Krótkie spojrzenie na rozwój antykatolicyzmu (XVI–XVII wiek)
Okresem przełomowym, także w odniesieniu do dynamiki i treści antykatolickiej propagandy, stała się reformacja oraz czas starcia dwóch wizji reformy Kościoła: protestanckiej i katolickiej (zwanej kontrreformacją), a więc wieki szesnasty i siedemnasty. Wtedy, w ogniu gwałtownych sporów wyznaniowych (ale i związanych z nimi niemniej gorących polemik politycznych) rozwijana jest po stronie protestanckiej cała gama środków propagandowych. Antykatolicyzm staje się wówczas – w odróżnieniu od wcześniejszych herezji – nie tylko wzmożoną krytyką współczesnego Kościoła, ale sięganiem głęboko w historię. Powstaje coś, co nazywa się do dzisiaj „czarną legendą” (leyenda negra) Kościoła, której najważniejsze elementy w postaci wypraw krzyżowych czy inkwizycji także w naszych czasach jest nieodłącznym elementem inkryminowania „krwawych plam” na sumieniu Kościoła.
Twórca reformacji, Marcin Luter, pisząc o krucjatach, przyznawał, że „gdybym był żołnierzem i jako sztandar wojskowy widział herb jakiegoś księdza lub krzyż, nawet gdyby to był krucyfiks, uciekałbym jakby mnie diabeł gonił”. Dla Lutra nie tak bardzo liczył się „grób, którym władają Saraceni” [chodzi o Święty Grób Chrystusa w Jerozolimie], ale Biblia mordowana i grzebana przez „papistów”, a „której ciało strzeżone jest przez inkwizytorów.” Według niemieckiego reformatora ekspansja muzułmanów w Europie powinna być traktowana jako kara Boża a nie jako zagrożenie; jako kara za grzechy „papistów” (czyt. katolików).
W podobny sposób wypowiadał się także Thomas Fuller – jeden z przywódców ruchu reformacyjnego w szesnastowiecznej Anglii stwierdzał, iż wyprawy krzyżowe były najlepszym dowodem na to, że „papieże rzymscy celowali w wykorzystywaniu prostaczków”. A wszystko po to, aby „kupować ziemię tanio, a sprzedawać niebo drogo”[1].
W angielsko-niderlandzkim kręgu protestanckim powstała w szesnastym wieku czarna legenda inkwizycji[2]. Ponieważ zaś w tym czasie wspomniane kraje protestanckie (Anglia i Niderlandy) toczyły długoletnie wojny z Hiszpanią – katolickim mocarstwem stojącym wówczas u szczytu swojej potęgi, dzieła demaskujące „zbrodnie” inkwizytorów koncentrowały swoją uwagę głownie na inkwizycji hiszpańskiej. Typową pod tym względem publikacją była książka hiszpańskiego kalwina ukrywającego się pod pseudonimem Reginaldus Montanus, który w 1567 roku wydał drukiem „Odkrycie i jasne ukazanie praktyk Świętej Inkwizycji Hiszpańskiej”. To „odkrycie” nie tyle jest jednak źródłem do poznania dziejów inkwizycji (hiszpańskiej w szczególności), co raczej doskonałym źródłem dla poznania dziejów powstawania w kręgu protestanckim antykatolickiej propagandy. Jak w przypadku każdej propagandy, w dużym stopniu odwołującej się do strachu graniczącegoym z histerią.
Montanus przedstawił inkwizycję jako przenikającą całe państwo instytucję, rozciągającą swoje macki na wszystkie niemal kręgi społeczeństwa. Kierowali nią sadystyczni inkwizytorzy, skazujący bez zmrużenia oka podejrzanych o herezję na tortury, na stos lub na dożywotnie przebywanie w ciemnych lochach. Ofiar inkwizycji, jak utrzymywał Montanus, były zaś setki tysięcy, jeśli nie miliony. Można powiedzieć, że dzieło Montanusa jest archetypiczne dla wszystkich późniejszych propagandystów traktujących atak na instytucję inkwizycji jako porte parole ataku na katolicyzm jako taki. A więc radykalne wyolbrzymianie ofiar trybunałów inkwizycyjnych, brak wzmianek o tym, że w zdecydowanej większość kary zasądzane przez inkwizytorów były karami pokutnymi (modlitwa, pielgrzymki, noszenie specjalnych strojów pokutnych tzw. sanbenitos), nierozróżnianie między inkwizycją rzymską (instytucją kościelną) a inkwizycją hiszpańską (podporządkowaną hiszpańskiej Koronie), a nawet mistyfikacja samego pojęcia auto-da-fe, traktowanego – niezgodnie z rzeczywistością – jako synonim płonącego stosu.
