Brytyjski szpital skrytykował lekarza za wysłanie koledze sms-a z życzeniami „peaceful Christmas”. Uznano je za „niechciane i agresywne wtrącanie się” do czasu prywatnego innych.
David Drew, 64-letni pediatra z Anglii, w swoim życiu zawodowym przeszedł dużo. Po studiach, na początku lat 70. wyjechał do Tajlandii, by organizować pomoc medyczną w obozach dla uchodźców. Potem współtworzył klinikę dla dzieci w nigeryjskim Jos. Po wielu latach pracy za granicą, w 1993 r. dostał etat w szpitalu Walsall Manor pod Birmingham. Karierę medyczną mógłby zakończyć wzorowo – gdyby tylko nie przeszkodził mu w tym św. Ignacy Loyola.
NIECHCIANE ŻYCZENIA
Drew jest praktykującym baptystą, choć daleko mu do religijnego fundamentalizmu. „Chrześcijanin z pytaniami”, mówi o sobie.
Można też dodać: z zasadami. Przed czterema laty zwrócił uwagę brytyjskiej prasy na przypadek odesłania do domu 16-miesięcznej dziewczynki z podejrzanymi ranami głowy, którą tydzień później pobił na śmierć jej ojczym. Opowiadał też dziennikarzom o innych patologiach, m.in. o wykorzystywaniu seksualnym dzieci, do którego miało dochodzić w szpitalu (tych oskarżeń nie potwierdzono). Publicznie krytykował kolegów. Miarka przebrała się w 2008 r.: za nieuprzejme słowa pod adresem pielęgniarki Davida Drewa pozbawiono funkcji ordynatora oddziału dziecięcego.
Przełożeni Drewa powołali komisję dyscyplinarną, która miała zbadać jego zachowanie w miejscu pracy. W grudniu 2010 r. lekarzowi wręczono wypowiedzenie, uzasadniając to utratą zaufania. Zwolniony wniósł skargę do sądu pracy. W czasie postępowania wyszło na jaw, że dyrekcji szpitala przeszkadzało u pediatry coś więcej niż tylko skargi na innych pracowników.
„Naucz nas, Panie, służyć Ci tak, jak na to zasługujesz: dawać i nie liczyć kosztów, walczyć i nie zważać na rany, znosić trudy i nie szukać odpoczynku, pracować i nie prosić o nagrodę – prócz tej, że czynimy wszystko wedle Twej woli” – cytat z modlitwy św. Ignacego Loyoli znaleźli pewnego dnia w swoich skrzynkach e-mailowych lekarze z Walsall Manor. Drew tłumaczył, że wysłał modlitwę, aby zmotywować kolegów do lepszej pracy. „Traktowano mnie po tym jak religijnego szaleńca” – mówił.
Brytyjskich chrześcijan oburzyło, że szpitalna komisja skrytykowała Drewa nawet za wysłanie koledze sms-owych życzeń świątecznych w postaci popularnej formułki „have a peaceful Christmas” („spokojnych Świąt Bożego Narodzenia”). Przełożeni lekarza uznali je za „niechciane i agresywne wtrącanie się” do czasu prywatnego innych. „Mój przykład pokazuje, że wszystko może się stać powodem oskarżenia” – mówił dziennikarzom Drew. Sprawa stała się jeszcze mniej oczywista po tym, jak w sądzie wystąpiła b. menedżerka szpitala, która, choć nie kwestionowała doświadczenia zawodowego lekarza, uznała, że zachowanie Drewa wytworzyło „toksyczną atmosferę” w miejscu pracy. Nie miała jednak na myśli odniesień do religii (które, występując przed sądem pracy, nazwała „marginalnymi”).
LEKARZE NA CELOWNIKU
W maju, na rozprawie kończącej postępowanie, sędzia uznał jednak, że zwolnienie lekarza było uzasadnione i nie miało związku z wyznawaną przez niego religią. Zdaniem sądu, taka sama reakcja przełożonych powinna spotkać również pracowników-ateistów, którzy w podobny sposób „niepokoiliby kolegów, przybliżając im dzieła Richarda Dawkinsa lub Christophera Hitchensa”. Sąd uznał za fakt, że Drew również w przeszłości wysyłał kolegom cytaty z Biblii, a podczas pracy lubił mówić: „Jestem chrześcijaninem, i dlatego...”. Sam lekarz powiedział, że 9-dniowe postępowanie przed sądem pracy było dla niego doświadczeniem „katartycznym”, ponieważ miał możliwość opowiedzenia o tym, co się stało, i powołania własnych świadków. „Nie byłem zaskoczony orzeczeniem, choć zasmuciło mnie ono” – przyznał.
Andrea Williams, szefowa Christian Legal Centre, stowarzyszenia reprezentującego brytyjskich chrześcijan w sprawach o dyskryminację, uznaje, że decyzja sądu w Birmingham oznacza, że chrześcijan siłą pozbawia się tożsamości. – Obecne podejście do chrześcijan polega na zmuszaniu ich do zaprzeczenia tożsamości – mówi. – Tymczasem chrześcijanin nie przestaje nim być, gdy przychodzi do pracy.
