Mimo wciąż obleganych konfesjonałów, coraz wyraźniej widać, że sakramentowi spowiedzi w Polsce, choć ma się lepiej niż na Zachodzie, doskwierają poważne choroby.
SPOWIEDŹ NIESAKRAMENTALNA
W dziejach chrześcijaństwa praktykowany był jeszcze inny – dziś zapomniany – sposób uzyskiwania odpuszczenia grzechów, który obecnie niejako dopomina się o powrót do łask. Chodzi o tzw. spowiedź wobec świeckich. Praktykowanie tej spowiedzi znajdowało biblijne uzasadnienie w Liście św. Jakuba: „Wyznawajcie sobie zatem nawzajem wasze grzechy i módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada modlitwa sprawiedliwego. (...) jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go nawrócił, niech wie, że kto nawrócił grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi jego duszę od śmierci i zakryje liczne grzechy” (5, 16. 19).
Odprawianie niesakramentalnej spowiedzi wobec osoby świeckiej, najczęściej męczennika czy mnicha, w Kościele Zachodnim przetrwało praktycznie do końca średniowiecza, w Kościele Wschodnim zaś właściwie trwa do dzisiaj (funkcja starca). Również w Kościołach protestanckich można spotkać się z taką formą odpuszczania grzechów. W historii Kościoła spowiedzi wobec świeckiego, szczególnie pod nieobecność księdza, przypisywano nawet moc darowania grzechów śmiertelnych. Św. Tomasz z Akwinu spowiedź tę nazywał wręcz sakramentem niepełnym, a św. Albert Wielki świeckiego, który wysłuchiwał grzechów, określał mianem szafarza wtórnego. Dzisiaj postuluje się powrót do praktyki spowiedzi wobec świeckich. Szczególne miejsce mogłaby ona znaleźć w życiu rodzinnym.
„Jeżeli Vaticanum II – pisze ks. Skowronek – nazywa rodzinę »Kościołem domowym« (ecclesia domestica) i »małym Kościołem« (ecclesiola), to dlatego że tam przede wszystkim istnieją szersze możliwości ożywienia tej formy spowiedzi. Mogłyby ją praktykować dzieci wobec swoich rodziców, przyznając się wieczorem do swych uchybień, po czym ojciec czy matka, lub oboje, kreśląc im na czole znak krzyża lub nakładając na nie swe ręce, zapewnialiby, że teraz i u Boga znalazły one darowanie win”. Szczególne znaczenie mogłaby mieć spowiedź praktykowana wobec siebie przez małżonków czy przez przyjaciół. Czyż nie dokonuje się ona bardziej lub mniej świadomie po trudnych chwilach kłótni małżonków, kiedy ów bolesny czas niezgody i niezrozumienia mija i wracamy, lepiej siebie zrozumiawszy, do codzienności? Czyż ta Boża przemiana nie dokonuje się, gdy ze łzami przytulamy łkające dziecko, które bez słów szuka u rodzica przebaczenia?
Boże przebaczenie dociera do człowieka także poprzez tzw. spowiedź pojednawczą, podczas której konkretna osoba wyznaje swoje grzechy wobec osoby, której grzechy wyrządziły zło. Nasze życie pełne jest tego rodzaju grzechów (kłótnie, ubliżanie sobie, obmowy, nazbyt pospieszne ocenianie, oszczerstwa, drobne kradzieże itp.). Poszukiwanie wzajemnego przebaczenia przyjmuje tu najprostsze formy codziennych ludzkich kontaktów: przeprosin, przyjaznej rozmowy, zaproszenia na kawę, cichej modlitwy itp.
Wszystkie tego rodzaju codzienne „rytuały” kryją w sobie sens religijny, nieskończenie angażując miłosiernego Boga, Jego przebaczenie. Przecież w naszym życiu, w naszych drobnych skończonych sprawach codzienności nie ma chwili, byśmy nie wędrowali nad przepaścią nieskończonej obecności Boga, Jego miłosiernej łaskawości. Jezus w Ewangelii Marka mówi: „Jeżeli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Potem przyjdź i dar swój ofiaruj” (5, 23).
DOŚWIADCZENIA WYZWOLENIA
Drogą do Bożego przebaczenia grzechów jest przede wszystkim wewnętrzne nawrócenie, czyli uznanie swojego grzechu za zło uderzające w naszą więź z innymi ludźmi, z nami samymi i z Bogiem. Tą drogą jest żal za zło, które zraniło innych, nas samych i Boga, oraz zwrócenie się do Niego o przebaczenie. Kto chociaż raz w życiu doświadczył autentycznego nawrócenia, wie, że integralnym jego elementem jest również doświadczenie głębokiego oczyszczenia, realnej przemiany, która dokonuje się na dnie naszego serca, promieniując na całość naszego jestestwa, wypełniając nas większą wolnością. Zdobywamy wewnętrzną pewność, że Bóg położył na nas swoją wyzwalającą rękę, podniósł i prowadzi, chociaż równocześnie jest to najbardziej nasze własne, osobiste podnoszenie się i kroczenie.
Wielość pozasakramentalnych dróg Bożego odpuszczania grzechów pokazuje, że życie konkretnych ludzi nie od święta, ale ustawicznie i z dnia na dzień nawiedza przebaczenie Boga, który realnie wyzwala nas od grzechów. Tam, gdzie Bóg uobecnia się w swoim Duchu, a więc w każdym z nas, tam uobecnia się Boże przebaczenie. Odkrycie wielu codziennych dróg Bożego pojednania pozwala optymistyczniej i cieplej patrzeć na naszą codzienną przygodę z Bogiem i bliźnimi. On jest zainteresowany nie naszą grzesznością, ale wyzwalaniem z niej, a tym samym naszą świętością, ku której nas codziennie prowadzi i którą wciąż i zawsze w nas uobecnia.
Istnienie wielu dróg odpuszczania grzechów uświadamia nam, że jest w nas mniej grzechu, zła i jego skutków, niż się nam zazwyczaj wydaje i do czego przyzwyczaiła nas tradycyjna katecheza czy duszpasterstwo. A to oznacza, że – pisze ks. Skowronek – na nowo odkryte stare „sposoby gładzenia grzechów należy brać poważnie i pobudzać zaufanie wiernych do tych form odpuszczania win. Przemilczanie tych możliwości uwalniania się od grzechów i ograniczanie ich odpuszczania tylko do sakramentu pokuty doprowadziło u wielu wiernych do nieznośnej mechanizacji spowiedzi, w której odpuszczenie grzechów jest podobne do starcia brudnej tablicy szkolnej. (...) Czy sakrament pokuty nie zyskałby na wyrazistości, gdyby został wkomponowany w większy kontekst dróg nawrócenia i odnowy chrześcijańskiej?”.
Wyrazistość taka jest potrzebna polskiej religijności jak powietrze. Może być lekarstwem choćby na jej choroby sakramentalnego „manicheizmu” i „pelagianizmu”, otwierając przed wierzącymi – nie wiedzieć dlaczego zamknięte – bramy do spotkania z Chrystusem eucharystycznym.
Pustoszejące konfesjonały nie muszą być dowodem kryzysu wiary i śmiertelnych chorób sumienia, przeciwnie – mogą świadczyć o ich dojrzałości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.