Proces uchwalania dogmatów

W drodze 5/2012 W drodze 5/2012

Jak dochodzi w Kościele do ogłoszenia dogmatu wiary? Czy to możliwe, że któryś z wyznawanych przez nas dogmatów mógł zostać nieogłoszony albo mieć jakieś inne sformułowanie?

 

W ostatnich dziesięcioleciach powstało sporo książek z zakresu historii alternatywnej. Są to książki należące bardziej do fantastyki niż do historii. Ich autorzy – zazwyczaj wyposażeni w solidną wiedzę historyczną – przedstawiają takie scenariusze dziejowe, które mogłyby się zrealizować, choć realne dzieje potoczyły się zupełnie inaczej. Są to książki gdybologiczne. I tak na przykład jeden gdybolog przedstawi dzieje Europy z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku, opierając się na założeniu, że w roku 1939 Polska uległa naciskom Hitlera i odstąpiła Niemcom korytarz pomorski. Ktoś inny przedstawi dzieje Polski nigdy niezagrożonej rozbiorami, a to dlatego że Zygmunt Stary nie zgodził się na sekularyzację Krzyżaków i hołd pruski, ale podjął twardy program przyłączania państwa krzyżackiego do Polski.

Pytania „co by było, gdyby” można stawiać również pod adresem historii Kościoła – także w kontekście wydarzeń duchowych, w których Kościół rozpoznawał swoją wiarę i ogłaszał wyznawane przez siebie dogmaty. Wiara nie zakazuje nam przecież zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby w 325 roku nie doszło do zwołania soboru w Nicei. Pytania można mnożyć: Co by było, gdyby na soborze tym w ogóle nie doszło do uchwalenia symbolu wiary? Co by było, gdyby święty Atanazy umarł przedwcześnie i Kościołowi zabrakłoby tego wielkiego obrońcy wiary katolickiej w czasach naporu ze strony arianizmu?

Dzieje Kościoła mogłyby przebiegać różnie, ale nie mogłoby się zdarzyć, żeby przeinaczył On prawdę objawioną i zaczął o Bogu i o Chrystusie nauczać czegoś, co z objawieniem jest niezgodne. Nie jest na przykład możliwe, żeby jakiś autentyczny sobór powszechny odrzucił prawdę o Trójcy Świętej albo żeby uznał za swoją heretycką naukę, jakoby między Synem Bożym a człowiekiem Jezusem Chrystusem istniała jedność tylko moralna. Gdyby coś takiego się zdarzyło, znaczyłoby to, że jednak bramy piekielne Kościół przemogły (por. Mt 16,18).

Jeśli więc w jakichś opracowaniach historycznych boskość Chrystusa Pana przedstawiona jest jako wierzenie, które ukształtowało się w Kościele, ale mogłoby się nie ukształtować, prawda zaś o Trójcy Świętej przedstawiana jest jako dogmat, który ukształtował się rzekomo czysto przypadkowo – nie dajmy się zwieść, bo jest to myślenie obce wierze. My wierzymy, że Bóg naprawdę tak nas – czyli wszystkie ludzkie pokolenia – umiłował, że dał nam swojego Syna. A jeżeli Bóg aż tak nas obdarował, to niewątpliwie troszczy się o to, żeby prawda o tym nie uległa przeinaczeniu ani relatywizacji. Nie mamy również powodu wątpić w to, że Pan Jezus rzetelnie wywiązuje się ze swojej obietnicy i daje swojemu Kościołowi Ducha Świętego, który „nas wszystkiego uczy i przypomina nam wszystko, co On nam powiedział” (J 14,26).

Prawdy Bożej nikt w Kościele nie otrzymał na własność. Ci, którym w sposób szczególny Pan Jezus powierzył nauczanie wiary – apostołowie oraz ich następcy, biskupi – nie są ani właścicielami, ani nawet zarządcami prawdy, ale jej stróżami. Prawdy, a już zwłaszcza prawdy wiary, nie ustanawia się, tylko się jej szuka, rozpoznaje ją i przyjmuje.

Taka też była postawa ojców kolejnych soborów, na których ogłaszane były dogmaty wiary. Ponieważ zazwyczaj przyczyną zwołania soboru były jakieś herezje wprowadzające zamęt w Kościele, biskupi zgromadzeni na soborze szukali argumentów na rzecz wiary Kościoła i przeciwko herezji przede wszystkim w Piśmie Świętym, ale zarazem starannie badali pisma dawnych, uznanych w Kościele nauczycieli, tak aby nie odejść od wiary wyznawanej przez poprzednie pokolenia Kościoła. Nikt nawet nie pomyślał, że można by oficjalną naukę Kościoła ustalać według czyjegoś widzimisię.

Dogmaty ogłaszane w drugim tysiącleciu chrześcijaństwa

Czy podobne procedury uruchamiano podczas ogłaszania dogmatów w drugim tysiącleciu historii Kościoła? Przypomnijmy najpierw o dwóch istotnych zmianach, które się wówczas dokonały w Kościele w porównaniu z pierwszym tysiącleciem: Kościół katolicki znacznie bardziej niż poprzednio skupił się wokół następcy Piotra, biskupa Rzymu, a zarazem był głęboko zraniony w swojej katolickości poprzez utratę łączności z Kościołami tradycji wschodniej.

