Zobaczyłem prawdziwą Ewangelię

eSPe 117/4/2015 eSPe 117/4/2015

Zwiedził blisko 50 krajów świata o czym można przeczytać na blogu paragonzpodrozy.pl. Ale zdecydował się też na wyjątkową podróż po Polsce w poszukiwaniu Kościoła ubogiego dla ubogich. O swoich odkryciach opowiada Patryk Świątek, autor książki Dotnij Boga.

 

Wśród wielu Twoich podróży jest jedna wyjątkowa i to po Polsce. Jej efektem jest książka „Dotknij Boga”.

Założenie było takie, żeby spróbować odkryć ubogi Kościół w Polsce. Od pierwszych dni wiedziałem, że planu tej podróży nie wymyślam, ale robi to Ktoś na górze. Muszę też przyznać, że była to dla mnie trudna podróż. Trzy miesiące bez pieniędzy, stopem, z proszeniem o jedzenie czy nocleg – to było duże wyzwanie.

Jaki Kościół zobaczyłeś w czasie tej podróży?

Zobaczyłem Kościół, który mnie totalnie zadziwił. Całkiem inny od tego, który oglądam na co dzień. W tym Kościele najważniejszy jest człowiek, na pierwszym miejscu jest słabość, a główną cechą, która wyróżnia animatorów tego życia jest pokora. Ten Kościół tworzą ludzie, którzy zrezygnowali z wielu przywilejów po to, żeby być bliżej ludzi potrzebujących. Zobaczyłem Kościół, który naprawdę jest ubogi i naprawdę jest dla ubogich. We wszystkich tych miejscach zakonnicy czy szefowie wspólnot byli bardzo blisko tych ludzi, żyli z nimi na tym samym poziomie a przecież ich przeszłość czy teraźniejszość mogły odstraszać. Mam wrażenie, że zobaczyłem prawdziwą Ewangelię.

W czasie tej podróży rzuciła mi się też w oczy forma modlitwy, której wcześniej mało doświadczyłem – cicha adoracja. W większości miejsc, w których byłem do dyspozycji członków wspólnot była mała kaplica z Najświętszym Sakramentem a stałym punktem dnia była godzinna adoracja w ciszy. Klękali przed Panem Jezusem i po prostu chcieli spędzić z Nim czas. Nie modlili się litaniami czy na różańcu; po prostu klęczeli i patrzyli się w Pana Jezusa; chcieli spędzić czas w Jego towarzystwie. To było dla mnie WOW. Te momenty w ciągu dnia niesamowicie mocno mnie naładowywały.

Muszę powiedzieć, że dla mnie to też najważniejszy element historii, którą opowiadasz – siła modlitwy. Z jednej strony doświadczają jej ludzie „po przejściach”, z drugiej ci, którzy zdecydowali się wśród nich i dla nich żyć. Modlitwa jest tym, co napędza życie każdego z nich.

Szczególnie widać to w Cenacolo, gdzie chłopcy, którzy przez większą część swojego życia ćpali, dealowali i robili wiele innych złych rzeczy, muszą dokonać przemiany w swoim sercu. Oni są tak zepsuci, że to jest ultratrudne zadanie. W Cenacolo zobaczyłem, że jest to możliwe wyłącznie przez gigantyczną ilość modlitwy, dlatego ten rozdział książki nazwałem „Zmiażdżeni modlitwą”. Widać, jak każde piętnaście minut spędzone przed Najświętszym Sakramentem ich przemienia, ale ten proces trwa kilka lat. Zobaczyłem, że bez tego ich przemiana nie byłaby możliwa, dlatego zacząłem to stosować w swoim życiu. Przed tą podróżą wstydziłem się prosić o prozaiczne rzeczy…

…prosić Boga?

