Z kard. Paulem Josefem Cordesem, byłym przewodniczącym Papieskiej Rady „Cor Unum” i wiceprzewodniczącym Papieskiej Rady ds. Świeckich, rozmawia ks. Bohdan Dutko MS
Podczas przerwy na korytarzu papież chwycił mnie za rękę i powiedział: „Kontynuuj tę walkę”. Później wydał piękną posynodalną adhortację apostolską Christifideles Laici, w której wsparł bardzo mocno kościelne ruchy świeckich. Jan Paweł II przez swoją troskę o te ruchy stał się ich przyjacielem. On ze swoim doświadczeniem z Oazą chciał pchnąć wszystkich świeckich do ewangelizacji, bo to jest zadanie człowieka ochrzczonego, a nie tylko wyświęconego, chociaż ewangelizacji nie prowadzi się bez prezbitera. Podziwiałem w papieżu ścisły związek między wiarą i człowieczeństwem. Zawsze, kiedy dotykał tematów socjalnych, odnosił je do wiary. Ci, którzy działają na polu socjalnym czy też w walce o sprawiedliwość społeczną zapominają, że my chrześcijanie nie jesteśmy politykami, ale mamy zawsze nieść wiarę. Jesteśmy związani z wiarą i nie możemy nigdy czynić tego, co chciała czynić teologia wyzwolenia, to znaczy uprawiać polityki tylko w wymiarze horyzontalnym. Papież nigdy tego nie chciał. W tym temacie współpracował bardzo ściśle z kardynałem Ratzingerem. Podziwiałem Go za to, że nie zapominał nigdy o Słowie Bożym. Każdy temat, który podejmował, realizował w świetle Słowa Bożego. Życie pokazuje, że nie każdy jest zdolny łączyć jedno z drugim. Chcę podkreślić Jego wielkie zaangażowanie apostolskie przez liczne podróże po wszystkich kontynentach. Mówi się, że Jan XXIII otworzył okna Watykanu, a Jan Paweł II otworzył na oścież drzwi Watykanu. Był bardzo kontaktowy i autentyczny. Nie mógłby robić tego, co robił bez papieża Jana XXIII i Jana Pawła I, którzy utorowali Mu drogę.
Co powie Eminencja o cierpieniu i umieraniu Jana Pawła II?
Według mnie, całe Jego przesłanie, które zostawił światu, zostało zwieńczone na końcu Jego życia, wraz z Jego śmiercią. Tym, co było tak przekonywujące, to Jego autentyczność. Ostatnie dni swojego życia, które pozostawił w naszej pamięci, są bardzo mocne. Słyszałem od wielu osób, że Jan Paweł II nie powinien pokazywać światu swojego cierpienia, starości i własnej śmierci. Mówili, że zwierzę, kiedy umiera, ukrywa się, nie pokazuje się. Tymczasem On, odsłaniając swoje umieranie światu, temu światu, który nie chce umierać, „wygłosił” katechezę, że nasze życie nie kończy się! Że śmierć jest tylko przejściem do domu Ojca! Dlatego cierpienie nie może nas gorszyć. Kiedy byłem przewodniczącym Papieskiej Rady „Cor Unum”, koordynującej działalność charytatywną Kościoła katolickiego, widziałem wiele strasznych rzeczy. Św. Augustyn, którego cytuje papież Benedykt XVI w swojej pierwszej encyklice Deus caritas est, daje odpowiedź wiary na nasze cierpienie: «Si comprehendis, non est Deus − jeśli Go pojmujesz, nie jest Bogiem». Nie możemy sądzić Boga. Nie możemy oceniać, mówiąc, że to, co robi, jest dobre albo złe! Są rzeczy w naszym życiu, których nie rozumiemy.
Która z biblijnych figur według Eminencji przypomina Jana Pawła II?
Dla mnie taką figurą bez wątpienia jest św. Paweł, który przemierzał świat, aby głosić Ewangelię, głosić Jezusa Chrystusa i czynił to bez zmęczenia. On był ewangelizatorem.
Podczas uroczystości pogrzebowych, zgromadzeni wołali: „Santo Subito”. Dlaczego?
Papież Benedykt posłuchał tego wołania. Nie natychmiast, ale bardzo szybko! To jest logika tego, co powiedzieliśmy wcześniej. Jeśli ktoś jest prawdziwy, autentyczny także w sposobie, w jaki umierał, staje się natychmiast ważną figurą. My potrzebujemy pomocy i idziemy do tych, którzy są blisko Boga. Kiedy myślę o piusce Jana Pawła II, którą mam w kaplicy, to wiem, że On żyje. Czuję jego obecność, bliskość i to, że nas rozumie. W tym zawołaniu „Santo Subito” lud złożył swoją ufność. Papież nie był kimś dalekim. Był jednym z nas jako człowiek. Dlatego tak bardzo potrzebujemy kogoś, kto nas zrozumie i nam pomoże. Nie tyle On oczekuje czci dla siebie – tak sobie myślę – ile On jest naszą nadzieją. Wielcy święci w historii zawsze przyciągali do siebie. Dla przykładu – doczesne szczątki św. Franciszka zostały skradzione z Asyżu i zabrane do Peruggi. Ludzie, którzy to uczynili, nie byli złodziejami w tym sensie, jak my to rozumiemy – oni chcieli mieć u siebie doczesne szczątki Franciszka nie dlatego, by je czcić, ale by odnieść korzyści duchowe dla siebie. Dlatego myślę, że taka też była pierwsza motywacja tego zawołania „Santo Subito”. Towarzyszyła temu także pewność, że Jan Paweł II jest blisko Boga. W naszej pobożności jesteśmy egoistami, zawsze chcemy coś dla siebie.
Zauważyłem, że miejscem najbardziej obleganym i rozmodlonym jest kaplica św. Sebastiana, gdzie jest trumna Jana Pawła II... Sam prosiłem o łaskę zdrowia dla mojego przyjaciela Grzegorza. O modlitwę w tej intencji proszę także waszą Eminencję.
Pan powiedział: proście, a będzie wam dane... I nie zapominajmy też o dziękowaniu. Pamiętamy tę Ewangelię, która mówi o dziesięciu uzdrowionych, ale tylko jeden wrócił, by podziękować. A gdzie było pozostałych dziewięciu? Będę się modlił za Grzegorza właśnie przez wstawiennictwo Jana Pawła II. Znam księdza z Kostaryki, który ukończył seminarium w Niemczech. U niego lekarze stwierdzili guz rakowy obok ucha. Udał się do Niemiec, gdzie diagnoza była taka sama: rak. Został wyznaczony termin operacji. Kiedy wracał do domu, bardzo płakał w samochodzie. Zaczął się modlić przez wstawiennictwo Jana Pawła II o łaskę zdrowia. Po kilku dniach udał się na wyznaczoną operację. Wtedy lekarze stwierdzili, że po raku nie ma śladu. Cuda są możliwe i jeśli są dobre dla nas, Pan je czyni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.