Szkołę katolicką charakteryzuje przede wszystkim troska o integralne wychowanie człowieka. Nie chodzi tylko o przekazanie wiadomości czy nauczenie pewnych umiejętności, ale o pełną formację, także w perspektywie duchowej i moralnej.
Zawiedzie się ktoś, kto będzie szukał w dokumentach Kościoła jednoznacznej odpowiedzi na to, jak powinna wyglądać szkoła katolicka. Modeli będzie chyba tyle, ile szkół... Księże Kardynale, czym powinny wyróżniać się katolickie placówki?
– To prawda, modeli będzie tyle, ile szkół, bo pracują one, zwłaszcza w skali światowej, w bardzo różnych warunkach kulturowych, społecznych i religijnych. Nie można jednak zapominać, że są pewne zasady wspólne dla wszystkich tego rodzaju placówek, które określają tożsamość szkoły katolickiej. Są one uwypuklone w Deklaracji Soboru Watykańskiego II O wychowaniu chrześcijańskim, w Kodeksie prawa kanonicznego, w różnych dokumentach Kongregacji Edukacji Katolickiej i w wielu wypowiedziach Magisterium Kościoła.
Szkołę katolicką charakteryzuje przede wszystkim troska o integralne wychowanie człowieka. Nie chodzi tylko o przekazanie wiadomości czy nauczenie pewnych umiejętności, ale o pełną formację, także w perspektywie duchowej i moralnej. Wiedzę bowiem można wykorzystać tak dla dobrych czynów, jak i dla złych. Patrząc na historię, łatwo zauważyć, że osiągnięcia wiedzy i techniki nierzadko były i są wykorzystywane do złych celów, jak wojny, terroryzm, niesprawiedliwości, różnego rodzaju manuipulacje. Musimy wyposażać młodego człowieka nie tylko w wiedzę, ale i w pokłady dobra, by swoimi umiejętnościami jak najlepiej w swoim dorosłym życiu służył społeczeństwu i zarazem realizował siebie. Toteż w naszych szkołach dużo miejsca poświęca się modlitwie, sakramentom, rekolekcjom, co prowadzi młodego człowieka do żywego kontaktu z Panem Bogiem.
Jakie są poszczególne wymiary wspomnianego „wychowania integralnego” w szkole katolickiej?
– Mówiąc o szkole katolickiej, czy w ogóle o wychowaniu chrześcijańskim, mamy na myśli cztery aspekty wychowania. Najpierw aspekt ludzki: chodzi o to, by uczeń stawał się solidnym człowiekiem, prawym, uczciwym, prawdomównym, by można było na nim polegać itd. Drugi to aspekt duchowy, który jest niejako ukoronowaniem tego pierwszego i zarazem go ubogaca. Kontakt z Bogiem bowiem uszlachetnia i umacnia w czynieniu dobra. Kolejny to aspekt intelektualny, uczenie samodzielnego myślenia, krytycznego oceniania, wartościowania. Dopiero na czwartym miejscu jest wychowanie do konkretnego zawodu. Im bardziej te trzy pierwsze elementy będą solidne, tym lepiej wychowanek będzie w przyszłości wykonywał swój zawód, czyli twórczo wykorzystywał swe umiejętności w służbie społeczeństwu.
Nie można nie zaakcentować roli religii. W szkole świeckiej jest ona tylko dodatkiem, w szkole katolickiej staje się ona elementem szerszego programu...
– Myślę, że to jasno wynika z tego, co powiedziałem. Bóg jest największym dobrem i życie ludzkie nie ogranicza się tylko do ziemskiego bytowania, lecz ma wymiar wieczny. Będąc o tym przekonani, bylibyśmy nieuczciwi, nie wychowując człowieka w całej prawdzie i nie ukierunkowując go ku prawdziwemu dobru i prawdziwemu szczęściu.