Zwłaszcza trzy najnowsze dogmaty są krytykowane przez chrześcijan, którzy nie są katolikami: uchwalony w roku 1870 przez Sobór Watykański I dogmat o nieomylności nauczycielskiej papieża, ogłoszony szesnaście lat wcześniej przez papieża bł. Piusa IX dogmat o niepokalanym poczęciu Matki Najświętszej oraz ogłoszony w roku 1950 przez Piusa XII dogmat o Jej wniebowzięciu. Krytycy tych dogmatów pytają: Na podstawie jakich przesłanek powstał dogmat o nieomylności papieża? Czy to, że dwa dogmaty maryjne ogłosił pojedynczy człowiek – owszem, papież, ale przecież to tylko jeden człowiek – nie niszczy odwiecznej w Kościele zasady, że prawda objawiona jest darem udzielonym całemu Kościołowi i że czuwać mają nad nią wszyscy biskupi?

Odpowiedź na powyższe pytania i niepokoje zacznę od przytoczenia napisanej na wzór orzeczeń dogmatycznych niezwykle uroczystej formuły, której użył bł. Jan Paweł II, by potępić zbrodnię aborcji: „Mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami – którzy wielokrotnie potępili przerywanie ciąży, zaś w ramach wspomnianej wcześniej konsultacji wyrazili jednomyślnie – choć byli rozproszeni po świecie – aprobatę dla tej doktryny – oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej” (encyklika Evangelium vitae, 62).

Nie da się powyższemu orzeczeniu zarzucić, że wygłosił je pojedynczy człowiek, co prawda sam papież, angażując tylko swój autorytet pierwszego nauczyciela Kościoła. Jan Paweł II z wielką starannością podkreślił, że orzeczenie to wypowiada w komunii z katolickimi biskupami, po wcześniejszych konsultacjach z nimi i z ich jednomyślną aprobatą.

Analogiczne, wieloletnie konsultacje biskupów, a również licznie kierowane do Stolicy Apostolskiej prośby o uroczyste potwierdzenie tej prawdy wiary poprzedziły ogłoszenie obu dogmatów maryjnych. Warto przypomnieć, że na długo przed ogłoszeniem obu bulli dogmatycznych świętowano w Kościele zarówno uroczystość niepokalanego poczęcia Matki Najświętszej, jak i Jej wniebowzięcia. Trudno o mocniejszy dowód, że obie prawdy były przedmiotem wiary katolickiej znacznie wcześniej, niż zostały ogłoszone dogmatami.

Spór po dogmat

Dogmat o nieomylności nauczycielskiej następcy apostoła Piotra został uchwalony na soborze powszechnym. Wtedy, w roku 1870, nie trzeba było być prorokiem, żeby spodziewać się rychłego upadku państwa kościelnego. Ponieważ Stolica Apostolska traciła podpierającą jej kościelne posłannictwo suwerenność polityczną, chciano w ten sposób przypomnieć o ściśle religijnym znaczeniu posługi papieża w Kościele.

18 lipca 1870 roku za przyjęciem konstytucji, w której znajdował się tekst tego dogmatu, głosowało 535 ojców przy dwóch głosach sprzeciwu. Przeciwników ogłoszenia go było jednak więcej. Na kilka dni przed głosowaniem 55 ojców opuściło Rzym. Nie chodziło jednak o to, że mieli zastrzeżenia do samego dogmatu, lecz o to, że uważali, iż nie jest to dobry moment na jego ogłoszenie. Wydawało im się bowiem – jak się później okazało, słusznie – że nastroje antykatolickie w świecie, i tak już wówczas wielkie, wskutek tego jeszcze wzrosną.

Podkreślić trzeba, że wszyscy ówcześni biskupi katoliccy przyjęli dogmat (również ci, którzy byli przeciwni jego ogłaszaniu). Jeden z prominentnych przeciwników ogłaszania dogmatu o nieomylności nauczycielskiej papieża arcybiskup Paryża George Darboy niespełna rok później poniósł śmierć męczeńską.

Na koniec zwróćmy uwagę na to, że dogmat o nieomylności papieża sformułowany został wówczas z najwyższą ostrożnością: „Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności” (Breviarium fidei, II 61).

Prawie sto lat później, w 1964 roku, Sobór Watykański II uzupełnił powyższą formułę dogmatyczną następującym wyjaśnieniem: „Urzędowi nauczycielskiemu Biskupa Rzymskiego należy okazywać w sposób szczególny zbożną uległość woli i rozumu również wtedy, gdy nie przemawia on ex cathedra. Należy mianowicie ze czcią uznawać jego najwyższy urząd nauczycielski i do orzeczeń przez niego wypowiedzianych stosować się szczerze, zgodnie z jego myślą i wolą, która ujawnia się szczególnie przez charakter dokumentów bądź przez częste podawanie tej samej nauki, bądź przez sam sposób jej wyrażania” (KK 25).

Jacek Salij – ur. 1942, dominikanin, duszpasterz, profesor teologii UKSW, autor wielu książek i artykułów, mieszka w Warszawie.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...