Płonące stosy jako znak rozpoznawczy katolicyzmu stały się jednym z elementów służącychm protestanckim propagandystom do modelowania angielskiej świadomości narodowej oraz angielskiego patriotyzmu w czasach elżbietańskich (panowanie Elżbiety I Tudor w latach 1558 – 1603). Kluczowym, formacyjnym tekstem dla utrwalającego się wówczas na Wyspach anglikanizmu, obok protestanckiego tłumaczenia Pisma Świętego (tzw. Biblia Króla Jakuba), „Book of Common Prayer” stało się opublikowane po raz pierwszy w 1563 roku dzieło Johna Foxe’a „Book of martyrs”. W krótkim czasie stało się ono bestsellerem formującym w decydujący sposób protestancką tożsamość na Wyspach, z dużą pomocą władz państwowych, które wymagały, by każda parafia anglikańska posiadała przy najmniej jeden egzemplarz tej książki[3].
Foxe przedstawił na kartach swojego dzieła heroiczne czasy angielskiego protestantyzmu w okresie krótkiego panowania Marii Tudor (1553 – 1558). Stałość protestanckich męczenników kontrastowana jest tutaj z okrucieństwem katolickiej monarchini (to dzięki Foxowi przylgnął do niej przydomek „Krwawej Marii” – „Bloody Mary”) oraz jej hiszpańskiego męża (króla Hiszpanii, Filipa II). Foxe oraz inni tego typu propagandyści przechodzili do porządku dziennego nad takimi „niewygodnymi” faktami jak entuzjastyczne przyjęcie przez Anglików rządów starszej córki Henryka VIII jako szansy na trwały powrót do „starej wiary” (katolicyzmu), bardzo ograniczony charakter represji, niechęć szeregu katolickich biskupów w okresie panowania Marii do fizycznego represjonowania protestantów oraz to, że protestanci ginęli na stosach również za panowania Henryka VIII i to nawet w okresie, gdy król formalnie zerwał łączność z Rzymem i ogłosił się w 1534 roku Głową Kościoła w Anglii[4].
Jednak wzmożona, a co ważniejsze długotrwała propaganda odniosła swój skutek. Podczas bardzo długiego panowania Elżbiety I wyrosło nowe pokolenie Anglików, dla którego Msza święta i inne formy katolickiej pobożności były czymś obcym. Katolicyzm (pogardliwie nazywany „papizmem”) stał się nie tylko symbolem okrucieństwa, tyrańskich rządów, ale i symbolem narodowego zaprzaństwa, zdrady[5]. Takie były rezultaty propagandowego przetworzenia konfliktu angielsko-hiszpańskiego (ze swoją kulminacją w postaci nieudanej misji Wielkiej Armady w 1588 roku) jako zderzenia się „mocy światłości” z „mocami ciemności” (Hiszpania, a w tle papiestwo). Odtąd bycie katolikiem oznaczało dla mieszkańca Albionu nieuchronne dryfowanie w kierunku zdrady narodowej (i odwrotnie: protestant oznaczał dobrego patriotę). Ale nie tylko. Było czymś gorszym, bo wysługiwaniem się Antychrystowi[6].
Traktowanie Kościoła katolickiego – papiestwa przede wszystkim – jako wypełniających się proroctw o nadejściu Antychrysta vel Nierządnicy Babilońskiej (Apokalipsa św. Jana) było często eksploatowanym tematem w antykatolickiej propagandzie epoki reformacyjnej[7]. Podstawową trudność, jaką dla reformatorów był fakt, że tworzone przez nich wspólnoty protestanckie były czymś nowym, niespotykanym w dziejach Kościoła powszechnego (zarówno wschodniego jak i zachodniego), rozwiązywano tworząc tzw. teorię dwóch Kościołów.
[1] Cyt. za R. Ellenblum, Crusader castles and modern histories, Cambridge 2007, s. 5
[2] Szerzej na ten temat zob. H. Kamen, Inkwizycja hiszpańska, Warszawa 2005, s. 281 – 294.
[3] E. Duffy, The repression of heresy in England, w: A. Borromeo (ed.), L’Inquisizione. Atti del simposio internazionale, Citta del Vaticano 2003, s. 453; R. Clifton, The popular fear of catholics during the English Revolution, „Past and Present. A Journal of historical studies“, nr 52/ 1971, s. 38; C. Z. Wiener, The beleaguered isle. A study of Elizabethan and early Jacobean anti-catholicism, „Past and Present“, nr 51 / 1971, s. 28.
[4] Na ten temat zob. E. Duffy, op. cit., s. 449 – 451, 457 – 461.
[5] L. Colley, Britons. Forging the nation 1707 – 1837, London 1996, s. 27 – 28.
[6] Szerzej na ten temat zob. L. Alvarez-Recio, Fighting the Antichrist. A cultural history of anti-catholicism in Tudor England, Brighton 2011 (zwłaszcza s. 119 – 126).
[7] Zob. m. in. M. Wriedt, Luther’s concept of history and the formation of an evangelical identity, w: B. Gordon (ed.), Protestant history and identity in sixteenth-century Europe, vol. 1, Aldershot 1996, s. 34 – 35.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.