W pierwszych wiekach była to modlitwa wszystkich wiernych. Potem była praktykowana jedynie w elitarnych wspólnotach konsekrowanych czy monastycznych. Dziś sięga po nią coraz więcej osób świeckich
Brewiarz to najstarsza modlitwa Kościoła. Wywodzi się z modlitwy synagogalnej ze Starego Testamentu. Jak czytamy w Piśmie Świętym, Żydzi kilka razy dziennie zbierali się na modlitwie, by czytać Prawo, Pisma i Proroków. Pan Jezus też modlił się w ten sposób i zachęcał uczniów do nieustannej modlitwy: „Opowiadał im też przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać” (Łk 18, 1). Pełna nazwa modlitwy brewiarzowej brzmi: Liturgiczna Modlitwa Kościoła; nazywana jest też liturgią uświęcenia czasu bądź Liturgią Godzin. – Brewiarz nazywany jest Liturgią Godzin – wyjaśnia ks. Mariusz Frukacz, redaktor „Niedzieli” – bo są w niej określone „godziny”: Godzina czytań, Jutrznia, Modlitwa w ciągu dnia, Nieszpory, kompleta. Odmówienie wszystkich części w ciągu dnia zajmuje łącznie od 1,5 do 2 godzin, w zależności od długości czytań. Na modlitwę brewiarzową składają się odpowiednio dobrane hymny, teksty z Pisma Świętego i psalmy zaopatrzone antyfonami, a także modlitwa uwielbienia, którą wyrażają kantyki z Ewangelii oraz prośby. Trzeba też zwrócić uwagę, że Liturgia Godzin ma szczególny charakter i wartość także z tego względu, iż nie jest to modlitwa prywatna, ale całego Kościoła, wspólnoty.
Zjednoczeni w modlitwie
W tę wspólnotę włączają się także osoby świeckie. Dla wielu właśnie zjednoczenie w modlitwie było motywacją do podjęcia jej w takiej formie. – Wszystkie moje sprawy, potrzeby, zamierzenia, intencje, wszystko, co dotyczy mnie i osób, z którymi się kontaktuję i za które czuję się odpowiedzialna, włączam w wielki nurt wspólnotowej modlitwy Kościoła – wyjaśnia dr n. med. Wanda Terlecka z Częstochowy, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, która od wielu lat modli się brewiarzem. – Kościół stale i nieprzerwanie się modli, by wielbić Boga, dziękować Mu i prosić o tysiące różnych spraw dla wszystkich ludzi. Mam świadomość, że w codziennej modlitwie papieża, biskupów, kapłanów i diakonów Kościół przedstawia Bogu i moje sprawy, choć nie formułuje ich szczegółowo – Bóg sam zna je wszystkie. Podobnie i ja, gdy modlę się brewiarzem, podejmuję intencje i potrzeby wszystkich ludzi, choć nie znam ich dokładnie. W ten sposób zyskuję pewność, że moje indywidualne problemy są zawsze włączone w sprawy ogólne, a i mój cichy głos potęguje modlitwę całego Kościoła. Życie niesie nieraz trudne sytuacje, które wydają się nie do pokonania przez pojedynczego człowieka, a znajdują niespodziewanie pomyślne rozwiązanie. Rodzi się wówczas refleksja, czy nie jest to skutek modlitwy za mnie. Wierzę, że tak jest – podkreśla dr Terlecka.
Podobne odczucia mają również inne osoby odmawiające brewiarz. – Choć brewiarz jest modlitwą dla całego Kościoła, ja traktuję ją bardzo osobiście – mówi Damian Kałużny, elektronik z Krakowa, wolontariusz w salezjańskim ośrodku dla dzieci i młodzieży. – Pan Bóg przez to, co mówi do całego Kościoła, mówi też indywidualnie do mnie.
– Brewiarz daje mi przede wszystkim stabilną modlitewną strukturę – wyjaśnia Cezary Sękalski z Krakowa, doktor teologii duchowości i psychoterapeuta, autor kilku książek z zakresu duchowości oraz wywiadów książkowych, m.in. z Janem Budziaszkiem i Adamem Nowakiem. – Jutrznia zawiera wprowadzający hymn, psalmy, krótkie czytanie, kantyk Zachariasza oraz modlitwy prośby. Nieraz zdarza się, że w psalmach odkrywam fragmenty zaskakująco zbieżne z aktualnymi wydarzeniami i przeżyciami. Wtedy jestem zadziwiony tym, jak bardzo powtarzalne w życiu są historie biblijne i jak mało przez tysiąclecia zmienił się człowiek w relacji do Boga – ze swoimi poszukiwaniami, pytaniami, słabościami... W wolne dni brewiarz staje się dodatkowo moją i mojej żony modlitwą małżeńską, wtedy dla nas dwojga nabiera charakteru wybitnie wspólnotowego. Wtedy też poszerzamy modlitwę o prośby w naszych osobistych intencjach i podziękowania za ważniejsze wydarzenia z ostatniego tygodnia.
Do brewiarza trzeba dojrzeć
Modlitwa brewiarzowa wymaga pewnego przygotowania, dojrzałości. Brewiarz składa się z psalmów, ale także z tekstów biblijnych Starego i Nowego Testamentu i z tekstów tradycji Kościoła. Może to być tradycja nowa, np. dokumenty Soboru Watykańskiego II, fragmenty z encyklik czy przemówień papieskich. – Zachęca się – wyjaśnia ks. Frukacz – by podczas odmawiania brewiarza kontemplować. Wielu bowiem, zwłaszcza młodych, szybko się nuży. Męczy ich powtarzający się rytm wezwań.
