Duchy i cienie tajnych służb

Niedziela 2/2013 Niedziela 2/2013

O niewidoczności afer korupcyjnych i nieistnieniu szpiegów, o nadmiernej inwigilacji obywateli i nieszczelności służb z Piotrem Bączkiem rozmawia Wiesława Lewandowska

 

– Może tak jest, bo przecież obecnie mamy służby lepsze niż w Norwegii i w Ameryce, co obwieścił polski rząd po aresztowaniu domniemanego niedoszłego zamachowca Brunona K.

– To propaganda sukcesu z lat PRL-u! Niepokojąco dziwne wydaje się, że skoro ten potencjalny, groźny zamachowiec był obserwowany przez ABW od listopada 2011 r., to dlaczego nie został aresztowany przed Euro 2012. Dlaczego wtedy nie chciał przeprowadzić zamachu? Dlaczego nie został zatrzymany po przeprowadzeniu wybuchu kontrolnego we wrześniu 2012 r.? Dlaczego nie zatrzymano jego najbliższych współpracowników, skoro przesłuchiwano nawet licealistów mających podobno kontakt z Brunonem K.? Wszystko to jest co najmniej dziwne.

– Na ile poważnie można mówić o „zewnętrznych” inspiracjach wszystkiego tego „dziwnego”, co dzieje się w Polsce?

– To naprawdę poważna sprawa. Wprawdzie w 2009 r. ABW zdemaskowała szpiega, ale materiał był wystarczający do skazania go na zaledwie kilka lat. Tymczasem nawet w oficjalnym sprawozdaniu ABW przyznaje, iż istnieje na terenie Polski wzmożona działalność służb wschodnich. Rozmaite incydenty na ogół są bagatelizowane przez polskie władze. Jednym z nich był np. ujawniony wyciek informacji z polskiego MSZ dotyczący obywateli białoruskich. Mówiło się o skandalicznym niechlujstwie polskich urzędników, ale należałoby się poważnie zastanowić nad szczelnością MSZ i pracą polskich służb.

– Poprzednie rządy bardziej dbały o tę „służbową szczelność”?

– Najbardziej dbano o nią w dwuletnim okresie rządu PiS. Służyła temu np. publikacja raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI) autorstwa Antoniego Macierewicza. Kierownictwo państwa było wówczas zdeterminowane do zwalczania obcej działalności, która mogła być możliwa choćby poprzez to, że w instytucjach państwa były zatrudnione osoby szkolone na sowieckich uczelniach. Zarówno w MSZ minister Anna Fotyga, jak i śp. Aleksander Szczygło w MON prowadzili praktyczną weryfikację kadr – poprzez odsuwanie takich specjalistów od strategicznej działalności.

– Ale sprawa nie została ostatecznie rozwiązana?

– Nie została. Gdy w ramach poselskiej interpelacji poseł Stanisław Pięta zadał pytanie, ilu byłych żołnierzy WSI nadal służy w wojsku, otrzymał odpowiedź, że ok. 940. A formacja ta liczyła ok. 2000, czyli prawie połowa żołnierzy WSI nadal jest w wojsku!

– I jakoś po swojemu działa, jątrzy?

– Na pewno przynajmniej jakaś część tej grupy angażuje się w różnego rodzaju działania polityczne, lobbingowe. Nie jest przypadkiem, że gen. Marek Dukaczewski w 2010 r.

mówił w jednym z wywiadów, że jeżeli wybory prezydenckie wygra Bronisław Komorowski, to otworzy szampana. Jest oczywiste, że obecny układ polityczny jest na rękę tej elicie...

– Bronisław Komorowski był przeciwny likwidacji WSI, bo nie chciał dopuścić do „większego zła”.

– Nie głosując za rozwiązaniem WSI w 2006 r. – odmiennie niż cała PO – dał jasny sygnał. To do marszałka Komorowskiego przyszli dawni oficerowie WSI – Aleksander L. i Leszek T. – oferując załatwienie kolejnego dokumentu z Komisji Weryfikacyjnej... Od tej sprawy zaczęła się prowokacja wobec Komisji Weryfikacyjnej – utrudnianie pracy, rewizje w naszych domach.

– Polacy dziś narzekają, że za dużo mamy w Polsce rozmaitych służb, za dużo agentów, mówią, że czują się inwigilowani. Niesłusznie?

– Słusznie, bo mamy największą kontrolę połączeń telefonicznych w Europie. W 2011 r. służby państwowe pytały o dane abonentów telefonów aż 1,4 mln razy. Od kilku lat fundacje praw człowieka wskazują, że Polska jest pod tym względem w światowej czołówce...

– Co to znaczy? Kogo i dlaczego się podsłuchuje?

– I oto jest pytanie! Jeżeli służby nie potrafią się wykazać konkretnymi efektami pracy – nie ma wielu wykrytych nieprawidłowości i afer gospodarczych – to do czego potrzebują tak zmasowanej kontroli obywateli? Po co zbierane są te dane? Czy nie są one gromadzone na wszelki wypadek, do propagandowego wykorzystania w odpowiednim czasie? Metoda wprost przeniesiona z PRL-u, stosowana wobec opozycji.

– Skoro dzisiejsze służby działają na polityczne zamówienie rządzących, to dlaczego premier chce je reformować?

– Bo toczy się tu dwojaka rozgrywka. Po pierwsze, pomiędzy premierem a ABW, a po drugie, pomiędzy premierem a prezydentem. W jednym z opracowań ludzi prezydenta pojawia się stwierdzenie, że Polska powinna szukać gwaranta bezpieczeństwa w Rosji. Natomiast środowisko premiera wyraźnie skłania się do układu tworzonego wokół Berlina i UE. Te rozbieżne interesy ośrodków rządzących przekładają się wprost na stan służb specjalnych.

– Proponowana przez premiera reforma zmierza do ograniczenia kompetencji służb. Dlaczego?

– Premier chce zabrać służbom uprawnienia śledcze, dlatego że nad nimi nie panuje. To było widać przy aferze Amber Gold, kiedy doszło do wyraźnego spięcia między premierem a ABW. W obecnej sytuacji premier będzie więc dążył do zmniejszenia kompetencji ABW. Mimo całego krytycyzmu wobec działań ABW skłaniałbym się do pozostawienia obecnie tych uprawnień. Natychmiastowe wyjęcie uprawnień śledczo-dochodzeniowych spowoduje jeszcze większy chaos.

– Jednak reforma jest potrzebna?

– Tak, ale wprowadzane teraz zmiany w służbach mogą być podporządkowane doraźnym interesom politycznym premiera bądź prezydenta. Trzeba by pomyśleć o zmianie strukturalnej w ramach całego segmentu bezpieczeństwa państwa – żeby służby stanowiły poważny element systemu ochrony państwa.

– Czy można się spodziewać – a już się tym straszy – że jak PiS dojdzie do władzy, to zrobi prawdziwy przewrót w służbach?

– Nie mówmy o przewrocie, ale o powrocie do normalności.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...