„Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia” (1 Tes 5,6-8).
Krucjata Wyzwolenia Człowieka
Sierpień to tylko jeden miesiąc z całego roku. Ale jest coś takiego, co nazywa się Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. To wspaniałe dzieło, które czeka na każdego z nas i w sierpniu i w maju, i grudniu... w każdym czasie i o każdej porze.
Od kiedy tylko pamiętam, wiedziałam, że jest coś takiego jak Krucjata. Mniej więcej wiedziałam też, na czym ona polega. Znałam wiele osób, które trwały w Krucjacie. Jednych rozumiałam, innych nie. Najpierw byłam przekonana, że Krucjata jest tylko dla tych, którzy chcą się wyrwać ze szponów alkoholizmu. Podpisując Krucjatę, są zobligowani do trwania w niej. Jeśli się pod czymś podpiszę... to bardziej mnie to zobowiązuje niż tylko samo postanowienie. Z upływem czasu doszłam do wniosku, że Krucjata jest także dla współuzależnionych. Podejmują się jej ci, którzy dar całkowitej abstynencji chcą ofiarować w intencji wyzwolenia z nałogu dla swoich bliskich: żony, męża, matki czy ojca, dziadków lub przyjaciół. To też było dla mnie sensowne.
Najbardziej mnie dziwiło, gdy do Krucjaty wstępowali ludzie, którym alkohol nie wyrządził żadnej krzywdy. Na pielgrzymce poznałam małżeństwo: pani Krystyna i pan Stanisław. Pytałam ich, dlaczego są w Krucjacie, a oni mi tłumaczyli – pamiętam – dokładnie tak: „Krucjata to dar miłości dla drugiego człowieka. Rezygnujesz z czegoś, co samo w sobie nie jest złe ani zabronione. To jest jeden z największych darów, jaki można dać drugiemu człowiekowi”. Trochę mnie ich słowa drażniły, bo wiedziałam, że też tak chcę, ale się czegoś boję. I z ust pana Stanisława usłyszałam wtedy, wypowiedziane bardzo radosnym tonem: „Dorośniesz!”. Byłam pewna, że dorosnę... i czekałam już tylko na moment, kiedy to się stanie. Minął od tego prawie rok. Odbywała się Droga Krzyżowa z modlitwą o wyzwolenie z nałogów i zniewoleń. Ja dalej myślałam, że to wydarzenie dla samych uzależnionych i dla ich bliskich. I choć serce mnie ciągnęło, by pójść i tam się modlić, rozum znalazł jakieś inne zajęcie. A tam przy każdej stacji świadectwo składały osoby związane z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. Mówili sami wyzwoleni, ale też i inni – tacy jak ja, którzy, nie mając problemu z alkoholem, dar abstynencji złożyli dla kogoś.
Powtarzam – nie poszłam tam... Nasze archidiecezjalne Radio nagrywało wszystkie świadectwa. Z uwagi na to, że w Radiu właśnie działam, wszystkie świadectwa i tak trafiły do mnie. Chcąc nie chcąc – musiałam ich posłuchać. Spędziłam nad nimi kilka wieczorów – przygotowałam do emisji na antenie i do zamieszczenia na stronie internetowej. Ładnie opisałam, dołączyłam do tego Deklarację KWC do pobrania i pomyślałam: „Życzę każdemu, kto to przeczyta i tego posłucha, by serce biło mu tak mocno, jak mi teraz”.
Następnego dnia na uczelni koleżanka opowiadała mi o pewnym młodym człowieku, który nie zdał ustnej matury z polskiego. Nie zdał, bo dzień wcześniej się upił i nawet nie wiedział, że ma egzamin. Wtedy dopiero serce zaczęło mi bić spokojniej. Przypomniałam sobie owo „dorośniesz” i byłam pewna – dorosłam. Wróciłam do domu, włączyłam komputer i tą samą deklarację Krucjaty, którą dzień wcześniej zamieściłam na stronie, tego dnia sama ściągnęłam, wydrukowałam
i podpisałam.
Któż z nas nie zetknął się w swoim życiu, w taki czy inny sposób, z tragedią nadużywania przez ludzi alkoholu... Ostatnie badania w tym zakresie są dla Polaków pozytywne, bowiem dane wykazują, że spożycie napojów alkoholowych w naszym kraju spadło. Inne kraje nas w tym wyprzedzają. Czyżby miał szansę upaść mit Polaka pijaka?
Módlmy się o to przez przyczynę patrona trzeźwości św. Maksymiliana oraz przez wstawiennictwo bł. Bronisława Markiewicza. A zachętą niech będzie fragment Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego:
„Zwycięska Pani Jasnogórska! Przyrzekamy stoczyć pod Twoim sztandarem najświętszy i najcięższy bój z naszymi wadami narodowymi. Przyrzekamy wypowiedzieć walkę lenistwu i lekkomyślności, marnotrawstwu, pijaństwu i rozwiązłości. Przyrzekamy zdobywać cnoty: wierności i sumienności, pracowitości i oszczędności, wyrzeczenia się siebie i wzajemnego poszanowania, miłości i sprawiedliwości społecznej”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.