Razem jesteśmy silniejsi

eSPe 98/3/2012 eSPe 98/3/2012

O doświadczeniu nowych wspólnot opowiada Zbigniew Nosowski, redaktor miesięcznika „Więź” zaangażowany we wspólnotę Wiara i Światło.

 

Rzeczywistość nowych wspólnot jest bardzo dynamiczna. Nie wszystkie mają uregulowany status prawny w Kościele. Jakimi kryteriami kierować się, żeby nie trafić do sekty?

Kościół jest wspólnotą zbudowaną wokół Eucharystii. Nie może bez niej żyć. Nią się karmi. Wszelkie inne formy modlitwy mają prowadzić do Eucharystii – ona jest szczytem. Jeżeli lider danej wspólnoty myśli, że modlitwa w tej konkretnej grupie jest dla jej uczestników ważniejsza od Eucharystii, jeżeli propaguje takie idee, to jest to pierwszy sygnał ostrzegawczy.

Drugim jest brak ducha jedności. Nowe wspólnoty – siłą rzeczy – krytycznie oceniają stan kościelnej większości. Tym samym często pojawia się w nich skłonność do myślenia o sobie jako szczególnie udanej realizacji powołania chrześcijańskiego. Jeżeli jest to myślenie w kategorii zobowiązania, że powinniśmy sprostać temu, do czego zostaliśmy powołani, to jest to dobry kierunek. Ale jeżeli pojawia się ekskluzywizm – „tylko przez naszą wspólnotę dojdziesz do zbawienia”, „tylko u nas masz do czynienia z prawdziwym katolicyzmem” – to jest to już duch sekciarski, a nie eklezjalny.

Trzeba oczywiście otwarcie mówić o tym, co mi się w Kościele nie podoba, ale ważne, żeby to robić z miłością, troską, a nie w poczuciu satysfakcji, że opowiadamy rzekomo prawdę, która nas wyzwala. Nie. „Prawda” prezentowana w sposób oskarżycielski nie wyzwala, wyzwala prawda mówiona z miłością. Duch jedności z całym Kościołem wydaje się niesłychanie ważny. To jest coś nieuchwytnego, bo trudno powiedzieć, jakie słowa mogą to wyrażać, to raczej pewna atmosfera, komunikaty niewerbalne, to w jaki sposób mówi się i myśli o swoim biskupie, nawet nielubianym.

Czyli stara dobra zasada „po owocach”?

Tak. Ale nie chodzi tylko o owoce, które przynosi wspólnota. To byłoby za mało. Często liderzy wspólnot, które odchodzą od Kościoła, uważają, że rezultaty są wspaniałe, bo ludzie się modlą, podejmowane są różne inicjatywy. Owoce niby są, ale duch nie jest eklezjalny a sekciarski. Trzeba spojrzeć bardziej w głąb niż na efekty rozumiane tylko powierzchownie, liczbowo.

Kim są liderzy czy twórcy wspólnot?

Prorokami. To są ludzie, którzy odczytali jakiś aspekt kościelnego przesłania i próbują go wcielać w życie. Niekiedy mówią rzeczy uniwersalne.

Jean Vanier, twórca ruchów „Arka” oraz „Wiara i Światło”, skupionych wokół osób z upośledzeniem umysłowym, jest wielkim prorokiem współczesnego chrześcijaństwa, który odkrywa ogromne znaczenie spotkania ze słabością w życiu Kościoła i społeczeństwa oraz tego, że uznanie własnej słabości jest drogą do dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej. Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej odkryła i głosi, że medytacja, jako uniwersalna forma modlitwy, ponadwyznaniowa, ponadreligijna, jest niezbędnym elementem życia. Są wspólnoty, które odkrywają, że mają świadczyć o tym, że modlitwa w sercu wielkiego miasta jest tym, co je przemienia. Taki jest charyzmat Wspólnot Jerozolimskich – ich modlitwa swoim pięknem ma przemawiać do ludzi, którzy tam zaglądają nawet przypadkiem. Są wspólnoty, które odkrywają wielką potrzebę głębokiej formacji chrześcijańskiej – np. neokatechumenat ma 20 lat formacji. Są wspólnoty ewangelizacyjne, które odkrywają powołanie do bezpośredniego głoszenia Ewangelii – wszyscy, także świeccy, mają jeździć i głosić Chrystusa. Są wspólnoty rodzinne odkrywające małżeństwo jako drogę powołania i źródło miłości promieniujące na innych ludzi.

Tych charyzmatów jest bardzo dużo. Liderzy wspólnot nie są prorokami w sensie przepowiadania przyszłości, ale dlatego, że dostrzegli jakiś ważny aspekt chrześcijaństwa, którym chcą dzielić się z innymi.

Wiele z tych wspólnot zrodziło się we Francji. Dlaczego tam?

Francja, która tradycyjnie była pierwszą córą Kościoła, przechodziła proces laicyzacji – zarówno tej wymuszonej, będącej efektem rewolucji francuskiej, jak i tej spontanicznej, dokonującej się w kulturze i obyczajach. Zmieniała się radykalnie rola Kościoła w życiu społecznym. Pojawiła się więc potrzeba redefiniowania tej roli i nowych pomysłów na bycie kreatywną mniejszością. Nie można już było zakładać, że katolicy jako większość będą formować kulturę i rzeczywistość; nie wystarczało mówienie o tożsamości narodowej i roli tradycji; trzeba było robić to w inny sposób. Tak zrodziły się np. Ogniska Marty Robin. W tym czasie we Francji pojawiło się także kilku proroków, którzy inicjowali nowe przedsięwzięcia, albo tu decydowali się osiąść, jak Jean Vanier, który jest Kanadyjczykiem, ale we Francji znalazł odpowiedni grunt, by tworzyć wspólnoty z osobami niepełnosprawnym intelektualnie.

Historia Kościoła pokazuje, że najpierw zakony, a potem zgromadzenia zakonne powstawały wskutek rodzących się na świecie potrzeb, odpowiadały na zaistniałą sytuację. Co o współczesnym świecie mówią tworzące się nowe wspólnoty?

Że potrzeba głębokiej duchowości jest bardzo żywa u współczesnych ludzi i, że w Kościele katolickim można ją znaleźć – wbrew przekonaniu niektórych, że źródła duchowości biją koniecznie na Dalekim Wschodzie. W odbiorze zewnętrznym ta głęboka tradycja duchowości katolickiej gdzieś się ukryła i trzeba się do niej dogrzebać, trzeba zdrapać kulturową powłoczkę postrzegania chrześcijaństwa jako zbioru zakazów i nakazów oraz dotrzeć do źródła wody żywej.

Wspominał Pan, że centrum życia tych wspólnot stanowi Eucharystia, ogniskują się wokół modlitwy, rozważania Słowa Bożego, kontemplacji, adoracji Najświętszego Sakramentu. Rozmawiamy w centrum Krakowa. Tutaj jest przynajmniej kilka kościołów, w których wystawiony jest Najświętszy Sakrament. Czego brakuje kościelnej większości, że powstają nowe wspólnoty, że są atrakcyjne?

Wspólnota daje możliwość regularnych spotkań z ludźmi, którzy stawiają sobie podobne pytania. To jest sprawa kluczowa.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...