Konferencja smoleńska niezależnych naukowców poszerza naszą wiedzę o okolicznościach i konsekwencjach tragedii smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 roku. Reakcje na tę konferencję dodatkowo wiele nam mówią o świecie, w którym dzisiaj żyjemy.
Już po raz drugi grono naukowców zorganizowało konferencję poświęconą badaniu przyczyn, okoliczności i konsekwencji katastrofy smoleńskiej. Jak napisali sami organizatorzy konferencji, wydarzenie z 10 kwietnia 2010 roku, w którym ginie prezydent z małżonką i 94 przedstawicieli polskiej elity, nie miało precedensu w historii, a jego okoliczności nie są wyjaśnione do dziś.
Naukowcy próbują wyjaśnić
„Wątpliwości, jakie zrodziło oficjalne śledztwo, i świadomość wagi tej tragedii w życiu kraju, skłania środowisko naukowe do rozpoczęcia działań, które na Zachodzie określane są jako tzw. śledztwo akademickie. Działania te nie są firmowane ani w jakikolwiek sposób wspierane przez oficjalne instytucje naukowe lub administracyjne. Nie są też w żaden sposób związane z działaniem innych ciał zajmujących się wyjaśnianiem tej tragedii. W szczególności nie mają żadnego związku z działaniem zespołu parlamentarnego ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Są całkowicie niezależną społeczną inicjatywą tych osób spośród środowiska naukowego, które poczuwają się do obowiązku wynikającego ze ślubowania doktorskiego – obowiązku dochodzenia prawdy w zakresie swych specjalności i przekazania jej współobywatelom”. Przywołuję tu obszerny fragment wprowadzenia zamieszczonego w materiałach konferencyjnych, ponieważ tę społeczną inicjatywę próbuje się teraz pokazywać jako działanie polityczne, realizowane na zamówienie jednej partii, mające na celu „podważenie wiarygodności i delegitymizację demokratycznie wybranych władz” (prof. Wojciech Sadurski). Tak jak ubiegłoroczna konferencja, ta też nie miała ambicji wyjaśnienia wszystkich okoliczności katastrofy. Naukowcy zdają sobie sprawę, że są w sytuacji, w której wszystkie podstawowe dowody rzeczowe pozostają poza możliwościami badawczymi, a te, które ostatecznie udostępniono do badań, zostały wcześniej przefiltrowane przez Rosjan. Jak sami twierdzą, „rodzi to szczególną ostrożność przy formułowaniu hipotez, (...) bowiem nawet te badania, które były przeprowadzone w USA (odczyty Universal Avionics – producenta tzw. polskiej skrzynki), zostały wykonane jedynie w oparciu o te dowody, które udostępniła strona rosyjska”.
Operacja „rechot”
Badania realizowane w tak trudnych warunkach, bez grantów i jakichkolwiek dedykowanych środków (organizacja konferencji finansowana była ze składek pozyskiwanych od uczestników), a przede wszystkim dotychczasowy dorobek kilkudziesięciu wybitnych jej uczestników, powinny budzić jeśli już nie szacunek, to przynajmniej życzliwe, neutralne zainteresowanie. Tymczasem spora część mediów, skoro okazało się, że nie można przemilczeć tego wydarzenia, relacjonowała je w sposób daleki od rzetelności. Dla pracowników niektórych redakcji (bo trudno pisać o nich „dziennikarze”) ważniejsze od informacji było dyskredytowanie uczestników. Przykład puszki po napoju, zamiast pytań o możliwe zachowania aluminium podczas gwałtownego zgniatania, wywołał rechot. „Kabaret”, „cyrk”, „fantasmagorie”, to skromna próbka języka prasowych doniesień. Inwektywy, wyzwiska, wyrwane z kontekstu i zmanipulowane wypowiedzi, a przede wszystkim werbalna agresja, to nie cecha anonimowych „hejterów” na blogach. Pod takimi tekstami podpisują się konkretni ludzie, publikujący w oficjalnych periodykach. Przywoływanie nazwisk uważam za nieuzasadnione poświęcanie im uwagi. Wystarczy skorzystać z wyszukiwarki internetowej. Pikanterii dodaje to, że te same gazety kilka dni wcześniej odnotowały fakt wręczenia państwowych odznaczeń przez prezydenta Komorowskiego wybitnym naukowcom. Okazuje się, że w gronie odznaczonych profesorów było trzech członków komitetu naukowego obśmiewanej konferencji. Interesująca jest też reakcja jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych. Wobec wielu udowodnionych błędów w raporcie rosyjskim i polskim redakcja ta nigdy nie wysłała swojej ekipy, żeby np. w Rosji sprawdzić okoliczności tragedii, natomiast tuż po publikacji badań prof. Cieszewskiego wysłano do USA ekipę telewizyjną, która nęka pracowników Uniwersytetu w Georgii, zbierając materiał na temat naukowca. Jaka będzie bezstronność i rzetelność efektu pracy tych reporterów, możemy się tylko domyślać.
Odmowa wiedzy
Zdumienie budzi także postawa oficjalnych ciał powołanych przez rząd do wyjaśnienia katastrofy. Gdy prof. Chris Cieszewski z Uniwersytetu w Georgii, analizując zdjęcia satelitarne regionu, w którym rosła brzoza, zwrócił uwagę na podobieństwo zdjęć z 5 kwietnia i tych z 12 i 13 kwietnia oraz różnicę zdjęć ze stycznia 2010, wykazując, że brzoza mogła być złamana przed zdarzeniem, eksperci zespołu Macieja Laska nazwali jego teorię fantazją. W odpowiedzi na zaprezentowane modele, zdjęcia i obliczenia amerykańskiego profesora, rządowi specjaliści nie pokazali konkretnych argumentów. Nie było żadnych analogicznych opracowań, obliczeń czy zdjęć. Maciej Lasek jako kontrargument przywołał wypowiedź ukrywającego się pod pseudonimem blogera, a Naczelna Prokuratura Wojskowa w oświadczeniu napisała że „dysponuje zeznaniami świadków, z których wynika, iż doszło do uderzenia lewym skrzydłem w brzozę”. Próbowałem więc skonfrontować opracowanie prof. Cieszewskiego z dr. Maciejem Laskiem w studiu TVP, niestety przewodniczący rządowego zespołu nie odpowiedział na zaproszenie do programu. Ponieważ organizatorzy konferencji zapowiedzieli, że tak jak po pierwszej konferencji, tak i teraz publikacja zawierająca rzetelne opracowanie wszystkich referatów zostanie wysłana do bibliotek uniwersyteckich, a także do Naczelnej Prokuratury Wojskowej, istnieje szansa, że pan Lasek pokwapi się i zapozna z tymi materiałami. Skoro premier zatrudnił go do propagowania wiedzy o rządowym raporcie, wydaje się zrozumiałe, że przewodniczący powinien znać naukowe opracowania i ustalenia wykazujące sprzeczności i braki tego raportu. Lista instytucji i bibliotek, które otrzymają materiały, jest dostępna na www.konferencjasmolenska.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.