Księża w sieci

Niedziela 26/2013 Niedziela 26/2013

Wielu kapłanów, których mocno poruszyło słowo Pana, nosi w sobie pragnienie głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu i w każdy dostępny sposób. Dziś takim wyjątkowym kanałem ewangelizacji jest internet.

 

Wagę tych osobistych spotkań z drugim człowiekiem podkreślają wszyscy księża, z którymi rozmawiałam. Świadomi ryzyka pójścia na łatwiznę i ograniczenia ewangelizacji do działalności w sieci, mówią wyraźnie o zachowaniu umiaru i daleko idącej ostrożności.

Do wyboru, do koloru

– Wielkim plusem internetu jest to, że jest on powszechnym narzędziem pracy wielu osób –

mówi ks. Kapłański. – Nieraz nawet przy okazji można coś przeczytać i z tego skorzystać. Internet nie zastąpi jednak personalnych kontaktów z drugim człowiekiem. Sieć sprawia również, że niektóre osoby stają się w niej tak bardzo otwarte, że chciałyby się nawet spowiadać przez internet. Jednak nawet najtrudniejsze sprawy trzeba wypowiedzieć przed kapłanem podczas spowiedzi czy rozmowy duchowej. Internet daje szansę, by kogoś na taką konkretną rozmowę skierować.

– Jak na razie widzę same plusy takiej ewangelizacji – mówi ks. Chyliński. – Bo kto nie brał dotychczas Pisma Świętego do ręki, zaczyna konfrontować swoje życie z tym, co mówi Jezus. Komentarz na Facebooku umożliwia to wszystkim tym, którzy rano spieszą się do pracy i, obok różnych ciekawostek, jakie proponuje im świat, mogą również wybrać atrakcyjnie podany pokarm Boży – mówi ks. Roman.

A wybór jest ogromny. Księża – ci bardzo znani i ci, których nazwiska są popularne w mniejszych, bardziej lokalnych społecznościach – obecni są na Facebooku czy YouTube, prowadzą blogi czy audycje internetowe. Już papież Benedykt XVI nie tylko miał konto na Twitterze, ale aktywnie z niego korzystał, co kontynuuje jego następca papież Franciszek. Im więcej osób, tym więcej potrzebnych jest form, by trafić do różnych ludzkich wrażliwości czy gustów. Różne są także potrzeby czytelników. Jedni czytają Ewangelię z komentarzami on-line, bo nie mają czasu i robią to przy okazji, chcąc mimo zapracowania mieć jakikolwiek kontakt ze słowem Bożym. Inni chcą słowo Boże lepiej zrozumieć, bo nie zawsze w parafii jest okazja, by zadać pytanie duszpasterzowi. Jeszcze inni są przykuci do łóżka, a internet to ich jedyne okno na świat.

Majówki w sieci

Na portalu deon.pl każdego dnia maja można było przeczytać rozważanie do nabożeństwa majowego, przygotowane przez o. Marka Wójtowicza, jezuitę. – Te czytanki były najpierw wykorzystywane podczas majówek w diecezji tarnowskiej – mówi o. Marek, a teraz zostały opublikowane w internecie. Odzew na Deonie był bardzo dobry, przez cały maj zanotowaliśmy ok. 6 tys. odwiedzin. Cieszą mnie także bardzo pozytywne komentarze, niektórzy byli zaskoczeni faktem, że na deon.pl są majówki – opowiada jezuita.

Plusy i minusy

Księża zapytani o plusy i minusy internetowej działalności ewangelizacyjnej odpowiadają zgodnie, że pewnym problemem jest utrudniony kontakt z odbiorcą.

– Nie mam informacji zwrotnej – mówi ks. Kapłański. – Odzew jest tylko ze strony moich znajomych, których przez lata pracy mam dziś całkiem sporo. Oni z reguły czytają to, co piszę, i informują mnie, gdy czegoś im brakuje, gdy jest jakiś problem, choćby techniczny.

Kim są adresaci internetowej ewangelizacji?

– Dość często, gdy przygotowuję kazanie czy komentarz, myślę o konkretnej osobie – mówi ks. Kapłański. – Najczęściej kojarzę kogoś, komu chciałbym coś przekazać, zadedykować, o kim wiem, że takiego słowa wypływającego z Ewangelii potrzebuje. Ale o tym zazwyczaj wiem tylko ja i dany człowiek, a komentarze zawsze jeszcze do kogoś trafią.

Owoce

– Jestem zaskoczony stałością użytkowników – opowiada ks. Olszewski. – Po e-mailach, które otrzymujemy, widać, że z portalu korzystają osoby w każdym wieku, młodzi i starsi. Odezwała się do nas kiedyś 78-letnia kobieta z podziękowaniem za naszą działalność. Jej wnuczka ustawia jej codziennie laptop, na którym może obejrzeć Mszę św. transmitowaną każdego dnia z kościoła Księży Sercanów w Lublinie. Ta starsza pani bardzo się ucieszyła, że może korzystać z takiej możliwości, bo sama z powodu wieku i stanu zdrowia nie może uczestniczyć w nabożeństwach w kościele.

– Pewien sportowiec, zawodowy kolarz, napisał do mnie po internetowych rekolekcjach pt. „Ciemne noce Nikodema”, że wreszcie mógł uczestniczyć w rekolekcjach adwentowych i przygotować się do świąt – dzieli się radością ks. Michał. – Dotąd po wyczerpujących treningach nie miał takiej możliwości.

– Nie sposób też pominąć bardzo wymownych owoców internetowej ewangelizacji – mówi ks. Olszewski. Dzięki takiej nowoczesnej, praktycznej i popularnej formie przekazu naprawdę wiele osób wraca do Boga, do Kościoła, spowiada się po latach. Miałem taki przypadek, że pewien mężczyzna wysłuchał rekolekcji internetowych i to skłoniło go do pójścia do spowiedzi. Wyspowiadał się po... 67 latach – mówi ks. Michał. – Takie sytuacje pokazują, że choćby dla jednego takiego człowieka działalność ewangelizacyjna księży w sieci ma sens i jest potrzebna.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...