Rola i znaczenie w indywidualnym i wspólnotowym wyznawaniu chrześcijańskiej wiary
Powyższe stwierdzenie znajduje swoje potwierdzenia na kartach Biblii. Znajdujemy w niej wiele opisów tańców religijnych, wykonywanych na chwałę Boga, jako znak dziękczynienia i radości. Złączenie tańca z religijnością czy z kultem wynikało z przenikania się rzeczywistości sakralnej i świeckiej. Dla człowiek biblijnego była to jedna rzeczywistość, gdyż każdy obszar życia był przeniknięty doświadczeniem Boga. Taniec złączony z różnymi życiowymi wydarzeniami wyrażał zarówno doświadczenie człowieka, jak i odniesienie tego doświadczenia do rzeczywistości nadprzyrodzonej, przez co wyjaśniał te wydarzenia i ukazywał ich znaczenie. Świętowanie w Biblii, które miało zawsze wymiar religijny połączone było z reguły z tańcem, wyrażającym charakter święta i sposób jego przeżywania. Wyjście z Egiptu np. jest w dużej mierze naznaczone tańcem. Po przekroczeniu Morza Czerwonego prorokini Mirjam chwyta cymbałki i tańczy, a wraz z nią i inne kobiety. Wyrażają one przed Bogiem swoje doświadczenie tańcem radości, tańcem zwycięstwa i chwały Bożej (por. Wj 15, 20). Kiedy król Dawid pokonał Filistynów, przybywają kobiety z wszystkich miast Izraela i tańczą pośród okrzyków radości i dźwięków cymbałów (por. 1 Sm 18, 6). Dawid i cały Izrael tańczą i śpiewają także po sprowadzeniu Arki Przymierza do Jerozolimy (por. 2 Sm 6,5.16.20–23).
Taniec wyraża także uwielbienie Boga. Psalm 150 jako formę tego uwielbienia ukazuje muzykę, graną na wielu instrumentach oraz taniec: „Chwalcie Go dźwiękiem rogu, chwalcie Go na harfie i cytrze! Chwalcie Go bębnem i tańcem, chwalcie Go na strunach i flecie!” (Ps. 150, 4). O tańcu czytamy też w Księdze Koheleta, jako o czymś przeciwstawnym wobec smutku i żałoby: jest czas smutku i czas tańca (por. Koh. 3, 4). Jedną z częstych form tańca był też korowód (por. Ps 87, 7, 149, 3, 1 Sm 21, 12), który tańczony był przypuszczalnie oddzielnie przez mężczyzn i kobiety. Córki Siloe tańczyły w korowodzie w ogrodach winnych (Sdz 21, 20-23). Znacznie mniej na temat tańca znajdziemy w Nowym Testamencie. Niemniej pozostaje on dalej wyrazem radości człowieka, jak np. w przypowieści o miłosiernym Ojcu, gdzie radość z powrotu marnotrawnego syna wyrażona została śpiewem i tańcem: „Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce” (Łk 15, 25).
Zakorzeniony w kulturze świata biblijnego taniec związany z wyrażaniem relacji do Boga i świętowaniem religijnych wydarzeń znalazł swoje miejsce, choć na krótko, w pierwotnym chrześcijaństwie. W niektórych miejscach tańce religijne chrześcijan wykonywane były w święta wspomnienia męczenników przy ich grobach. Takiego rodzaju uczczenie zmarłych męczenników miało swoje uzasadnienie w wierze, że zmarli świętują obecnie radość w niebie, którą tańczący w ten sposób wyrażają. Nie zawsze jednak taka forma wyrazu powyższej prawdy była zrozumiała. Wypowiedzi Ojców Kościoła na temat tańca są niejednorodne. Na przykład św. Jan Chryzostom mówił: „Gdzie jest taniec, tam jest diabeł”, a Klemens z Aleksandrii przeciwnie uważał taniec jako towarzysza modlitwy, który sprawia, że dusza może wznieść się ku niebu. Św. Augustyn wzywał wręcz do tańca, kiedy pisał: „Człowieku ucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć co z tobą robić”. W hymnie Pochwała tańca biskup Hippony podkreśla wolność, jaką daje człowiekowi taniec, bo jeśli jest on uporządkowany i harmonijny może prowadzić do poznania Boga[17].