Tak. Wydawało mi się, że takie bezpośrednie prośby muszę zostawić na jakieś mega ważne rzeczy. A wszystkie pozostałe, które jestem w stanie zrobić sam, nie muszą zawracać uwagi Pana Boga. To się zmieniło. Już sam proces pisania książki był tego przykładem – nie napisałem ani jednej strony bez wcześniejszej porządnej modlitwy do Ducha Świętego. Dzięki temu miałem też przeświadczenie, że to będzie dobre dzieło.

Czy ta podróż zrodziła w Tobie jakieś pragnienia?

Na pewno wiele zmieniła w moim myśleniu o życiu, wierze, Bogu. Po wizycie w Dużym Domu zrodziła się myśl, że to jest to, co chciałbym kiedyś w życiu robić. Jeszcze gdy tam byłem przyszło mi do głowy parę małżeństw moich przyjaciół, które mogłyby być chętne do założenia drugiego Dużego Domu w Polsce.

Czyli małżeńska wspólnota życia?

Jestem bardzo przywiązany do swoich przyjaciół. Uwielbiam z nimi spędzać czas i dzielić się z nimi radościami i problemami. Wielu z nich żyje w małżeństwach, które pewnie w niedługim czasie staną się większymi rodzinami. Mają podobny światopogląd i podejście do wiary. Mam wrażenie, że to byłoby coś pięknego, żeby móc realizować swoją misję na ziemi w rodzinie, ale poprzez bardzo bliskie życie z Bogiem. A wydaje mi się, że gdy Pan Bóg mieszka z tobą pod jednym dachem, to totalnie pomaga; bez tego ciężko byłoby w ten sposób żyć, szczególnie w XXI wieku, gdzie pokus jest bardzo dużo.

Podróżowanie może budować wiarę?

Na pewno. Gdy byłem w Nepalu, to przez dwa miesiące nie byłem w kościele. Niesamowitym doświadczeniem była dla mnie tęsknota za sakramentami, za pójściem do kościoła, za naszą chrześcijańską kulturą. Wśród różnych bożków i świątyń, które odwiedzałem czułem się nieswojo. To była taka odwrotna forma rekolekcji. W książce też o tym piszę, że do odkrycia prawdy o sobie, o Panu Bogu trzeba od czasu do czasu pójść na pustynię. Tą pustynią może być podróż. Kiedy zmieniamy otoczenie, odcinamy się od wszystkich „bogów”, których mamy na co dzień, możemy wsłuchać się w to, co do powiedzenia ma nam Pan Bóg.

W podróży możemy też bezpośrednio doświadczyć działanie Pana Boga, kiedy oddajemy stery zupełnie w Jego ręce. Bo kiedy nie mamy planu, konkretnie ustalonych zajęć, nie idziemy po utartych ścieżkach, to wtedy dajemy możliwość działania Panu Bogu. Właśnie dlatego nie lubię planować, bo wtedy na swej drodze można zobaczyć Pana Boga w innych ludziach, Jego działanie w nietypowych sytuacjach. Z tego też powodu wielu bohaterów mojej książki podróżuje stopem, wędruje nie mając planu, nie wiedząc gdzie trafi na nocleg. Właśnie dlatego Pan Bóg może ich prowadzić. Podróż jest do tego świetnym miejscem.

Jakie plany na tegoroczne wakacje?

Aktualnie wakacje nie wyznaczają mojego rytmu podróży. Te odleglejsze miejsca na mapie świata zazwyczaj trochę lepiej zwiedzić naszą wiosną czy jesienią. W lutym byłem w Ameryce Południowej, bo tam było lato. Być może w listopadzie wybiorę się do Ameryki Północnej, ale jeszcze nie mam biletu. Może z nieba spadnie jakaś misja… W zeszłym roku też nie miałem planów na wakacje. W maju pojawił się znajomy z pomysłem podróży po Polsce. Gdybym miał plan, to musiałbym odmówić i książka by nie powstała. Może i teraz coś się pojawi.

Rozmawiał Przemysław Radzyński

Artykuł pochodzi z eSPe 4/2015. Całe czasopismo można za darmo pobrać ze strony: www.e-espe.pl

 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Pobieranie... Pobieranie...