Jak przyjąć do wiadomości, że Jezus nie zbuntował się wobec wydanego na siebie wyroku? Czy w ogóle miał taką możliwość? Dlaczego dobrowolnie przyjął na siebie niezasłużoną żadną własną winą śmierć?
Bunt to naturalna reakcja, która pojawia się zawsze wtedy, gdy ktoś chce naruszyć nasze dobro. Młodzi ludzie buntują się wyjątkowo często. Młodość to czas, w którym jesteśmy bardziej niż zwykle wrażliwi i nie chcemy dopuścić do tego, aby ktokolwiek (łącznie z rodzicami) naruszał naszą samodzielność, wolność, swobodę – krótko mówiąc jakieś dobro, które nam się należy.
Teraz wyobraźmy sobie, że ktoś w wyjątkowo brutalny, bestialski sposób chce odebrać nam życie. Kto w takiej sytuacji zachowałby milczenie? Kto zrezygnowałby z walki? Kto mimo świadomości bycia niewinnym poddałby się niezasłużonej karze i pozwoliłby na swoje unicestwienie?
Odpowiedź brzmi: Jezus!
Wielokrotnie słuchając w kościele opisu Męki Pańskiej, trudno było mi zrozumieć postawę Jezusa. Nie mogłam pojąć, dlaczego On milczy? Czasem narastała we mnie swego rodzaju złość i obmyślałam, co powinien powiedzieć. Dlaczego pozwala na to, aby opluwali Go i wyzywali zbrodniarze, którzy za chwilę dokonają straszliwej egzekucji? Dlaczego pozwala na zmieszanie się z błotem, na ośmieszanie, drwiny, obrażenie wobec ludzi, ukoronowanie cieniową koroną i pogardę? Dlaczego nie zawoła do Nieba i nie spuści na nich wszystkich gromów? Dlaczego nie zachowuje się „jak baranek na rzeź prowadzony”?
Odpowiedź na te wszystkie pytania jest zarazem bardzo prosta i bardzo trudna. Jezus mimo potwornego cierpienia, mimo chwili słabości wyrażającej się w słowach z ogrodu Oliwnego: „Ojcze, jeśli to możliwe, odbierz ode mnie ten kielich” ma pełną świadomość swojej misji. On przyszedł na świat właśnie po to, aby ponieść śmierć, którą odkupi ludzkość. Nie zamierza sprzeciwiać się Bożej woli. Należy w tym miejscu pamiętać o tym, że On sam jest Bogiem. Przyszedł na świat, aby wypełnić historię zbawienia człowieka – przezwaną rajskim nieposłuszeństwem. Jest nowym Adamem, który dopełnia zbawczej misji.
W odróżnieniu od naszego praojca Adama nie buntuje się wobec Bożej woli, ale całkowicie się jej poddaje.
Słowa wypowiedziane w ogrójcu nie są zatem chęcią rezygnacji z dopełnienia zbawczego posłannictwa, nie są odwróceniem się od Bożego zamysłu, ale jedynie świadectwem ludzkiej natury Jezusa.
Jezus nie buntuje się, bo jest „spokojny” o to, że znajduje się „w dobrych rękach” – w rękach Swego Ojca. Ma świadomość tego, jak skończy się Jego męka. Wie, że zmartwychwstanie po trzech dniach od śmierci. Ręce jego oprawców potwornie go skatują i sponiewierają, a w końcu ukrzyżują, ale ostatni ruch należy tutaj do Boga. On w końcu podźwignie Go z grobu. Ręka Boska zwycięży nad ludzką. Śmierć zostanie pokonana i zajaśnieje zbawienie.
Od Jezusa każdy z nas mógłby nauczyć się wielkiej pokory i zaufania. Nikt innych nie stałby z „założonymi rękami”, będac wydawanym na niezasłużoną śmierć. Jego milczenie w tych dniach jest szczególnie wymowne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.