– Po raz pierwszy z modlitwą brewiarzową zetknąłem się na oazie studenckiej – opowiada Cezary Sękalski – na której Jutrznią rozpoczynano dzień. Przyznam, że recytowanie na zmianę wersetów psalmów wydawało mi się wtedy nudne. To tak, jakby na randce z ukochaną zamiast osobiście wyznawać jej miłość, recytować cudze erotyki. Było to krótko po moim nawróceniu, toteż zdecydowanie bliższa była mi charyzmatyczna, spontaniczna modlitwa, połączona ze śpiewem i uwielbieniem, i tak głównie starałem się wtedy modlić. Z czasem jednak, podobnie jak to bywa w małżeństwie, zakochanie i fascynacja powoli się stabilizują i wtedy, aby utrzymać związek na wystarczającym poziomie, potrzeba więcej zaangażowania, bo już nie niesie nas tak bardzo fala emocji. Zaczynałem potrzebować coraz bardziej stałej, skonkretyzowanej formy. Powtórnie odnalazłem brewiarz na początku lat 90. ubiegłego wieku, kiedy jako akwizytor książek katolickich jeździłem po Polsce. Jeden z kolegów z wydawnictwa miał w szoferce brewiarz i zaproponował wspólną modlitwę o świcie, kiedy jechaliśmy z Krakowa do Poznania. Bardzo spodobała mi się ta modlitwa, dojrzałem do niej i odnalazłem jej smak. Dzięki niej mogliśmy poczuć się jak prawdziwi misjonarze, którzy z książką katolicką docierają do księgarń, hurtowni, seminariów duchownych i domów rekolekcyjnych, a trzeba dodać, że były to początki katolickiej branży wydawniczej w wolnej Polsce. Podczas jednej z takich eskapad sam kupiłem brewiarz i od tamtej pory, czyli od 23 lat, jestem mu wierny przez niemal codzienne odmawianie Jutrzni. Po tylu latach nie wyobrażam sobie już życia bez tej modlitwy.
Często też ważne jest, aby znaleźć osobę, która wskaże, jak należy odmawiać brewiarz.
– Ja miałam szczęście, ponieważ na początku swego dorosłego życia spotkałam człowieka, dzięki któremu zainteresowałam się modlitwą brewiarzową – mówi dr Wanda Terlecka.
– Zawsze miałam, i nadal mam, bardzo dużo różnorakich obowiązków, które nie zostawiały mi wiele czasu na sprawy osobiste, także na potrzeby duchowe. Decyzja o odmawianiu brewiarza miała więc u mnie podstawy pragmatyczne – chciałam w niej zmieścić olbrzymie potrzeby duchowe ludzi, z którymi kontaktuję się codziennie i – naturalnie – własne. Chciałam modlić się dobrze i skutecznie – któż tego nie chce? Już Apostołowie prosili Jezusa: „Naucz nas się modlić!”. Czy dobrze się modlę? Pewności nie mam, ale mam podstawy do ufności, przecież tymi samymi psalmami, które stanowią podstawę brewiarza, modlili się na ziemi nasz Pan, Jezus, i Jego Matka, Maryja. Ponadto biorę przecież przykład z tych, którzy przez wieki modlili się brewiarzem i doszli do świętości. W świętych obcowaniu mogę więc liczyć na to, aby „pilnowali” mojej modlitwy z perspektywy transcendencji.
Niebiańskie Wi-Fi
Kapłani używają najczęściej czterotomowego brewiarza w formie książkowej z podziałem na okresy liturgiczne. I tom obejmuje okres Adwentu i Bożego Narodzenia, II tom – okres Wielkiego Postu i Wielkanocy, III i IV tom to okres zwykły podzielony na poszczególne miesiące roku zwykłego.
Co roku powtarza się ten sam cykl brewiarzowy. Ale książki są ciężkie, niewygodne zwłaszcza w podróży, dlatego wiele osób korzysta z wersji elektronicznej, którą można odtwarzać na tablecie lub w komórce.
– Gdy zaczęły się pojawiać nagrania w Internecie, przerzuciłem się na wersję elektroniczną – wyjaśnia Damian Kałużny. – Dla mnie ta forma jest bardziej przystępna. Obsługi brewiarza nauczyłem się sam, podpytując innych, ale nie jest to proste i zabierało mi to dużo czasu. Łatwiej korzystać z wersji elektronicznej, bo wiem, gdzie szukać. Przeważnie odmawiam Nieszpory – to tylko 15 min, a korzyści są bardzo duże. Na co dzień widzę Boże prowadzenie przez słowo. Czytania są dla mnie punktem wyjścia do rozważań, na ich podstawie robię namiot spotkania. Na co dzień staram się żyć słowem Bożym, odnosić je do każdej sytuacji.
Podobnego zdania jest Cezary Sękalski: – Po tylu latach nie wyobrażam sobie już życia bez tej modlitwy, a dodatkową sposobność do jej odmawiania daje mi aplikacja ściągnięta na komórkę. Brewiarz jest zatem dla mnie jak dostęp do niebiańskiego Wi-Fi, bo jak można lepiej kontaktować się z Bogiem, jeśli nie za pośrednictwem słowa natchnionego, które nam zostawił?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
O św. Stanisławie Kostce rozmawiają jezuiccy nowicjusze z Gdyni: Marcin, Szymon, Jakub i Mateusz
O kryzysie Kościoła mówi się dziś bardzo wiele, choć nie jest to w jego historii sytuacja nowa.