Papież też człowiek

Katecheta 4/2013 Katecheta 4/2013

W przepisach kształtujących życie Kościoła katolickiego, jako instytucji, zawarto możliwość rezygnacji z urzędu Następcy św. Piotra. Elementarna roztropność od dawna podpowiadała, że wcześniej czy później, może po wielu stuleciach, w końcu któryś z papieży z niej skorzysta. I stało się. Z możliwości skorzystał Benedykt XVI.

 

Pokusa pospiesznych ocen

Podobnie trzeba podejść do ferowanych przez świat ocen i osądów. Benedykt XVI nie zdążył jeszcze odlecieć helikopterem z Watykanu do Castel Gandolfo, a w mediach wydawałoby się dokonano już pełnego podsumowania jego pontyfikatu, przeanalizowano go, przenicowano na wszystkie strony. Specjaliści wskazali najważniejsze ich zdaniem wydarzenia niespełna ośmiu lat prowadzenia przez Josepha Ratzingera łodzi Kościoła, wytykając głównie błędy i niepowodzenia, a jedynie sporadycznie wynajdując jakiś pozytyw, sukces czy osiągnięcie Kościoła w tym czasie czy samego odchodzącego Ojca świętego. Pokusa wydawania pospiesznych, budowanych na emocjach i niewielkiej wiedzy wyroków jest w naszym świecie stale obecna i nie brak takich, którzy jej uleganie przedstawiają jako cnotę, a nie grzech.

Tymczasem na wskazanie choćby kluczowych punktów w zakończonym pontyfikacie jest dziś zdecydowanie za wcześnie. Trzeba dystansu. Trzeba czasu, aby pokazały się owoce podejmowanych przez Benedykta XVI działań i decyzji. Toczące się wewnątrz Kościoła i poza nim gorące dyskusje na temat dokonań nie tylko Jana Pawła II, ale również wielu jego poprzedników, pokazują, że wciąż nie jesteśmy w stanie w pełni ocenić i podsumować dawno zakończonych pontyfikatów. Tym bardziej nie ma sensu spoglądać na okres kierowania łodzią Piotrową przez Benedykta XVI przez okulary doraźnych, emocjonalnych oczekiwań. Nie jesteśmy przecież w stanie z perspektywy kilkunastu czy kilkudziesięciu dni przewidzieć konsekwencji dla Kościoła na przykład faktu, że właśnie pod koniec pontyfikatu Benedykt XVI położył tak ogromny nacisk na nową ewangelizację.

Co ja powiem?

W dniach po ogłoszeniu rezygnacji kilkakrotnie ze strony katechetów i katechetek spotkałem się z pytaniami: „I co ja teraz powiem uczniom? Jak mam do nich mówić o papieżu, który nagle ogłasza światu, iż rezygnuje? Czy muszę w nimi w ogóle o tym rozmawiać?”. „Koniecznie mówić i rozmawiać!” – odpowiadałem za każdym razem z naciskiem. Nie ma bowiem w sytuacjach trudnych czy granicznych (a z pewnością w związku z rezygnacją papieża mamy z taką do czynienia w życiu wielu katolików w najróżniejszym wieku) gorszego pomysłu na wyjście z nich niż chowanie głowy metodą strusia albo uparte milczenie zbudowane na nadziei, że temat po jakimś czasie minie i straci aktualność. To fakt, zniknie on z czołówek mediów, ale jeśli nie padną przynajmniej zaczątki pewnych odpowiedzi na pytania podstawowe w głowach wielu ludzi dobrej woli, w tym mnóstwa młodych, pozostanie zamęt i niepewność, które z czasem mogą się przerodzić w głęboką nieufność i podejrzliwość wobec Kościoła nie tylko w jego wymiarze instytucjonalnym.

Zarówno odchodzenie Jana Pawła II, jak rezygnacja Benedykta XVI odbywały się w pełnym świetle medialnych reflektorów. Obydwa te wydarzenia są zdecydowanym przykładem otwartości Kościoła wobec przemian dokonujących się w świecie, aktem jawności. Tym bardziej reakcją na nie w samym Kościele nie może być zamykanie ust i odmawianie rozmowy.

Godność i brak szablonu

Warto zwrócić uwagę, że obydwa wymienione wydarzenia pokazują ogromną godność człowieka. Są wręcz lekcjami godności. Wzorami uszanowania godności w sytuacjach, z którymi współczesny świat sobie nie radzi, sytuacjach choroby, cierpienia, starości, przemijania, utraty pewnych zdolności warunkujących to, co dziś chętnie się nazywa „jakością życia”. Nie można pozwolić na zmarnowanie takiego materiału, takiego przykładu zachowywania nauczania Ewangelii w zwykłym życiu, w jego problemach, przed którymi wielu dziś próbuje uciec (niektórzy nawet w eutanazję), mimo pełnej świadomości, że dotykają one każdego na bardzo wiele sposobów – jako bezpośredni podmiot, jako świadka, jako bliskiego człowieka, jako kogoś zobowiązanego do podjęcia odpowiedzialności za bliźniego.

Zakończenia obydwu ostatnich pontyfikatów pokazują dobitnie jeszcze coś. Są namacalną ilustracją prawdy o bogactwie i różnorodności dróg w Kościele. Także na jego szczytach. Nie ma nawet na poziomie papiestwa żadnej szablonowości, żadnego realizowania z góry ustalonego schematu. Każdy człowiek jest inny i choć wszyscy zmierzamy do tego samego celu, nasze drogi są bardzo różne.

„Szkoda by było przez własne lęki i niedobory wiary zmarnować taki materiał poglądowy, takie perfekcyjne przykłady ważnych prawd dotyczących Kościoła” – powiedziałem jednemu z pytających katechetów. Nie obraził się. Podjął ze swoimi uczniami temat rezygnacji Benedykta XVI. I twierdzi, że nie żałuje, bo razem z nimi wiele się o Kościele sam nauczył.

Ks. Artur Stopka – ksiądz archidiecezji katowickiej, publicysta, założyciel i przez siedem lat szef portalu Wiara.pl; prowadzi blog Stukam.pl; współpracownik diecezjalnego Radia „eM”.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...