Asceza ma w tym tylko pomóc: oczyścić umysł, zabezpieczyć przed uleganiem pokusom. Ojcowie Pustyni mawiali, że kiedy król chce zdobyć nieprzyjacielskie miasto, bierze je głodem, więc również my, chcąc zapanować nad namiętnościami, możemy posłużyć się podobną metodą.

Ale asceza powinna też dawać radość życia i pomóc w osiągnięciu świadomości bliskości i opieki Boga. Być może są jednostki tak duchowo rozwinięte, że jej nie potrzebują, ale widzimy, że wielcy święci stosowali ascezę. Dobrym przykładem jest św. Jan Chrzciciel, żyjący na pustyni, żywiący się szarańczą, i oczywiście sam Jezus. Jeśli oni potrzebowali takiego czasu, to nam, grzesznym, tym bardziej jest to potrzebne.

To jak właściwie podejść do ascezy, żeby nie zbłądzić?

Po pierwsze ustalić ją z kierownikiem duchowym, który rozezna, czy i jaka praktyka będzie właściwa. W Kościele mamy z tym pewien problem. Już św. Teresa z Avila skarżyła się, że niektórzy kierownicy duchowi są jak kowale, którzy wszystkich chcą uformować w ten sam sposób. A czynnikiem rozwoju duchowego może być tylko indywidualne podejście, akceptujące naturę danego człowieka.

Ascezę powinniśmy odprawiać nie tylko z wiedzą teologiczną, ale i psychofizjologiczną.

O. Karol van Oost, który przyprowadził benedyktynów do Tyńca w 1939 r., żałował, że zniesiono biczowanie, bo jemu doskonale się po nim spało. Mógł być to dobry masaż (jeśli nie biczowano się do krwi). Monastyczna asceza pierwszych wieków wynikała nie tyle z koncepcji teologicznych, co z doświadczenia wielu pokoleń mnichów. Była zgodna z naturą ludzką. A łaska przecież buduje na naturze.

Do tej tradycji odwołuje się dziś także współczesna medycyna, która np. odkrywa na nowo zalecenia św. Hildegardy z Bingen, mniszki z XI w. Niektórzy twierdzą, że jej osiągnięcia są bliskie medycynie chińskiej, która do człowieka podchodzi całościowo, a nie interesuje się jedynie leczeniem objawów. Powrót do holistycznego myślenia widzimy dziś też w sferze ascezy. Dlatego surowe posty warto konsultować nie tylko ze spowiednikiem, ale i z dietetykiem.

Ale dieta jest przecież raczej dla ciała niż dla ducha.

Jeśli człowiek jest jednością psychofizyczną, to wszystko, co dotyczy ciała, przynosi skutki na poziomie duchowym, i odwrotnie. Łaciński termin „sanatio” oznacza i uzdrowienie, i zbawienie. Posłuchajmy też zwrotów takich jak: „powiedział, co mu leżało na wątrobie” albo „wylał z siebie żółć”. Łączą się one ze świadomością, że stany emocjonalne człowieka są związane z jego organami wewnętrznymi. Jeśli człowiek nie śpi przez 48 godzin, w mózgu wydziela się dietyloamid kwasu D-lizergowego, czyli LSD, powodujący wizje. Św. Teresa z Avila, gdy któraś z zakonnic opowiadała jej o cudownych widzeniach, podobno radziła, by dobrze sobie zjadła i się wyspała.

Ćwicząc ciało, pośrednio wpływamy na umysł. Stosowanie odpowiedniej diety może zatem mieć wpływ także na naszą świadomość. Ograniczanie jedzenia, jeśli będzie przeciwne naturze czy zdrowemu odżywianiu, może mieć jednak negatywne skutki dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...