Strategia: uderz w pasterza!

W drodze 10/2013 W drodze 10/2013

Dziennikarze kierujący się strategią uderz w pasterza chętnie stroją się w piórka przyjaciół Kościoła i nie szczędzą biskupom „dobrych” rad. Podobnie jak kiedyś przeciwstawiali „ciasnego” i „reakcyjnego” prymasa Wyszyńskiego dobremu papieżowi Janowi XXIII, tak dzisiaj różne złe rzeczy wypisują o polskich biskupach, których nie obchodzi przykład wspaniałego papieża Franciszka.

 

Sam Pan Jezus zapowiadał swoim uczniom, że będą z Jego powodu prześladowani (por. J 15,20). Jednak prześladowanie, nawet jeżeli dotyka nas z powodu naszej wiary w Chrystusa, samo z siebie nikogo nie nobilituje. Wiele zależy od tego, w jaki sposób je znosimy. Otóż wydaje się, że naukę Pisma Świętego na ten temat da się sprowadzić do czterech następujących zasad:

Wolno nam wskazywać na niesprawiedliwość doznawanych przykrości. Przypomnijmy, że kiedy Pan Jezus został spoliczkowany, odpowiedział z godnością: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego mnie bijesz?” (J 18,23).

Doznając takich lub innych utrapień ze względu na Chrystusa, starajmy się wierzyć w pomoc Bożą. „Nie lękaj się ich – zapewnia Bóg Jeremiasza, powołując go na swojego proroka – bo jestem z tobą, by cię chronić” (Jr 1,8). Szaweł, powalony pod Damaszkiem, nie zdążył się jeszcze podnieść z ziemi, kiedy usłyszał słowa: „Obronię cię przed ludem i przed poganami, do których cię posyłam” (Dz 26,17). Przywołajmy tu komentarz św. Jana Chryzostoma do słów Jezusa, że posyła On nas „jak owce między wilki” (Mt 10,16): „Jak długo pozostajemy owcami, zwyciężamy. Otoczeni niezliczoną gromadą wilków, jesteśmy mocniejsi. Gdy jednak stajemy się wilkami, przegrywamy, ponieważ jesteśmy pozbawieni pomocy Dobrego Pasterza. Wszak nie jest On pasterzem wilków, ale owiec; dlatego opuści ciebie i odejdzie, jeżeli będziesz liczył tylko na siebie i nie będziesz oczekiwał, aby On okazał swoją potęgę”.

Jeśli doznawane przykrości staramy się znosić cierpliwie i po Bożemu, błogosławmy Boga z ich powodu i radujmy się: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie” (Mt 5,11–12). Apostołowie, poddani biczowaniu, „odchodząc sprzed Sanhedrynu, cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (Dz 5,41). Dlaczego należy radować się z powodu cierpliwego znoszenia prześladowań, obrazowo wyjaśnił – w przeddzień swojej śmierci męczeńskiej około 108 roku – biskup Ignacy w liście do młodego biskupa Polikarpa, w przyszłości również męczennika: „Trwaj niezłomnie jak kowadło pod ciosami młota. Wielki to zawodnik, który jest bity, a zwycięża”.

Szczególnie poruszające jest żądanie Pana Jezusa, żeby modlić się za swoich prześladowców (por. Mt 5,44) – to bowiem upodabnia cierpiących dla Jego imienia do samego Ojca niebieskiego, którego słońce jednakowo świeci ludziom dobrym i złym. Nie sposób nie przypomnieć tu, że On sam modlił się za swoich morderców – i to w godzinie, kiedy Go zabijali (por. Łk 23,34). „Błogosławcie tych, którzy was prześladują! – wołał apostoł Paweł – Błogosławcie, a nie złorzeczcie!” (Rz 12,14).

Ten ostatni wątek św. Tomasz z Akwinu wydobywa w swoim dziele O doskonałości życia duchowego jako charakteryzujący powołanie biskupów w Kościele: „Kiedy bowiem przyjęli na siebie troskę o cały Kościół, w którym częstokroć znajdują się tacy, co ich nienawidzą, bluźnią im i prześladują, oni muszą nieprzyjaciołom i prześladowcom okazywać w zamian miłość i dobrodziejstwa. Przykład takiej postawy widzimy w apostołach, których następcami są biskupi: otoczeni przez prześladowców, troszczyli się o ich zbawienie. Tak im nakazał Pan: Oto Ja posyłam was jak owce pomiędzy wilki (Mt 10,16), aby wielokrotnie pogryzieni, nie tylko nie zostali połknięci, lecz żeby jeszcze ich nawrócili”.

Porównajmy tę wypowiedź z wyznaniem, które na wiadomość o śmierci Bieruta złożył w swoich Zapiskach więziennych prymas Wyszyński, internowany wówczas w Komańczy: „Tyle razy w ciągu swego więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta. Może ta modlitwa nas związała tak, że przyszedł po pomoc. Oglądałem się za nim we śnie – i nie zapomnę o pomocy modlitwy. Może wszyscy o nim zapomną rychło, może się go wkrótce wyrzekną, jak dziś wyrzekają się Stalina – ale ja tego nie uczynię. Tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo”.

Jacek Salij – ur. 1942, dominikanin, duszpasterz, profesor teologii UKSW, autor wielu książek i artykułów, mieszka w Warszawie.

 

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...