Produkować żywność czy paliwo?

Brak komentarzy: 0

Michel Griffon

publikacja 17.05.2008 13:22

Kontrowersja dotyczy przede wszystkim zdolności naszej planety do zaspokojenia potrzeb żywnościowych oraz paliwowych jednocześnie. Biorąc pod uwagę fakt, że Ziemia nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb, spór ten odnosi się również do konsekwencji produkowania paliw w rolnictwie. Przegląd Powszechny, 5/2008



Czy zbliżamy się do kresu możliwości planety?


W tym kontekście perspektywa poświęcenia płodnych ziem na produkcję paliwa zmniejsza jeszcze bardziej potencjalnie dostępną przestrzeń oraz wzbudza niepokój. Zapotrzebowanie na paliwo płynne oraz na substytuty ropy naftowej jest rzeczywiście ogromne. W pierwszym podejściu, w skali światowej i w perspektywie roku 2050, by zastąpić ropę naftową, trzeba będzie dysponować taką samą ilością ziem rolnych co dzisiaj – jest to oczywiście niemożliwe. Co najwyżej, i bez wątpliwości z ryzykiem globalnych niebezpieczeństw dla planety, będzie można wyprodukować 10 do 15% zapotrzebowania. We Francji produkcja agropaliwa [1] wykorzystałaby ziemie zamrożone przez Wspólną Politykę Rolną, czyli ok. 10% powierzchni rolnych.

Jest jasne, że zbliżamy się do sytuacji, w której przestrzeń oraz zasoby produkcyjne stają się coraz bardziej deficytowe; w której różne sposoby użytkowania powierzchni planety zaczynają ze sobą konkurować. Można spierać się o liczby i o margines błędu obliczeń, ale nie można się pomylić co do rzędu wielkości zjawiska. Tym bardziej można się niepokoić, że wzrost potrzeb społeczeństw w dziedzinie żywności i transportu (używanie samochodów i zmotoryzowanych pojazdów jednośladowych) może być szybszy niż przewidywano, z powodu podwyższenia dochodów oraz wzmocnienia siły nabywczej ludności azjatyckiej. Można również obawiać się zagrożeń związanych z wyścigiem po ziemię – szczególnie w Brazylii i w dorzeczu Amazonki – mającym na celu zdobycie terenów pod produkcję pożywienia dla zwierząt i paliw przeznaczonych dla Chin i Azji. W ten sposób znów dotykamy oczywistych ograniczeń naszej planety.

Perspektywa zbliżania się do kresu możliwości planety rozpoczyna na nowo debatę między maltuzjanistami (którzy twierdzą, iż należy zredukować konsumpcję) a zwolennikami rozwiązania problemu dzięki technologii (która miałaby umożliwić zwiększenie zasobów produkcyjnych). Ta bardzo klasyczna [2] debata historycznie toczyła się w świecie pozbawionym ograniczeń: istniały możliwości ekspansji (np. rolniczej) i możliwości technologiczne (np. wzrost wydajności rolniczej dzięki nowym technikom). Stopniowe zmniejszanie się klęsk głodowych przyznało rację antymaltuzjanistom do tego stopnia, że nazwanie kogoś maltuzjanistą stało się obelgą.

Dzisiaj perspektywę zmieniają dwa czynniki. Pierwszy dotyczy nowego postrzegania ograniczeń związanych z powierzchniami rolnymi oraz z ich użyciem – zwłaszcza jeśli, by zagwarantować bioróżnorodność biosfery, chcemy zachować nietknięte rozległe regiony. Drugi dotyczy postrzegania termodynamicznych limitów systemów produkcji rolnej: ilość światła słonecznego jest lokalnie ograniczona, podobnie jak ilość wody oraz pokarmów dostępnych w danym miejscu, co redukuje potencjał biomasy i jej zdolność fotosyntezy. Nie można nieskończenie podnosić wydajności. Owszem, istnieją jeszcze marginesy postępu, ale wzrost wydajności, zważywszy na ilość potrzebnej energii, może się dokonywać jedynie nakładem znacznych kosztów finansowych – a to stwarza kolejne ograniczenia. Nie wiadomo zatem, jak uniknąć tendencji do tworzenia się deficytu i skąd miałoby przyjść opatrznościowe rozwiązanie problemu dzięki technologii. Rozważnym krokiem jest zatem przygotowanie się na niedobór [3].




[1] Używam raczej terminu „agropaliwa” niż „biopaliwa”, gdyż przedrostek „bio” sugeruje, iż owe paliwa są produkowane metodami rolnictwa ekologicznego, co nie jest prawdą.
[2] Spór maltuzjanistów z antymaltuzjanistami rozpoczął się w XVIII w. i wraz z pismami René Dumonta we Francji i braci Paddock w USA ciągnął się aż do lat 60. XX w. Zniknął za sprawą spektakularnego wzrostu wydajności, z którym mamy do czynienia od czterech dziesięcioleci. Klub Rzymski uczynił ten spór znów aktualnym, mówiąc o „granicach wzrostu”.
[3] Porównaj Koło ekonomistów i E. Orsenna, Un monde de ressources rares (Świat zasobów deficytowych), Perrin/Descartes et Cie 2007.



oceń artykuł Pobieranie..