Czasem trzeba przeprowadzić zgrabną lekcję podsumowującą. Przykładem jest niespodziewane zastępstwo. Myślę sobie - o kurcze! Skąd ja teraz wezmę gadżety, na czym oprę efekt „stania na głowie”? Chwila, moment i jest koncepcja – chwała Duchowi Świętemu!
Ładuję się energicznie do klasy, chociaż młodzież z jednej strony i tak szczęśliwa - właśnie przepada im fizyka, no ale i z dużą dozą niepewności, bo nie wiedzą, czy dam się namówić na film. Właściwie wiedzą – nie dam się. Nie daję im także czasu na wątpliwości – muszę mieć przewagę. Dlatego po modlitwie od razu informuję – wyciągamy niezbędne przedmioty – kartkę (zeszytów nie mają – religii nie było w planie), długopis i OŁÓWEK – ten ostatni koniecznie!
Odkryjemy dziś pięć ołówkowych rad – bierzmy się do dzieła! W celach inspirujących rysuję na tablicy przepiękny ołówek. „Przyjrzyjcie się uważnie swojemu ołówkowi, żeby on pisał –co jest potrzebne?” Równocześnie chórem padają dwie odpowiedzi: wyrywny Wojtek krzyczy: „Strugaczka!”, a szybka Sylwia – „Nasza ręka!”. Mówię, że obie odpowiedzi są prawidłowe i korzystając z prawa wyboru zaczynam od wypowiedzi Sylwii.
Jeśli my jesteśmy dziś ołówkiem – tak, tak proszę zrobić ten zabieg umysłowy, to nie ma innej rady, żebyśmy pisali - musimy się poddać czemuś co nas pokieruje. Kto jest ponad i tym wszystkim zawiaduje? Nie będę teraz udowadniać, że Bóg. Ja przyjmuję to za pewnik. Jeśli w tym świecie nie pozwalasz się kierować Bogu, to znaczy, że kogo wybierasz? Ja wolę stawiać na Pewnego Twórcę, który ma wizję całości. Piszemy, szanowni państwo, rada nr I:
Pozwól się kierować Bogu, On wie lepiej i pewnie poprowadzi Cię do celu.
Teraz czas na strugaczkę Wojtka – zobaczcie, mam tu złamany ołówek, wkładam go do strugaczki... „No nie!” – nie wytrzymuje raptowny Robert. „Przecież wiemy co się stanie”. Super Robercie – opisz nam to. „Będziemy strugać, ołówek się trochę zmniejszy, ale za to będzie pisał lepiej, bo będzie naostrzony” – lekko zblazowany kończy.
Podsumowuję – rewelacja! Takie proste, a tak się z tym zmagamy. To jest kolejna recepta, tym razem na podejście do cierpienia w naszym życiu. Jest one obecne u każdego i trzeba się z nim zmagać. I chociaż poddajemy się jak ten ołówek, ostrym nożom cierpienia, to jeśli wyjdziemy z tej próby zwycięsko, będziemy lepsi. Żeby coś osiągnąć, musimy się zużywać, jednak stajemy się przez to „ostrzejsi” i lepiej piszemy w przyszłości. Zapisujemy radę II:
Poddawaj się struganiu – cierpienia zawsze są obecne. Trochę cię niszczą, ale sprawiają, że stajesz się lepszy, bardziej doświadczony.
Żeby ołówek był ołówkiem, co musi mieć? Odpowiedź z klasy pada natychmiast – grafit! Podnieście swoje ołówki do góry, zobaczcie ile mamy kolorów, niektóre nowiutkie, niektóre poobgryzane, większe, mniejsze – ale dalej są ołówkami. Kto podsumuje trzecia radę? Ambitna Ania mówi śmiało: „Nieważne jaki jesteś z zewnątrz, ważne co masz w środku”. Pięknie, zapiszmy to i dodajmy:
Słuchaj swojego serca, idź za jego głosem.
Kolejne pytanie, czym różni się ołówek od długopisu, co jest w nim takiego wyjątkowego? Nieśmiały Nikodem odważa się i mówi: „Można go wymazać, jak coś nie wyjdzie”. Brawo, o to mi właśnie chodziło. Nie ma na tym świecie człowieka, który nie popełniałby błędów. Każdy z nas je robi. To jeszcze nic złego, to jest normalne. Tylko, proszę Państwa, trzeba je naprawiać. Bardzo żałosny jest człowiek, który nie umie przyznać się do błędu (tacy ludzie irytują). Drugim nieszczęściem w tym przypadku może być nieumiejętność uczenia się na własnych błędach. Piszemy radę czwartą, na pocieszenie przypominam, że przedostatnią:
Nie bój się wymazywać, poprawiać swoich błędów, ucz się na nich.
Biorę białą kartkę, ołówek i robię krechę, pytam co zostawiłam.– „Ślad!”, obudziła się na koniec lekcji Ola. Tak Olu, cokolwiek robimy, mówimy: zostawia ślad, pamiętacie lekcję „Efekt domina”?. Ta prawda jest niezmienna, zapiszmy i będziemy mięli uroczy fajrant:
Wszystko co robisz i mówisz w życiu pozostawia ślad i trzeba być tego świadomym.
***
W placówce opiekuńczo-wychowawczej, w której pracuję, zdarzyło mi się, że Mateusz wykrzyknął i rozłożył mnie tym na łopatki: „Pani, jest jeszcze jedna rada: jak będziesz słabo pisać, znaczy przyciskać ołówek, to na dłużej starczy”. Jak ochłonęłam, po paru sekundach, odparowałam: „OK Mateusz, ale będziesz mniej widoczny, wyraźny, dla świata. Wybieraj: bycie konkretnym, czy bezpłciowym staruszkiem, który w spokoju i bez fajerwerków przekroczy setkę?”
Katechetka w jeansach
Na podstawie materiałów katechetycznych
Wydawnictwa Sióstr Loretanek
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.