Poszukiwanie Umiłowanego

Wieczernik 193/2013 Wieczernik 193/2013

Nie ma życia konsekrowanego z wyboru, jeśli wcześniej nie było daru Ojca udzielonego za sprawą Ducha Świętego

 

Przez profesję rad ewangelicznych osoba konsekrowana nie tylko czyni Chrystusa sensem swojego życia, ale stara się też odtworzyć w sobie w miarę możliwości „tę formę życia, jaką obrał sobie Syn Boży przyszedłszy na świat” (LG 1). Zachowując dziewictwo, przyjmuje do swego serca dziewiczą miłość Chrystusa i wyznaje Go wobec świata jako jednorodzonego Syna, jednego z Ojcem (por. J 10,30; 14,11); naśladując Jego ubóstwo, wyznaje Syna, który wszystko otrzymuje od Ojca i z miłością wszystko Mu oddaje (por. J 17,7.10); czyniąc ofiarę z własnej wolności, a przez to włączając się w tajemnicę Jego synowskiego posłuszeństwa, wyznaje Chrystusa jako nieskończenie umiłowanego i miłującego, jako Tego, który ma upodobanie jedynie w woli Ojca (por. J 4,34) (VC 16).

Życie w konsekracji to również nieustanne poszukiwanie Umiłowanego i odnajdywanie Go, przyjmowanie Jego miłości i nieudolne odpowiadanie na nią, przejmująco opisane w Pieśni nad pieśniami.

W Duchu: uwiedzenie, uzdolnienie i realizacja

Ta droga jest trudna! Jej głęboki sens ewangeliczny nie zabiera ani nie wyklucza wysiłku, bólu wyrzeczenia, czasu cierpienia czy smutku. Jednak Duch Święty „sprawia, że na przestrzeni tysiącleci coraz to nowi ludzie odkrywają zachwycające piękno tej trudnej drogi. Za Jego sprawą przeżywają oni niejako doświadczenie proroka Jeremiasza: «Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść» (Jr 20,7)” (VC 19).

To działanie Ducha Świętego sprawia, że zachwyt jest większy niż realnie przewidywane trudności. To On czyni człowieka zdolnym, żeby tę drogę podjąć, mimo że wymaga to przekroczenia ludzkiej natury w wielu obszarach. To On pomaga potem w podążaniu nią. Wreszcie „to On formuje dusze powołanych, upodabnia ich do Chrystusa czystego, ubogiego i posłusznego oraz przynagla do podjęcia Jego misji” (VC 19), więc nie tyle nawet uzdalnia do zrealizowania powołania, aby „stać się Chrystusowym”, co sam tego dokonuje.

W pewien sposób każda osoba powołana do życia konsekrowanego słyszy te słowa, jakie stały się odpowiedzią dla Maryi na pytanie: Jakże się to stanie?Duch Święty zstąpi na Ciebie (Łk 1,34-35). Jeśli ktoś, odczytując w sercu to powołanie, mówi: „nie dam rady!”, odpowiedź jest prosta: „tak, ale On da!”.

Po co?

Celowo to pytanie pada pod koniec, choć często stawiamy je na początku, przyzwyczajeni już do użytkowego traktowania świata. Ale to nie użyteczność jest podstawą istnienia życia konsekrowanego, tak jak nie jest jego uzasadnieniem to, że zgromadzenia zakonne prowadzą dzieła miłosierdzia lub mogą być podciągnięte pod organizacje pożytku publicznego.

„Życie konsekrowane staje się jednym z widzialnych śladów, które Trójca Święta pozostawia w historii, aby wzbudzić w ludziach zachwyt pięknem Boga i tęsknotę za Nim” (VC 20). Bóg, kochając, pragnie wszystkich ludzi przyciągnąć do siebie i obdarować miłością. Znak, jakim są ludzie oddani Mu przez konsekrację, jest jednym ze „sposobów Boga”, aby swoją miłość ujawnić, pokazać i wzbudzić jej pragnienie w innych Jego dzieciach. Pragnienie, które doprowadzi aż do wiecznego spotkania z Nim w Niebie! Pragnienie, którym żyje Kościół-Oblubienica czekając z utęsknieniem na zjednoczenie z Boskim Oblubieńcem.

Jest jednak prawdą, że „ten sam Duch, który nie pragnie bynajmniej, aby ludzie powołani przez Ojca byli oderwani od historii ludzkości, każe im służyć braciom zgodnie z ich własnym sposobem życia, zaś kształtując odpowiednio charyzmaty poszczególnych Instytutów, wskazuje im konkretne zadania, stosownie do potrzeb Kościoła i świata” (VC 19).

Realizacja tych konkretnych zadań wypływa w życiu osoby konsekrowanej z jej relacji (osobowej i niepowtarzalnej) z kochającym i umiłowanym Bogiem. Miłość daje życie. Miłość życiu służy. To realizuje się także w życiu osób konsekrowanych i stanowi dużo więcej, niż np. „akcje humanitarne”, „działalność pedagogiczna” czy „reagowanie na problemy społeczne” w powszechnym rozumieniu. Miłość rozprzestrzenia się i obejmuje ludzi, którzy są braćmi i siostrami (dziećmi tego samego Ojca), a także córkami i synami w niezwykłej tajemnicy ojcostwa i macierzyństwa duchowego. (Czy nazwać to „życiem bez rodziny”?)

Tajemnica i tęsknota

Konsekracja jest tajemnicą. Im dłużej dane mi jest nią żyć, tym bardziej jej głębia mnie przerasta. Im więcej ujawnia się moich słabości, tym bardziej zdumiewa mnie Boży dar wybrania. Im więcej doświadczam działania Ducha Świętego, tym bardziej rośnie we mnie ten zachwyt, który pociąga wciąż na nowo – do życia z Jezusem i dla Niego. Parafrazując znany wiersz ks. Jana Twardowskiego mogłabym powiedzieć: „przed konsekracją swoją klękam” – tak wielkim jest darem i tak bardzo jest „nie-moja”, nie ze mnie pochodzi!

Konsekracja jest też narzeczeńską tęsknotą za spełnieniem miłości, które stanie się możliwe w Wieczności, kiedy zobaczymy i poznamy Boga „twarzą w Twarz”. Jest głębokim czekaniem, przeżywanym w samym sercu Kościoła-Oblubienicy. Jest takim nieustannym, aktualnym do końca życia „już – ale jeszcze nie!”; jest stanem, który jak żaden inny w Kościele przyzywa Oblubieńca aż do końca czasów: „Marana tha!”.

s. Rita Hilbrycht należy do zgromadzenia Sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza (obliczanek), stale współpracuje z „Wieczernikiem” – jest autorką „Szkoły modlitwy”.

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...