Istnieje też wiele świadectw z kolejnych wieków rozwoju Kościoła wskazujących na występowania tańca w liturgii roku kościelnego. W VI w. w niektórych Kościołach tańczono podczas liturgii Wielkanocy. Taniec w kręgu symbolizował w niej aniołów w niebie. Znany był też taniec w katedrze Auxerre, gdzie biskupi i klerycy tańcząc rzucali piłką jako symbolem zwycięsko wschodzącego słońca wielkanocnego poranka. Tańce z okazji śmierci bliskich w średniowieczu są kolejną formą wiary ludu, który wyrażał to w tańcu. Taniec miał ukazać, iż w obliczu śmierci wszyscy są równi. W chrześcijańskiej mistyce obraz tańca opisywał życie Jezusa jako mistrza, który wierzących uczy tańca. Oprócz tego istniało dość powszechnie wyobrażenie tańca w niebie, który wykonują aniołowie. Taniec na ziemi miał być preludium tańca niebiańskiego. Wiele dowodów na obecność tańca religijnego znajdujemy wśród tekstów mistyków. I tak np. św. Teresa z Avila, tańczyła, by pokonać swoje silne wewnętrzne poruszenia i niepokoje oraz wtedy, kiedy jej współsiostry były smutne, tańczyła i grała dla nich na flecie [18].
Z biegiem czasu jednak taniec i wyznawanie wiary oraz liturgia coraz bardziej się rozchodzą. Dotyczy to zwłaszcza okresu Oświecenia, w którym w zasadzie rzeczywistości te przestały być ze sobą łączone. Związane było to przede wszystkim z przeciwstawianiem duchowego i cielesnego wymiaru ludzkiego życia. Uznanie i szacunek cielesności naszej ludzkiej egzystencji były w historii Kościoła nie zawsze tak oczywiste. Długi czas ciało było interpretowane jako więzienie dla duszy, która poprzez uśmiercenie ciała zostaje uwolniona. Powrót do biblijnego obrazu człowieka przywraca powoli pozytywne określenie ludzkiej cielesności. W akcie stworzenia ciało ludzkie uzyskuje akceptację i uznanie – „było to bardzo dobre” (Rdz 1, 31). Jednak nie tylko w porządku stworzenia możemy mówić o cielesności człowieka pozytywnie. Świadczy o niej w podobny sposób również porządek Zbawienia. Podstawowe słowa ukazujące Tajemnicę Wcielenia brzmią: „Słowo Ciałem się stało i zamieszkało między nami” (J 1, 14). Podkreślają one, że człowiek jest rozumiany i szanowany w swojej cielesnej, materialnej egzystencji. Bóg wybrał ciało ludzkie jako miejsce swojego działania i miejsce uświęcenia. Również w pojmowaniu Zbawienia i osiągnięcia pełni życia nie znajdziemy negatywnego nastawienia do ludzkiego ciała. Chrześcijańskie rozumienie tych treści nie mówi o wybawieniu od ciała, lecz o Zbawieniu ciała i duszy.
Jaki związek mają te teologiczne rozważania z tańcem? Otóż taniec żyje z uznania ludzkiej cielesności, ciało i ruch stanowią w nim zasadnicze środki wyrazu. Taniec nie może bez nich istnieć. Teologiczny obraz człowieka, który pozytywnie wartościuje ludzkie ciało, może pozytywnie oceniać również taniec, będący wyrazem ludzkiej cielesności. Ta akceptacja tańca wypływa także z postrzegania we współczesnej w teologiczno-antropologicznej refleksji człowieka jako duchowo-cielesnej jedności. Po trwającym wieki dualizmie dusza-ciało, chrześcijańska antropologia postrzega dziś człowieka bardziej w jego integralności. Podstawy takiego ujęcia znajdują się niewątpliwie w Biblii. Różne pojęcia jak ciało czy dusza charakteryzują tylko zróżnicowane aspekty tej jedności, nigdy nie poszczególne części człowieka. Właśnie ta jedność człowieka i harmonia ze sobą samym manifestują się w tańcu w szczególny sposób, stanowią one właściwe, podstawowe doświadczenie. To doświadczenie tańca nie jest wprawdzie odzwierciedleniem codziennej rzeczywistości, gdyż doświadczamy bardziej pewnego rozdarcia niż owej jedności i spójności. W tym sensie doświadczenie tańca jest jak znak czy antycypacja oczekiwanej pełni. W tańcu wyrażona jest eschatologiczna radość, bo przekazywane są w nim nie tyle codzienne doświadczenia, lecz nadzieje i emocje ludzkiej egzystencji, które tu i teraz, jako chwilowe doświadczenia mogą istnieć. Można nawet powiedzieć: „W tańcu znajdujemy tajemnicze wyprzedzenie rozpoczętej pełni czasów”[19].
[17] Por. K. Wojciechowska, Salome i inne tańczące hetery. Taniec boski czy szatański?, „Więź” 8–9 (2012), s. 21.
[18] Por. I. Penner, T. Dauser, F. Kogler, Wenn Gebet Bewegung wird, dz. cyt., s. 15 – 20; T. Berger, Tanz – Gefährte des Glaubens, „Katechetische Blätter“ 112 (1987), s. 265–269; Taniec w liturgii, w: B. Nadolski (oprac.), Leksykon liturgii, Poznań 2006, s. 1562; H. Lander, Tanz – sprachlose Verkündigung, art. cyt., s. 63–64.
[19] T. Berger, Tanz – Gefährte des Glaubens, art. cyt., s. 265–267.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.