We współczesnej refleksji nad życiem społecznym człowieka, nad samym państwem, polityką, prawem, społeczeństwem, narodem – coraz częściej dochodzi do głosu przekonanie, że pełne opisanie i wyjaśnienie tych rzeczywistości nie może dokonać się bez odniesienia ich do przestrzeni, terytorium, miejsca, na którym i dzięki któremu się one realizują.
Trzeba również zauważyć, że nomadyczny tryb życia przyczynia się do deprawacji tego, kto ciągle jest w drodze i niejako u obcych, nie u siebie. Dzieje się tak nie tylko z racji braku posiadanych środków, lecz także z racji braku szansy nauczenia się i wykazania odpowiedzialnością i zaradnością, długomyślnością i zapobiegliwością – których przecież tak bardzo potrzeba tym, którzy żyjąc we własnych gniazdach rodzinnych. Łatwo wtedy o zatratę siebie, swej tożsamości, o brak opanowania we wszelkich sferach życia, w różnych rodzajach ludzkich słabości. Z tej racji na gruncie realizmu pojawiło się przekonanie, że „[…] lepiej jest, by własność była prywatna, a stawała się wspólną przez użytkowanie”[32].
Nade wszystko jednak brak oparcia życia we własnej ziemi, we własnym ojczystym terenie – prowadzi do utraty poczucia własnej osobistej godności i tego wszystkiego, co się z tym wiąże. Wszak brak miejsca, które należy do mnie, mojej rodziny, mojego narodu – nie pozwala mi odpowiedzieć: skąd jestem, gdzie są moje korzenie, gdzie zaczęła się moja indywidualna historia, dzieje mojej rodziny i narodu. Nie ma również szansy na uświadomienie sobie osiągnięć minionych pokoleń, na podjęcie i udoskonalenie ich dziedzictwa, na pozostawienie trwałego majątku i kultury dla potomnych. Nomada może tylko czuć swoją odrębność i zachwalać ją, lecz tak naprawdę ani nie wie, na czym ona polega, ani nie rozumie, dlaczego ona istnieje i jaką posiada wartość. Nomada może czuć dumę z rzekomo posiadanej wolności – która w istocie jest brakiem możliwości stanowienia o sobie, a sprowadza się do zgody na panowanie przypadku w swoim życiu.
Trzeba również zauważyć, że brak ziemi jako trwałego miejsca rozwoju i trwania człowieka oraz jego rodziny osłabia i niszczy to, co stanowi fundament wszelkich społeczności, w tym także państwa, a mianowicie przyjaźni. Przyjaźń bowiem jako trwały związek oparty na życzliwości i lubieniu – wymaga normalnych, trwałych fundamentów życia, w których człowiek dojrzewa sam do bycia dobrym i może rozpoznać i ukochać dobro, jakim jest druga osoba. Tym samym tam, gdzie panuje nomadyzm, wszelkie zrzeszenia ludzkie muszą być słabe, a do utworzenia wielu z nich nigdy dojść nie może. Chodzi tu głównie o społeczeństwo i jego wyższą postać, jaką jest naród[33]. Z tej też racji w kulturze starożytnej funkcjonowało przekonanie, że troska o przyjaźń miedzy obywatelami powinna wyprzedzać zabiegi o dobre, sprawiedliwe prawo![34] Tam bowiem, gdzie panuje przyjaźń, sprawiedliwość zostaje zachowana jako coś naturalnego, nieomal spontanicznego; tym samym zbyteczne staje się sprawiedliwe prawo. A zatem brak trwałego związku człowieka z danym terenem osłabia wiele form życia zbiorowego, a nawet uniemożliwia istnienie samego państwa, które przecież musi istnieć gdzieś. Państwo bez ziemi – jest absurdem. Czy państwem można nazwać tabun wędrowców, albo hordę przemieszczającą się za zwierzyną bądź łupami? Nie, gdyż państwo jest „[…] wspólnotą rodów i miejscowości dla doskonałego i samowystarczalnego bytowania. To znów polega, jak powiedzieliśmy, na życiu szczęśliwym i pięknym. Trzeba tedy przyjąć, że wspólnota państwowa ma na celu nie współżycie, lecz piękne uczynki”[35]. „Nie da się tego oczywiście osiągnąć, jeśli ludzie nie mieszkają na jednym i tym samym miejscu i nie zawierają małżeństw”[36].
