Głośniej od bomb

Brak komentarzy: 0

ŁUKASZ KAŹMIERCZAK

publikacja 21.03.2010 08:00

Nikt poważny nie nazywa dziś życia poczętego zygotą, tak jak coraz mniej osób używa w stosunku do aborcji eufemistycznego i skrajnie odhumanizowanego pojęcia „zabieg usunięcia płodu”.

Szok oczyszczający

- mówi Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro

Zobaczyłem Wasz antyaborcyjny billboard i naprawdę oniemiałem: Adolf Hitler w towarzystwie zmasakrowanych dziecięcych ciałek. Mocne… bardzo mocne

- Rozumiem, że takie zestawienie może wywoływać szok, ale nie jest to wcale nasz główny cel. Nade wszystko zależy nam bowiem na ujawnieniu prawdy o aborcji i jej ludobójczym charakterze. Poprzez ten plakat chcemy także dotrzeć do opinii publicznej i pokazać prawdę historyczną, że to właśnie Hitler był pierwszym legalizatorem aborcji w Polsce…

I czynicie to nad wyraz skutecznie, czego dowodem choćbytrzęsąca się z oburzenia czołówka „Gazety Wyborczej”…

- Oczywiście, jesteśmy zadowoleni z tego, że nasza kampania wywołuje silne reakcje. To pośrednio służy naszemu celowi, którym jest - jak już wspomniałem przed chwilą - dotarcie do możliwie najszerszego kręgu osób z mocnym przekazem informującym, jak straszną zbrodnią jest aborcja.

Niektórzy uważają wszak, że robienie z aborcjonistów kontynuatorów dzieła Hitlera jest jednak zbyt daleko idące…

- Proszę zwrócić uwagę, że my nie porównujemy nikogo do Hitlera, my tylko podajemy fakty historyczne. Stąd napis:„Aborcja dla Polek. Wprowadzona przez Hitlera 9 marca 1943”.

Kilka tygodni temu grupa wpływowych intelektualistów, z Wisławą Szymborską, Jerzym Owsiakiem i Tadeuszem Bartosiem na czele, zaprotestowała z kolei przeciwko Waszej wystawie „Wybierz życie”, jako łamiącej, ich zdaniem, „delikatną psychikę dziecięcą”…

- Naszą wystawę robimy od pięciu lat i nie zetknęliśmy się do tej pory z żadnymi przypadkami, aby miała ona zaszkodzić jakiemukolwiek dziecku. Poza tym to oburzenie niektórych środowisk jest dla mnie przejawem ich daleko idącej hipokryzji. Bo jeśli coś szkodzi dzieciom, to w największym stopniu właśnie aborcja.

Ale ów list tzw. autorytetów z naszego punktu widzenia odegrał także pozytywną rolę, ponieważ użyto w nim słowa bestialstwo. A nie ma lepszego określenia, które trafniej opisywałoby aborcję.

Gdzie, Pańskim zdaniem, leży granica działań, jakimi mogą posługiwać się obrońcy życia?

- Po pierwsze, nie można mówić niczego niemoralnego, ponieważ to nie jest tak, że cel zawsze uświęca środki. Natomiast należy oczywiście posługiwać się metodami skutecznymi. Chodzi przecież o życie co najmniej kilkuset dzieci, które każdego roku giną w Polsce wskutek aborcji. Do tego dochodzą również złamane sumienia ich rodziców i w ogóle ludzi zaangażowanych w cały ten proceder aborcyjny.

Być może nasze wystawy i plakaty szokują, ale to jest szok, który ma prowadzić do oczyszczenia sytuacji, do wstrząśnięcia sumieniami ludzi, do uświadomienia im, jak okropna jest aborcja. A to, że wywołujemy oburzenie aborcjonistów i przyciągamy uwagę opinii publicznej, nie jest przecież niczym złym. Ja nie widzę negatywnych skutków naszych działań. Widzę za to pozytywy: w ciągu kilku ostatnich lat nastąpiła wyraźna zmiana postaw wobec życia ludzkiego od momentu jego poczęcia. Dziś wśród Polaków przeważa wyraźnie opinia, że aborcja jest złem.

Rozmawiał Łukasz Kaźmierczak

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..