Do placówek edukacyjnych prowadzonych przez Kościół uczęszczają nie tylko katolicy. Np. w Tajlandii wszystkich katolików jest tylko ok. 300 tys. (0,5 proc. mieszkańców), a w szkołach katolickich mamy tam 450 tys. uczniów. W takich wypadkach muszą być harmonijnie skoordynowane dwa wymogi. Z jednej strony, szkoła katolicka musi wyrażać szacunek do każdej religii, musi więc respektować wolność religii, wolność sumienia swoich uczniów, nie może więc nikogo zmuszać do przyjmowania religii katolickiej. Z drugiej jednak strony, ponieważ uczęszczają do niej także niekatolicy, nie może pozbawiać się swojej tożsamości, czyli szkoły przekazującej wartości chrześcijańskie. Katolik, posyłając swoje dzieci do szkoły muzułmańskiej czy buddyjskiej, nie może się domagać, by ta szkoła przestała być muzułmańską lub buddyjską. Podobnie, jeżeli niekatolicy posyłają swoje dzieci do szkoły katolickiej, nie mogą pretendować do tego, by ona zmieniła swą tożsamość. Szkoła katolicka jest szkołą z wyboru, kto do niej posyła swe dzieci, tym samym akceptuje jej tożsamość. Ta szkoła będzie więc wszystkim przekazywać wartości chrześcijańskie, nikogo nie zmuszając do ich przyjęcia. Dla niej wiara katolicka jest wielkim skarbem, nic więc dziwnego, że chce się dzielić tym skarbem z innymi.
Dzisiaj, w XXI w. Kościół prowadzi ok. 200 tys. szkół na wszystkich poziomach edukacji. Szkoła nie ucieknie od pytania o własną tożsamość, choć napotyka pewne problemy. Jaka jest, zdaniem Eminencji, rola szkoły katolickiej w epoce coraz powszechniejszej laicyzacji?
– Oczywiście sytuacja jest różna w różnych częściach świata. Niemniej jednak laicyzacja jest dla szkół katolickich wielkim wyzwaniem i tym bardziej zobowiązuje do przekazywania w sposób przekonujący wartości chrześcijańskich, inaczej sprzeniewierzałaby się swojej tożsamości i misji.
Jest rzeczą znamienną, że gdy jakaś szkoła, zachowując dobry poziom nauczania, staje się mniej katolicką, tzn. nie przekazuje wystarczająco wartości duchowych, rodzice często protestują. I mają do tego prawo. Szkoła katolicka jest przede wszystkim po to, by pomóc rodzicom w spełnianiu ich obowiązku katolickiego wychowania swoich dzieci. Jeśli tego nie czyni, nazywając się katolicką, rodzice katoliccy czują się oszukani. Posyłając swe dzieci do szkoły katolickiej, mają prawo domagać się, by ona skutecznie pomagała im w spełnianiu misji chrześcijańskiego wychowania.
Jak więc dziś wychować młodych ludzi?
– Na wychowanie wpływają rodzina, szkoła, środowisko, środki masowego przekazu, praktycznie wszystko, z czym młody człowiek się styka. By było ono skuteczne, konieczna jest harmonijna współpraca tych czynników. Niestety, bardzo często jej brak. Coś innego dziecko słyszy w szkole, coś innego widzi w rodzinie. Trudno uczyć dziecko modlitwy, jeśli ono nie widzi modlących się rodziców. Często rodzice, zapracowani lub bezradni wobec wymogów wychowania, zrzucają po prostu ten obowiązek na szkołę, a przecież szkoła bez współpracy z rodzicami nie jest w stanie tego należycie dokonać. Musi być harmonia między tymi ogniwami procesu wychowania.
Dzisiaj napotykamy silną tendencję na uczelniach, by młodego człowieka jak najszybciej przygotować do wykonywania zawodu. Niestety w ten sposób lansuje się model człowieka robota. Ponieważ obecnie praca zawodowa wymaga znacznych umiejętności i kwalifikacji, wyposaża się ucznia lub studenta tylko w wiedzę, by mógł skutecznie wykonywać swój zawód. Inne czynniki integralnego wychowania są zaniedbywane. Pomijam już aspekt ludzki i duchowy, uczelnie powinny przynajmniej zadbać o nauczenie młodego człowieka samodzielnego myślenia, formułowania własnego zdania, by nie ulegał on bezkrytycznie demagogicznym sloganom, ideologiom, by nie przyjmował z góry narzuconych mu opinii. Powinny uczyć pewnej kultury myślenia i działania. Człowiek ma być osobą myślącą i refleksyjną, a nie robotem mechanicznie wykonującym swą pracę. Tylko wtedy będzie umiał umieścić swą pracę i swoje działania w perspektywie prawdy, owocnej współpracy i prawdziwego postępu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.