Z dobrowolnego przywiązania do ziemi, a raczej ze szczerej i prawdziwej miłości do niej i do innych współobywateli, która uchodzi za „największe z dóbr państwowych”[37] wypływa źródło wszelkiego patriotyzmu i siły militarnej państwa, gdyż miłość ojczyzny – jak pokazuje to praktyka życiowa – korzeniami tkwi w miłości ojcowizny, ziemi rodzimej i własnej, za którą należy się bić, gdy jest zagrożona – dla dobra swojego i swych ziomków, braci, przyszłych pokoleń[38].
Podsumowanie
Zarysowane wyżej zagadnienia uzmysłowiają nam, że ziemia pojęta jako dobro, jako trwałe miejsce życia człowieka, rodziny i wspólnoty państwowej jest koniecznym środkiem do integralnego rozwoju człowieka, normalnego budowania rodziny ludzkiej i jednym z filarów bytu państwowego. Wszelki atak na ziemię, wszelkie działania pozbawiające człowieka, rodziny i społeczności państwowe ziemi – są zatem działaniami antyludzkimi, antyrodzinnymi i antypaństwowymi. Bez własnej ziemi, trwałego miejsca życia – nie ma autarkii i suwerenności człowieka, rodziny, społeczności i państwa.
Trzeba sobie zdawać również sprawę z tego, że współczesny nomadyzm musi na dalszą metę prowadzić do regresu kulturowego i samego upadku tego, co nazywamy kulturą czynu u ludzi. Nie chodzi tu tylko o swoisty konsumpcjonizm, terryzm i brak umiarkowania, który przecież uniemożliwia pojawienie się klasy średniej w społeczności. Niesie on ze sobą także i upadek ekonomiczny ludzkich społeczności. Dobrobyt bowiem nie jest tworzony przez maszyny i technologie, lecz w pierwszym rzędzie przez zdrowego, pracowitego i twórczego człowieka, który dobrze usprawniony pomnaża środki do życia. Musi on dojrzale rozumieć i chcieć tego, co czyni; to zaś dojrzałe rozumienie i chcenie nie jest możliwe w nomadycznej formie życia. A zatem jeśli sam człowiek będzie słaby i duchowo chory – musi się to także odbić na dziedzinie ekonomicznej, która przecież (i to nie od dzisiaj) wymaga od człowieka coraz więcej ludzkich – moralnych i intelektualnych sprawności.
Trzeba również podkreślić i to, że sami nowożytni nomadzi są poniekąd ostatnimi, bowiem – jak o tym świadczą badania demograficzne – ci, którzy oddają się nomadyzmowi są przeważnie bezdzietni! Tym samym nomadyzm niejako sam nosi w sobie swój kres i zmierzch dając jednoznaczne świadectwo tego, że jest on tworem sztucznym, nienaturalnym i bezpłodnym, wynikiem fałszywego ludzkiego poznania i rozumienia. Jeśli jednak się rozprzestrzenia – to tylko dzięki istnieniu bogatych pokładów życia, na których pasożytuje, nie przynosząc nic prócz pozorów i „świecidełek”.
Nomadyczna ideologia i forma życia godzi w podstawy tego, co nazywamy światem Zachodu – cywilizacją łacińską, co od 2 tys. lat jest niszą naturalnego rozwoju człowieka, rodziny i wspólnot narodowych zorganizowanych w państwa. Można śmiało zatem bronić tezy, że prawo do ziemi, walka o jej utrzymanie – to walka o prawo do godziwego życia ludzkiego, życia na swoim, to również walka o suwerenne państwo.
[32] Arystoteles, Polityka, 1263 a.
[33] Na ten temat zob. F. Koneczny, Państwo i prawo w cywilizacji łacińskiej, Komorów 1997, s. 248–255.
[34] „Wydaje się, że istotą więzów łączących państwa jest przyjaźń i że prawodawcy bardziej o nią się troszczą niż o sprawiedliwość; bo zgoda zdaje się być podobną do przyjaźni, a o zgodę najbardziej zabiegają prawodawcy, pragnąc ile możności usunąć spory i kłótnie, które są objawem wrogości. I ludziom, którzy żyją w przyjaźni, nie trzeba wcale sprawiedliwości, ludzie natomiast, którzy są sprawiedliwi, potrzebują mimo to jeszcze przyjaźni, a najwłaściwszą formą sprawiedliwości jest, jak się zdaje, ustosunkowanie się przyjazne” (Arystoteles, Etyka Nikomachejska, 1155 a).
[35]Tenże, Polityka, 1281 a.
[36]Tamże, 1280 b.
[37] Tamże, 1262 b.
[38] Z tej też przyczyny w narodzie polskim na przestrzeni dziejów z warstw chłopstwa, a także szlachty na stałe zamieszkałej w swych gospodarstwach, wywodził się najdzielniejszy żołnierz, najwierniejszy patriota.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.