Christian Legal Centre zajmuje się w tej chwili ponad 50 przypadkami dyskryminacji na tle religijnym w Zjednoczonym Królestwie. Reprezentowało m.in. elektryka z Wakefield, któremu po 15 latach nakazano zdjąć krzyżyk zawieszony za szybą służbowego vana. Broniło małżeństwa Eunice i Owena Johnsów, których wniosek o adopcję został w lutym 2011 r. odrzucony z uzasadnieniem, że umieszczenie dziecka w rodzinie z tradycjami biblijnymi „mogłoby stać w konflikcie z celami opieki społecznej, promującej wielokulturowość”. A także seksuologa Gary’ego McFarlane’a z Bristolu, który, powołując się na swoje przekonania religijne odmawiał terapii parom homoseksualnym.
– Stwierdzenie, że otwarte przyznanie się w miejscu pracy do tego, że jest się chrześcijaninem, jest czymś niewłaściwym, świadczy o całkowitym niezrozumieniu naszej historii, dziedzictwa i wolności religii. To wyjątkowo liberalne i niewłaściwe – uważa Williams.
Jej organizacja nadzoruje sprawę innego lekarza, Richarda Scotta, wobec którego toczy się właśnie postępowanie dyscyplinarne po tym, jak w 2010 r. w czasie konsultacji medycznej rozmawiał ze swoim pacjentem na temat wiary. „Zrobiłem to już na sam koniec wizyty – tłumaczył się lekarz – i po upewnieniu się, że takiej rozmowy chce sam pacjent”. Skargę do komisji dyscyplinarnej wniosła matka pacjenta, a ciekawostką jest fakt, że wszystko działo się w szpitalu znanym z chrześcijańskich korzeni.
Problemu nie widzi Stephen Evans z National Secular Society, instytucji opowiadającej się za ograniczeniem religii w sferze publicznej. – Najbardziej niepokojącym aspektem sprawy doktora Drewa jest fakt, iż mamy tu do czynienia z tym samym nonsensem, w którym uczestniczą także politycy, w tym premier, gdy głoszą, że chrześcijanie są w Wielkiej Brytanii marginalizowani i żądają walki z sekularyzmem – mówi Evans. – Chrześcijańska maszyna propagandowa, tak entuzjastycznie wspomagana przez niektóre media, stara się uzyskać specjalne przywileje dla wszystkich, którzy deklarują się jako chrześcijanie.
KAPELANI Z KULĄ ZIEMSKĄ
W brytyjskim parlamencie pracuje już zespół „Christians in Parliament” („Chrześcijanie w Parlamencie”), który zrzesza członków różnych partii. W lutym opublikował raport o wolności chrześcijan w Zjednoczonym Królestwie, w którym – choć zaznacza, że o ich prześladowaniu nie może być mowy – uznaje, że „przestrzeń artykulacji, ekspresji i demonstrowania wiary chrześcijańskiej w Zjednoczonym Królestwie regularnie się zawęża”.
Podczas pracy nad raportem przeanalizowano 32 przypadki (w większości postępowań przed sądami pracy), w których chrześcijanie uznali się za dyskryminowanych – m.in. głośną sprawę stewardessy Nadii Eneidy, którą zwolniono z British Airways za noszenie naszyjnika z krzyżykiem. „Orzeczenia sądów wskazują na fakt, że preferencje seksualne są ważniejsze, a od przekonań religijnych wymaga się adaptacji do nich. Uważamy taką sytuację za nie do zaakceptowania i niesprzyjającą poczuciu równości” – napisali w dokumencie chrześcijańscy parlamentarzyści. Raport jest dostępny na stronie www.eauk.org.
Sprawa nie dotyczy wyłącznie świeckich. Na początku maja brytyjska prasa doniosła, że organizatorzy igrzysk olimpijskich, które za dwa miesiące rozpoczną się w Londynie, zabronili umieszczenia symboli religijnych na plakietkach, które podczas zawodów będzie nosić 193 duchownych różnych wyznań. W zamian wydrukowano na nich słowo ¬„faith” („wiara”) oraz symbol kuli ziemskiej. John Morton, scenarzysta sitcomu BBC o igrzyskach „Twenty-Twelve” zdążył już oświadczyć, że żałuje, iż sprawa wydarzyła się tak późno, bo chętnie włączyłby ją do scenariusza. Jak mówi, salwy śmiechu byłyby gwarantowane.
Brytyjski „Catholic Herald” ironizuje tymczasem, że po sprawie Davida Drewa dbający o sekularny puryzm językowy powinni uważać na życzenia „Merry Christmas”, skoro dosłownie oznaczają one „Christmas with Mary” („Święta z Maryją”). No i mieć się na baczności podczas pożegnań ze znajomymi – w końcu „good-bye” pochodzi od zwrotu „God be with you” – „Bóg z Tobą”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.